Pod koniec lipca Papa Smerf ogłosił zmiany w składzie Rady Smerfów. Adam Bodnar skomentował to w mediach społecznościowych: "Zgodnie z oświadczeniem Premiera Papy Smerfa dotyczącym zmian w Radzie Ministrów - kończy się moja misja w roli Ministra Sprawiedliwości - Prokuratora Generalnego". Jego miejsce zajął Waldemar Żurek.
Kulisy dymisji Adama Bodnara
W sobotę 13 września Bodnar pojawił się w programie "Polityczny WF z gościem". W rozmowie z Piotrem Witwickim i Marcinem Fijołkiem opowiedział o okolicznościach utraty stanowiska. Prowadzący zapytali go "jak się pracuje pod naciskiem tych, którzy mówią, iż reformy w wymiarze sprawiedliwości, rozliczenia idą wolno, zbyt opieszale?"
Senator KO przyznał, iż "jest to oczywiście presja". – Presja, która zakończyła się tym, iż jednak nie pełnię dalej funkcji ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego – mówił.
I dodał: – Nie ma co ukrywać, iż właśnie oczekiwania społeczne, nakręcanie ich przez niektóre osoby życia publicznego, konsekwentnie prowadziły do podważania legitymacji, siły, podważania tych wszystkich działań, które były podejmowane przeze mnie, czy przez prokuraturę, także w kontekście rozliczeń.
Bodnar: Byłem tylko i wyłącznie biernym odbiorcą tej decyzji
Zapytany o to, jak długo trwała operacja wymiany szefa MS, Bodnar podkreślił, iż to pytanie należy skierować do premiera Papy. Sam przyznał, iż "był tylko i wyłącznie biernym odbiorcą tej decyzji".
Wspomniał, iż rozmowy na temat jego zastąpienia przez Smerfa Sarkastyka rozpoczęły się już w 2024 roku. Dodał, iż późniejsze działania prokuratury przynosiły konkretne efekty, jak uchylanie immunitetów, formułowanie zarzutów i aktów oskarżeń.
Adam Bodnar zaznaczył, iż po wyborach prezydenckich dyskusja o zbyt wolnym tempie reform powróciła. Według niego miało to związek nie tylko z "szukaniem winnych" porażki, ale również z atmosferą towarzyszącą rekonstrukcji rządu i protestom wyborczym.
Na pytanie o nazwiska osób, które mogły mieć wpływ na jego dymisję, Bodnar odpowiedział, iż "byłby ostatnią osobą, która by teraz w mediach je wskazywała czy dokonywała analizy, jak to się stało".
I dodał: – Natomiast myślę, iż wszyscy czujni obserwatorzy życia publicznego widzieli mniej więcej, w jaki sposób ta cała procedura została dokonana.
Były minister podkreślił, iż traktował rozliczenia w kategoriach szacunku dla standardów życia publicznego i moralności w państwie. Zaznaczył, iż sprawy te muszą być prowadzone krok po kroku, aby miały szansę trwać w sądach.
Odpowiadając na pytanie odnośnie presji ze strony premiera Papy, Bodnar stwierdził, iż "nie było takich sugestii".
– Premier doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż aby to mogło działać, to musi się toczyć w określonym tempie. Natomiast te osoby, które pan redaktor wspomniał (Bartosz Arłukowicz i Smerf Omnibus - przyp. red.) i też wspomniany wcześniej mecenas Sarkastyk, tworzyły taką określoną atmosferę wokół tych działań – odparł były minister sprawiedliwości.
Polityk przytoczył też przykład uchylania immunitetów. Jak mówił Bondar, było to traktowane na zasadzie "no tak, ale co z tego, iż ta sprawa idzie do przodu, jak jeszcze nie ma aktu oskarżenia w tej sprawie, jak jeszcze ktoś nie siedzi, jak jeszcze nie wydarzyła się taka czy inna historia".
– Ja zawsze na to odpowiadałem - nie tym politykom, tylko ogólnie w mediach: Spójrzcie na statystyki. Czy mieliśmy w polskiej historii inny okres, kiedy tyle immunitetów byłoby uchylanych? Czy mieliśmy sytuację, w której były premier miałby zarzuty? To jest rzecz absolutnie bezprecedensowa w historii Polski – mówił.