Setki czołowych naukowców z międzyrządowego zespołu ds. zmian klimatu (IPCC) spodziewa się, iż w tym stuleciu globalna temperatura wzrośnie co najmniej o 2,5 st. C w stosunku do ery sprzed rewolucji przemysłowej. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez brytyjski dziennik The Guardian. Eksperci zgodnie alarmują, iż postęp w odchodzeniu od paliw kopalnych jest niewielki, a świat niemal codziennie dotykają ekstremalne zjawiska pogodowe.
Za nami kolejny rekordowo ciepły miesiąc, którego konsekwencje odczuwamy na własnej skórze. W Polsce zaczyna się rozwijać susza. Tzw. Zimną Zośkę i Zimnych Ogrodników zamiast w maju, obserwowaliśmy już w kwietniu. W całym kraju notujemy silne przymrozki, a w niektórych rejonach po prostu mrozy. Te zmusiły choćby jedną z Wielkopolskich gmin do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
– Decyzja o ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej to odpowiedź na sygnały, jakie dostaliśmy od mieszkańców. W gminie Sompolno jest około 60 proc. upraw sadowniczych w użytkach rolnych, więc to jest duży odsetek. Jesteśmy gminą głównie rolniczą – powiedziała w wywiadzie dla Polskiego Radia Joanna Radka, zastępczyni burmistrza Sompolno.
Zniszczenie wielkopolskich upraw w tym sadów, to efekt wzrostu temperatur w Arktyce, co powoduje destabilizację jet-streamu, czyli prądu strumieniowego. Jest to poziomy strumień przenoszący z zachodu na wschód olbrzymie masy powietrza w atmosferze ziemskiej. Przyczyniła się do tego też zbyt szybka wegetacja podyktowana rekordowymi w marcu temperaturami. Jedno i drugie to efekt globalnego ocieplenia. Straty w plonach w Polsce i rozwijająca się ponownie susza, to tylko wycinek z konsekwencji ocieplającego się klimatu.
Kolejny najgorętszy miesiąc z rzędu
Kwiecień był bowiem jedenastym z rzędu najcieplejszym w historii pomiarów miesiącem. Poniższa grafika pokazuje zmiany temperatur oceanów, stanowiących ponad dwie trzecie powierzchni Ziemi.
Kwiecień 2024 był 1,58 st. C cieplejszy niż w czasach preindustrialnych. Przekroczony został więc limit 1,5 stopnia. Jest to jednak zdarzenie chwilowe, nakręcone przez kończącą się dodatnią fazę ESNO, czyli El Niño. Temperatury spadną, ale naukowcy na całym świecie zastanawiają się jak bardzo. Wszyscy są zgodni, iż ten rok może być rekordowo ciepły.
Badania brytyjskiego dziennika pokazują ogromny pesymizm naukowców z IPCC
Te i inne zdarzania martwią też samych naukowców, którzy od lat ostrzegają przed konsekwencjami. Prawie 80 proc. respondentów, wszyscy z IPCC (międzyrządowy zespół ds. zmian klimatu – red.) stwierdziło w badaniu Guardiana, iż świat do końca tego wieku ociepli się co najmniej o 2,5 st. C. Blisko połowa badanych uważa, iż będzie to na pewno 3 st. C.
Tylko 6 proc. naukowców jest optymistami. Uważają, iż uda nam się ustabilizować globalne ocieplenie w granicy 1,5 st. C. Do tej pierwszej grupy badanych należy Marcin Popkiewicz, fizyk, autor takich książek jak „Nauka o klimacie”. Uważa, iż jest mało realne, byśmy zatrzymali ocieplenie poniżej 1,5 st. C. Jak stwierdził w kwietniowym wywiadzie, tylko radykalne działania z użyciem geoiżynierii uratują nas przed trwałym ociepleniem planety powyżej 1,5 st. C.
Wielu naukowców przewiduje przyszłość jako pełną głodu, konfliktów i masowych migracji. Zdarzeń, które będą napędzane falami upałów, pożarami, powodziami i burzami o intensywności i częstotliwości znacznie przekraczającej te, które już miały miejsce. Wielu ekspertów stwierdziło, iż poczuli beznadziejność, wściekłość i strach z powodu braku działań rządów pomimo przedstawionych wyraźnych dowodów naukowych.
Eksperci IPCC: czeka nas poważny kryzys społeczny. Władze będą przytłoczone
– Czasami prawie niemożliwe jest nie czuć się beznadziejnie i załamanym. Po tych wszystkich powodziach, pożarach i suszach, które miały miejsce na całym świecie w ciągu ostatnich trzech lat, a wszystko to było związane ze zmianami klimatycznymi, a także po wściekłości huraganu Otis w Meksyku, moim kraju, naprawdę myślałem, iż rządy są gotowe wysłuchać nauki i podjąć działania w najlepszym interesie narodu – mówi klimatolożka Ruth Cerezo-Mota.
