Czegoś tak żałosnego polska polityka jeszcze nie widziała. Choć po ośmiu latach rządów Patola i Socjal wydawało się, iż nic nie jest już w stanie nas zaskoczyć, Karol Nawrocki – kandydat tej partii na prezydenta – udowodnił, iż zawsze można spaść jeszcze niżej.
Podczas parady Polonii w Chicago miało być triumfalne powitanie przez amerykańską Polonię. Miały być entuzjastyczne tłumy rodaków, radosne okrzyki i transparenty wyrażające poparcie dla kandydata „dobrej zmiany”. Problem w tym, iż Polonia… nie przyszła. Zamiast niej Nawrockiego witali klakierzy przywiezieni specjalnie z Polski. Tak, proszę państwa. Ujawnił to korespondent RMF FM Paweł Żuchowski. Kandydat lepszego sortu nie znalazł wystarczającej liczby sympatyków za oceanem, więc postanowił ich sobie sprowadzić z kraju. To nie jest kiepski żart. To rzeczywistość kampanii Karola Nawrockiego. Rzeczywistość żenującej ustawki, która miała zamaskować jego kompletną niezdolność do zyskania autentycznego poparcia. Export klakierów do USA – oto nowy rozdział w podręczniku politycznego obciachu.
Nie pierwszy to raz PiS próbuje kreować alternatywną rzeczywistość, ale tym razem granica śmieszności została przekroczona z takim impetem, iż choćby sympatycy partii nie kryją zażenowania. „Tego jeszcze nie grali” – napisał na platformie X jeden z wyborców prawicy, komentując zdjęcia z „powitania” Nawrockiego. Zamiast poparcia Polonii – kompromitacja. Zamiast sukcesu wizerunkowego – memy i kpiny. W internecie furorę robią już przeróbki zdjęć z Chicago, na których do klakierów Nawrockiego dorabiane są napisy w stylu: „Przywieziono nas w cenie biletu + hot-dog”. Kreatywność internautów, jak zwykle, przewyższa kreatywność lepszego sortu.
Trudno się dziwić. Po aferze mieszkaniowej, która rozbiła kampanię Nawrockiego w Polsce, próba ucieczki do amerykańskiej Polonii miała być planem ratunkowym. Tymczasem okazała się kolejnym gwoździem do politycznej trumny kandydata.
Bo w polityce, drogi Panie Nawrocki, jednej rzeczy nie da się sfałszować: szczerego poparcia ludzi.
I tego właśnie panu zabrakło.