Żeglujące kamienie w Dolinie Śmierci, czyli niezwykłe zjawisko Racetrack Playa

2 tygodni temu
Zdjęcie: Żeglujące kamienie


Dno wyschniętego jeziora Racetrack Playa, znajdującego się w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, od dekad jest miejscem niezwykłego i do niedawna niewytłumaczalnego zjawiska. Żeglujące kamienie, których ruchu nie sposób zaobserwować gołym okiem, fascynowały i wciąż fascynują zarówno środowisko naukowe, jak i osoby spoza kręgów akademickich. Oto wyjaśnienie tej zagadki, które zastanawiało całe pokolenia badaczy.

Pierwsze próby wyjaśnienia zjawiska

Zjawisko interesowało naukowców od wielu lat – pierwsze badania prowadzono pod koniec lat 40. XX w. i już wtedy zaobserwowano długie ślady, wskazujące na przemieszczanie się kamieni choćby o kilkaset metrów. Nikt jednak nie był w stanie zobaczyć procesu w czasie rzeczywistym, co nie dziwiło – skutki ruchu kamieni obserwowano bowiem raz na kilka lat. Samo zjawisko intrygowało, tym bardziej, iż niektóre ze skał ważyły choćby 300 – 320 kg, a pomiary niwelacyjne, prowadzone na odcinku 500 m, gdzie występowała większość poruszających się kamieni, wykazały maksymalną różnicę terenu nie większą niż 5 mm. Wykluczano więc wpływ grawitacji – skały nie mogły stoczyć się same pod wpływem własnego ciężaru.

Liczne hipotezy i brak jednoznacznych dowodów

Kolejne dekady badań obfitowały w liczne teorie. Rozważano wpływ silnych podmuchów wiatru, spekulowano o spływie powierzchniowym. Jednym z prawdopodobnych czynników umożliwiających przemieszczanie się głazów była cienka warstwa lodu tworząca się na powierzchni gruntu. Choć już w latach 60. i 70. XX w. badania geologów, takich jak Robert Sharp i Dwight Carey, pozwoliły na precyzyjne wyznaczenie tras ruchu kamieni, żadnemu z naukowców nie udało się wówczas zaobserwować samego momentu ich przemieszczenia.

Przełomowe badania

Dopiero badania paleobiologów ze Scripps Institution of Oceanography z San Diego, Richarda i Jamesa Norrisów, prowadzone od 2011 do 2014 r. pozwoliły na rozwikłanie tej zagadki. Na niektórych kamieniach badacze zamontowali czujniki GPS, które aktywowały się pod wpływem ruchu. Specjalnie na potrzeby badań zbudowano także przenośną stację pogodową, która na bieżąco monitorowała warunki na Racetrack Playa przez kilka miesięcy.

W grudniu 2013 r. pojawiły się sprzyjające warunki atmosferyczne: niewielkie opady deszczu pokryły badaną powierzchnię warstwą wody, która w nocy zamarzała, tworząc cienką taflę lodu. W ciągu dnia, gdy temperatura wzrastała, lód zaczynał pękać i topnieć, tworząc luźne, ruchome płaty. Dzięki danym z GPS udało się ustalić, iż kamienie zaczęły się przemieszczać razem z kawałkami lodu, pod wpływem bardzo słabego wiatru, którego prędkość nie przekraczała 5 m/s.

Proste rozwiązanie skomplikowanej zagadki

Zaobserwowany ruch był powolny, żeglujące kamienie przesuwały się bowiem z prędkością kilku centymetrów na minutę. Jednak trwał on na tyle długo, iż pozwolił na pozostawienie widocznych śladów. Badacze wykonali także nagrania wideo, rejestrujące przemieszczanie się głazów w czasie rzeczywistym, co było przełomem w tej sprawie i definitywnie potwierdziło hipotezę o udziale lodu i wiatru w procesie.

Naukowcy podkreślili jednak, iż zjawisko może występować tylko w bardzo specyficznych, rzadkich warunkach, dlatego przez dekady rozwiązanie tego zjawiska umykało bezpośrednim obserwacjom.

Żeglujące kamienie przez cały czas fascynują

Chociaż zagadka ma już swoje rozwiązanie, to Racetrack Playa przez cały czas pozostaje niezwykłym miejscem. Zjawisko żeglujących kamieni, przez swoją specyfikę jest niemal niemożliwe do uchwycenia gołym okiem. Cała sprawa pokazuje jednak, iż mimo wysoko rozwiniętej technologii przyroda przez cały czas potrafi nas zaskoczyć, a jej mechanizmy wymagają cierpliwości, odrobiny szczęścia i pokory, by je zrozumieć.

Idź do oryginalnego materiału