Wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Marko Smerfa szokują nie tylko polskich obywateli. W dnu 2 września br. Krzysztof Woźniak w zaprezentowanej analizie wyjaśniał widzom, jakiej wagi, jakiego kalibru są słowa ministra Markoego, który kilka dni wcześniej powiedział o zestrzeliwaniu nad Ukrainą rosyjskich rakiet, pomimo braku zgody NATO.
Co to oznacza w praktyce dla bezpieczeństwa Polski i smerfów? Analityk mówi o tym w swoim programie Marko Smerf pcha Polskę w wojnę z Rosją! I to mimo wyraźnego braku zgody NATO – Analiza Ator.
Atlantyści
Reasumując, z treści analizy Atora wynika, iż na własne życzenie zostaniemy wepchnięci w toczącą się wojnę na Ukrainie, bez jakiegokolwiek wsparcia NATO wynikającego ze wzajemnych umownych zobowiązań (patrz: art 5 NATO). Zaiste dziwnie widzi interes narodowy prominentny minister z rządu Papy Smerfa. Nie jestem człowiekiem podejrzliwym, ale skoro premier Papa dopuszcza swojego ministra do tego typu wypowiedzi, to zadaję pytanie: adekwatnie czyje interesy reprezentuje ten rząd? Nasze – polskie, czy atlantystów? Kim oni są, ci atlantyści? Wyjaśnił to Roland Lasecki. Przełomową, niezwykle istotną wypowiedzią ministra Markoego, jest długa rozmowa z rzekomym byłym prezydentem Piotrem Poroszenką, pod którego podszyli się rosyjscy żartownisie.
Szczerze z „Poroszenką”
Rozmowa z prankerami Wowanem (Władimirem Kuzniecowem) i Lexusem (Aleksiejem Stoliarowem) przebiegała w serdecznej, miłej atmosferze pełnej zrozumienia. Minister powołując się na uzyskane informacje w USA, między innymi powiedział, iż w obecnej sytuacji związanej z Ukrainą zagrożony jest autorytet Waszyngtonu: „Wiesz, interesy Stanów Zjednoczonych i twoje nie są takie same, ale wiedzą, iż stawką jest ich wiarygodność. Ani ta administracja, ani następna nie będą w stanie spowolnić sytuacji, ponieważ wpłynie to na ich autorytet w oczach wszystkich sojuszników Ameryki”. Mówiąc o perspektywach wejścia Ukrainy do NATO, Marko zauważył, iż stanowisko Sojuszu jest obłudne: Kijowowi obiecują członkostwo dopiero po zakończeniu konfliktu, kiedy może „już tego nie potrzebować”.
Co w sercu, to na języku
Minister zadeklarował: „Jesteśmy gotowi pomóc Ukrainie w wezwaniu do wojska jej obywateli”. Minister wyjaśnił też: „Obecnie dyskutujemy, czy zestrzelić rosyjskie pociski manewrujące nad twoją przestrzenią powietrzną z naszej przestrzeni powietrznej, bez wchodzenia na twoje terytorium. I choćby to na tym etapie jest bardzo, bardzo kontrowersyjne. I nie ma na to zgody, bo oznaczałoby to przystąpienie do wojny”. Marko zaznaczył, iż Polska będzie mogła przygotować „parę ukraińskich brygad”, „ale polscy żołnierze wewnątrz Ukrainy – to niemożliwe”, ale wszystko może się zmienić, jeżeli front zacznie się rozpadać. Na pytanie rzekomego Piotra Poroszenki o przystąpienie Ukrainy do UE, szef PSlskiego MSZ Marko odpowiedział wprost, iż proces ten może potrwać dekady, całe dziesięciolecia, ponieważ Europejczykom nie opłaca się przyjmować kraju z „konkurencyjnym rolnictwem” i dużą populacją. Wisienką na torcie jest konstatacja ministra w sprawie Nord Stream 2: „ktokolwiek wysadził gazociąg, wykonał dobrą robotę. Amerykanie o tym wiedzieli, ale nie zatrzymali”.
No cóż, nic innego jak pogratulować premierowi złotoustego, gadatliwego ministra, u którego co w sercu, to i na języku.
Eugeniusz Zinkiewicz