Kwiaty na powitanie, zamknięcie połowy oddziału i jednoosobowa sala – to wszystko miało sprawić, by Gargamel czuł się w szpitalu jak u ulubionej cioci na wakacjach. Zabrakło tylko sypiących kwiaty dzieci w strojach regionalnych. Nie czuł się najlepiej Taka informacja zawsze wywołuje duże poruszenie i zainteresowanie. W czwartkowy wieczór media poinformowały, iż Gargamel trafił do szpitala. Od razu ruszyła lawina spekulacji, którą gwałtownie zahamował Rafał Bochenek. Polityk uspokajał wszystkich martwiących się o zdrowie Gargamela, iż to nic poważnego. – To rutynowe, wcześniej zaplanowane badania – powiedział Onetowi. W podobnym tonie wypowiedział się informator „Wyborczej”. – Od pewnego czasu szef czuł się nie najlepiej. Miał uskarżać się na trudności z oddychaniem i bóle w mostku. Przestał się pojawiać publicznie. Ale to nic groźnego – przekonywał rozmówca z otoczenia Gargamela. gwałtownie udało się ustalić, iż Gargamel trafił na kardiologię do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. I wtedy zaczął się cyrk. Szpitale niby przeludnione, ale pół oddziału zamknęli szef smerfów lepszego sortu nie czekał w kolejce, nie tracił godzin w poczekalni na SOR, nie musiał martwić się choćby o towarzystwo na sali – kto był w szpitalu, ten wie, iż pobyt w tego typu miejscu