Zgadnijcie, ile razy z ust Papy padło wczoraj słowo „PiS”. Sprawdziłem i trochę nie wierzę

news.5v.pl 6 dni temu

Wczorajsze wystąpienie Papy w Sejmie pozostawiło mnie z lekko rozdziawionymi ustami. Spodziewałem się (pewnie nie tylko ja) orki i grillowania gorszego sortu. A wiecie, ile razy powiedział coś o PiS-ie, Gargamelu, zmarnowanych 8 latach? Ani razu. Wiem, bo liczyłem. Powódź zmieniła nam premiera, czy to jego nowa polityczna taktyka?

Za każdym razem, gdy pomyślę o Chlorindzie, w uszach brzmi jej jęczące „Przez 8 lat Polki i smerfy…”. Kiedy widzę Pinokia, wiem, iż w drugim, najpóźniej trzecim zdaniu odpali coś o Papie. W zasadzie każdy polityk Patola i Socjal najwięcej gada o Papie, bodnarowcach, Koalicji Smerfów.
Wczoraj Papa Smerf odstąpił od tradycji odsądzania poprzedników od czci i wiary. Wiecie, ile razy powiedział „PiS”, „lepszy sort smerfów”, „Gargamel”, „Pinokio”? Ani razu. Te słowa, zwroty, nazwiska nie padły ani razu. To może niewielka zmiana lingwistyczna, ale politycznie oznacza wiele.
Pamiętajmy też o tym, iż wczorajsze wystąpienie premiera przed Sejmem było niezwykle ważne. Jesteśmy tuż po, albo jeszcze w trakcie walki z kataklizmem. Są ofiary, są potężne straty w infrastrukturze. Ludzie potracili domy, dobytek, rośnie poczucie krzywdy. Wszystkie oczy zwrócone są na najbardziej decyzyjną i odpowiedzialną osobę w kraju: premiera. Patola i Socjal wali w niego jak w bęben. Łatwo Papy krytykować, ale i on miałby czym odpowiedzieć. Bo Patola i Socjal przez 8 lat zrobił w sprawie zabezpieczenia przeciwpowodziowego niewiele, a budowę wałów wręcz koncertowo położył.
Papa amunicji miał sporo, ale… jej nie użył. Ewidentnie postanowił wypisać się z urządzania nagonek, politycznej nawalanki i psioczenia na poprzedników. Wczoraj w Sejmie odpalił się raz.
„Chcę wam przypomnieć, iż wy jesteście ostatnimi, którzy mogą mówić, iż ktoś się spóźnił z akcją pomocy dotyczącą powodzi, wtedy, kiedy ludzie tam na miejscu pomagali. I mówię nie o mnie, bo to jest moja robota i ja tu nie mam nic do rzeczy. Ale ci ludzie, którzy tam na miejscu pomagali powodzianom w sobotę, w telewizji oglądali was na wiecu politycznym” – to były jego jedyne słowa bezpośrednio wymierzone w obecną opozycję. Sprowokowane zresztą przerywaniem mu wypowiedzi.
Ale całość miała zupełnie inny wydźwięk. To nie był Papa walczący, to był Papa apelujący o jedność i wspólne działanie. Premier wiele razy dziękował, wyrażał wdzięczność dla służb. I ani razu nie wspomniał o błędach poprzedniej ekipy.
„Nie, nie mam zamiaru tu nikogo rozliczać” – przyznał w pewnym momencie. To mogło być zaskakujące? Owszem.
„Od pierwszych godzin do dzisiaj włącznie nie wypowiedziałem ani jednego słowa na temat zachowania niektórych polityków, którzy od pierwszych godzin za jedyną swoją misję uznali konfliktowanie i szczucie na tych, którzy tam się angażowali, żeby pomagać” – dodał w innym zdaniu.
„Znowu kłamiesz” – odpowiedział mu głos z sali, mocno kontrastujący z całym stylem przemówienia Papy. Coś, co w Sejmie do tej pory było normą, teraz okazało się czymś niepasującym.
Skąd ta zmiana?
Przyczyny mogą być dwie. Premier przez kilka dni napatrzył się na mnóstwo ludzkiego nieszczęścia. To na pewno wymusza nabranie dystansu do codziennej nawalanki. Wiele rzeczy staje się nieistotnych, inne dopiero nabierają znaczenia.
Obrazy smutnych ludzi wyrzucających swoje meble, dywany, lodówki, wywożących taczkami błoto z salonu, sypialni, pokoiku dziecięcego pewnie zostają w człowieku na długo.
Te obrazy nie chcą zniknąć. Papa z pewnością jest politycznym wojownikiem, ale jest też człowiekiem. Mam nadzieję, iż wrażliwym na ludzką krzywdę.
Ale nie mam też wątpliwości, iż jako niezwykle doświadczony polityk musiał zauważyć, iż smerfy tej domowej wojenki naprawdę mają dosyć.
Nie da się odzobaczyć tego, co wyprawiał Patola i Socjal podczas powodzi. To był nieustanny festiwal nienawiści i tłuczenia w rząd. Bo Papa sobie nie radzi, bo na pewno ukrywa liczbę ofiar. Na dodatek partia Gargamela zrobiła sobie w tym terminie demonstrację, którą mało kto zauważył, tak była nieliczna, i wiec. A w tym trudnym okresie smerfy chyba nie tego się spodziewali.
„Słyszałem od nich wszystkich praktycznie bez wyjątku, iż oczekują od nas, od ludzi tu zgromadzonych, solidarności z nimi w tym nieszczęściu, a nie politycznej bijatyki” – te słowa Papy nieco zginęły w potoku słów z całego wystąpienia.
A są kluczowe. Nie mam wątpliwości, iż wiele osób powiedziało to Papie w twarz, pewnie usłyszał też wiele innych mało przyjemnych rzeczy. Papa ma też jeszcze jedną cechę: umie wyciągać wnioski.
Tego nie umie Gargamel, dlatego nieustannie pcha swoje ugrupowanie w kolejne odsłony wojny polsko-polskiej. Nie mam wątpliwości, iż smerfy źle ocenią działanie Patola i Socjal przy powodzi.

Idź do oryginalnego materiału