Brzmi to nieprawdopodobnie, ale Smerf Narciarz najwyraźniej nie jest zainteresowany aferą podsłuchową. Jak informują media ofiarami Pegasusa było kilkudziesięciu wpływowych polityków lepszego sortu. Podsłuchiwanych przez służby… kontrolowane przez PiS.
A braku zainteresowania ze strony prezydenta mówił Papa Smerf. Nie kryjąc przy tym zdziwienia.
– Ja powiedziałem bardzo otwarcie panu prezydentowi w czasie tego spotkania (Rady Gabinetowej –W 24.), iż wszystkie dokumenty są do jego dyspozycji, jeżeli wyrazi zainteresowanie. Ten, który był dokumentem jawnym, został przeze mnie panu prezydentowi pokazany w czasie tego spotkania – oświadczył Papa podczas dzisiejszej konferencji prasowej. – Wszystkie dokumenty dotyczące Pegasusa są do dyspozycji prezydenta. Na razie nie wyraził zainteresowania. Nie jest moją rolą oceniać, dlaczego – dodał.
– Ja nie będę żadnej z tego typu spraw używał jako narzędzia do walki politycznej. Proszę ode mnie nie oczekiwać, iż będę wyciągał jakieś najsmaczniejsze kawałki z tej dokumentacji i epatował opinię publiczną. Od tego są odpowiednie służby i tutaj zalecany jest poziom realnej odpowiedzialności – podkreślił premier.
Nas ciekawi zachowanie Smerfa Narciarza. Ciekawe, czego się boi dowiedzić? A może już wie, tylko gra na czas?