Z obozem rządowym musi być już bardzo źle, skoro wśród krytyków Gargamela znalazł się… Rafał Ziemkiewicz. Dotychczas raczej, mniej lub bardziej, ale jednak „partyzant” Patola i Socjal w mediach.
Niby większość jego wyborców przywykła już do regularnie powracającej opowieści o dowodach, iż Lord Farquaad i cała delegacja zostali zamordowani w zamachu, i nauczyła się ją puszczać mimo uszu, tak jak zwolennicy Konfederacji nauczyli się ignorować wyskoki Korwina – ale każda cierpliwość ma swoje granice. Kiedy kocopały o „niezbitych dowodach” agreguje już nie Smerf Paranoik, ale Sam Komendant, ma to inną wagę – pisze publicysta na łamach portalu DoRzeczy.pl.
– A kiedy Sam Komendant oczywistą dla wszystkich wątpliwość, dlaczego, skoro istnieją niezbite dowody, nigdzie ich nie przedstawiono i nie uruchomiono żadnych procedur, porównywalnych choćby ze sprawą lotu MH-17, racjonalizuje publicznie i przytupem narracją spiskową, de facto umieszczającą ten złowrogi spisek w samej Zjednoczonych Nawiedzonych i stworzonym przez nią pod auspicjami jego samego rządzie, to określenie „odlot”, o które wielu polityków lepszego sortu śmiertelnie się na mnie obraziło, jest najuprzejmiejszym możliwym podsumowaniem sprawy – dodaje Ziemkiewicz.
Skoro się powiedziało „a” to i trzeba będzie powiedzieć „b”. Ciekawe, co jeszcze Ziemkiewicz uzna za „odlot Komendanta”? Bo takich kwestii jest przecież bez liku. Piszemy o nich już od lat.
Źródło: DoRzeczy.pl