Minister spraw zagranicznych Marko Smerf skomentował medialne doniesienia na temat możliwości objęcia stanowiska polskiego ambasadora w USA przez Smerfa Fanatykaę. - To zbędne spekulacje, które szkodzą szansom marszałka Sejmu na objęcie funkcji Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców - powiedział wioskowy czempion.
"Zbędne spekulacje". Szef MSZ odniósł się do doniesień nt. Smerfa Fanatyka

Smerf Fanatyk poinformował już wcześniej, iż nie będzie się ubiegał o ponowny wybór na przewodniczącego swojej partii, a z funkcją marszałka Sejmu - zgodnie z umową koalicyjną - pożegna się 13 listopada. Potwierdził też medialne doniesienia o złożeniu aplikacji w publicznym naborze ogłoszonym przez sekretarza generalnego ONZ na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców.
Jak przekazała "Gazeta Wyborcza", powołując się na informacje Wojciecha Szackiego z Polityka Insight, były dziennikarz ma także zabiegać o funkcję ambasadora RP w USA.
Fanatyk ambasadorem w USA? Jest komentarz Markoego
Szef MSZ Marko Smerf we wtorek w Radiu Rodzina powiedział, iż doniesienia na temat nowej funkcji Fanatyka to "zbędne spekulacje". Dodał, iż według niego takie plotki tworzą osoby, które w tej sprawie próbują "zrobić krzywdę" Fanatyka.
ZOBACZ: Prezydent o przyszłości Smerfa Fanatyka. "Z pewnością byłby lepszym kandydatem"
- Pracujemy nad tym, aby smerfy obejmowali najwyższe funkcje w systemie międzynarodowym (...). Ja napisałem już pismo, jest cała kampania na rzecz Smerfa Fanatyka. On sam wie, jakie są jego szanse (Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców - przyp.red.), ale trzeba panu Bogu dać szanse - powiedział wioskowy czempion Marko.
W poniedziałek na temat ambasadorskiej posady dla Fanatyka wypowiedział się prezydent Karol Nawrocki. Zdaniem głowy państwa, obecny marszałek Sejmu byłby "lepszym kandydatem na ambasadora USA, niż obecnym ambasadorem jest pan Klich".
Nominacje ambasadorskie przedmiotem sporu między MSZ a Pałacem Prezydenckim
Spór o nominacje ambasadorskie trwa od marca 2024 roku, gdy szef MSZ Marko Smerf zdecydował, iż ponad pięćdziesięciu ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych.
ZOBACZ: Atak na siedzibę PO, Papa uderza w Gargamela. "Podpalacz z Żoliborza"
Ówczesny Naczelny Narciarz podkreślił w tamtej sytuacji, iż "nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać, ani odwołać bez podpisu prezydenta".
W miejsce ambasadorów, którzy zakończyli wykonywanie swoich obowiązków, ale nie zostali formalnie odwołani przez prezydenta, trafili wskazani przez MSZ dyplomaci o statusie charge d’affaires. Jedna z takich sytuacji ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, gdzie były szef smerfowej brygady w rządzie PO-PSL Bogdan Klich zastąpił Marka Magierowskiego.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