– Myślę, iż w ciągu najbliższych pięciu lat czeka nas poważny kryzys społeczny. [Władze] będą przytłoczone kolejnymi ekstremalnymi zdarzeniami, produkcja żywności zostanie zakłócona. Nie mogłam czuć większej rozpaczy w obliczu przyszłości – stwierdziła z kolei Gretta Pecl z Uniwersytetu Tasmanii.
– Zmiana klimatu nie stanie się nagle niebezpieczna przy temperaturze 1,5 st. C – już taka jest. I nie będzie to „koniec gry”, jeżeli przekroczymy 2 stopnie, co równie dobrze możemy zrobić – powiedział Peter Cox z Uniwersytetu w Exeter w Wielkiej Brytanii.
Naukowcy uważają, iż cel 1,5 stopnia mogliśmy już przegrać
Od 2018 roku The Guardian kontaktował się z każdym naukowcem, który brał udział w pisaniu raportów IPCC. Powodem jest fakt, iż raporty IPCC uważane są za standard jeżeli chodzi o informowanie na temat stanu klimatu Ziemi. Wyniki pokazują, iż wielu najbardziej wykształconych ludzi na świecie spodziewa się, iż w nadchodzących dziesięcioleciach nastąpi spustoszenie klimatyczne. Eksperci stwierdzili, iż masowe przygotowania mające na celu ochronę ludzi przed najgorszymi z nadchodzących katastrof klimatycznych mają w tej chwili najważniejsze znaczenie.
Cel 1,5 stopnia został wybrany, aby zapobiec najgorszemu kryzysowi klimatycznemu i był postrzegany jako ważna gwiazda przewodnia negocjacji międzynarodowych. Obecna polityka klimatyczna oznacza, iż świat jest na dobrej drodze do osiągnięcia temperatury około 2,7 stopnia. Tego samego zdania jest też wspomniany Marcin Popkiewicz. Patrząc bliżej, czyli połowy tego stulecia, oczekuje on sporego wzrostu. – Moim zdaniem średnia temperatura wzrośnie o 1,5-1,9 st. C – powiedział w książce „Odwołać katastrofę” autorstwa Tomasza Borejzy.
Warto zauważyć, jaka grupa naukowców wyraża swój pesymizm co do przyszłości klimatycznej świata. Bardziej pesymistyczni są ci młodsi, przed 50. rokiem życia. To 52 proc. badanych. Tych starszych jest 38 proc. Bardziej przygnębiona przyszłością klimatyczną świata jest płeć żeńska. Nie ma za to widocznych różnic co do regionu świata.
O optymizm trudno, ale liczą na nowe pokolenie
– jeżeli świat, choć niewiarygodnie bogaty, będzie stał z boku i kilka robił, aby rozwiązać trudną sytuację biednych, wszyscy w końcu przegramy – powiedział Dipak Dasgupta z Instytutu Energii i Zasobów w New Delhi.
Naukowcy jasno określili, dlaczego świat nie radzi sobie z kryzysem klimatycznym. Prawie trzy czwarte respondentów wskazało na brak woli politycznej, a 60 proc. obwiniło także partykularne interesy przedsiębiorstw, takie jak przemysł paliw kopalnych. Wielu badanych zarzuciło, iż bogata Północ nie pomaga lub słabo pomaga biednemu Południu w walce ze zmianami klimatu.
– Spodziewam się półdystopijnej przyszłości, która będzie wiązać się ze znacznym bólem i cierpieniem mieszkańców globalnego Południa. Dotychczasowa reakcja świata jest naganna – żyjemy w epoce głupców – stwierdził jeden z południowoafrykańskich naukowców.
Około jedna czwarta naukowców z IPCC powiedziała w badaniu brytyjskiemu dziennikowi, iż wzrost temperatury utrzyma się na poziomie 2 stopni lub nieco poniżej, ale choćby oni ostudzili swoje własne nadzieje. – Jestem przekonany, iż mamy wszystkie rozwiązania potrzebne do osiągnięcia ścieżki 1,5°C i iż wdrożymy je w ciągu nadchodzących 20 lat. Obawiam się jednak, iż nasze działania mogą nastąpić za późno i przekroczymy jeden lub kilka punktów krytycznych – powiedział Henry Neufeldt z Kopenhaskiego Centrum Klimatycznego ONZ.
Z kolei Lisa Schipper z Uniwersytetu w Bonn w Niemczech powiedziała: „Moim jedynym źródłem nadziei jest fakt, iż jako pedagog widzę, iż następne pokolenie będzie niezwykle inteligentne i rozumiejące politykę”.
Problem w tym, iż nowe pokolenie będzie potrzebowało czasu, by zastąpić obecne w różnych gremiach decydenckich. Na razie pozostaje im przekonywanie starszych do działania, licząc, iż gdy to się uda – nie będzie za późno.
- Czytaj także: Azja wrze. Co zrobimy, o ile miliony ludzi staną na granicach?
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/LuizSouza