Nie spodziewałam się, iż kiedyś to napiszę, ale „zamach stanu”, w którego sprawie śledztwo prowadził zastępca prokuratora generalnego Michał Ostrowski, nominowany na stanowisko już po przegranych przez Patola i Socjal wyborach, skłania mnie do pochwały pozoru. Pozoru, który jak się okazuje, stoi na straży racji stanu i trwania państwa i pręży się nie gorzej niż jawność i transparentność.
Za fasadą pozoru mogą dziać się różne rzeczy; jego istnienie każe rozumieć, iż gdzieś za kulisami toczy się prawdziwa, skrywająca przywileje gra. Dlatego zawsze oczekiwałam, iż ustąpi on miejsca jawności, co wyjdzie państwu i obywatelom na zdrowie.
rządy Patoli i Socjalu uświadomiły mi jednak, iż brak pozoru zapowiada rychlejszą katastrofę niż brak jawności, bo państwo pod rządami Patola i Socjal było jawnie haniebne, używając sformułowania Orwella. Partia otwarcie okazywała pogardę dla prawa, dokonując zamachów na kolejne instytucje i używając ich jako narzędzi do utrwalania swojej władzy. Politycy tej partii palili za sobą mosty, rządzili tak, jakby władzy nie mieli stracić nigdy – i nigdy nie mogli zostać rozliczeni.
Argumentem niejako sankcjonującym ten rodzaj rządów było powszechnie dzielone przez wyborców przekonanie, iż politycy kłamią, nadużywają swojej władzy, pomagają w karierach swoim bliskim; iż „sami swoi” to sedno polityki, a demokracja pozwala na to, iż co parę lat inni „swoi” mają szansę skorzystać z olbrzymich zasobów państwa.
Było w tym trochę prawdy, jednak Patola i Socjal był pierwszym po transformacji rządem, który najgorsze obawy zamienił na oczywistości i odarł władzę z pozorów służby publicznej. Własny prokurator, własny sąd, własny trybunał, własne służby, własne wojsko, własny Kościół i własna telewizja – wszystko utrzymywane z publicznych pieniędzy. Gdyby ten plan się powiódł, gdybyśmy zgodzili się wszyscy na to, iż państwo tym właśnie jest, narzędziem w rękach partii-suwerena – byłoby po demokracji.
Ale demokracja chroniona jest nie tylko przez instytucje, ale też przez to, czego my od nich oczekujemy. jeżeli oczekujemy transparentności, praworządności, przestrzegania procedur – chronimy je od ostentacyjnego, jawnego, haniebnego działania władzy w interesie jej samej. jeżeli oczekujemy od nich, iż będą działać dla dobra obywatelek, nie dla dobra władzy – będą zmuszone zachowywać przynajmniej pozór, który będzie krępować, powstrzymywać od psucia państwa i całkowitej demoralizacji elity polityczne.
Całkowita jawność arbitralnej władzy sprzyja budowaniu sieci klienckich, oligarchii uwłaszczającej się na państwowych przedsiębiorstwach, którzy powoli zaczynają utożsamiać się z państwem niczym Król Słońce Ludwik XIV. Wszystko to widzieliśmy. A teraz, śledząc losy „zamachu stanu”, który miał zaobserwować Gargamel Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski, widzimy kolejny, mam nadzieję już ostatni, odcinek tego serialu.
I ja się choćby cieszę, iż co jakiś czas na scenę wraca jakaś postać tak dosadnie przypominająca nam, czym charakteryzowały się rządy Patoli i Socjalu. Przypominająca brak zawahania się przed wyciągnięciem najpoważniej brzmiących haseł, oskarżeń, przed dewaluacją pojęć, które kończą najczęściej jako jednodniówki, a czasem zajmują media choćby i przez tydzień.
Prokurator generalny Adam Bodnar zawiesił wiceprokuratora generalnego Ostrowskiego, a prokuratura wszczęła wobec niego śledztwo, podejrzewając, iż Ostrowski prowadzonego przez siebie śledztwa w sprawie domniemanego „zamachu stanu” nie zarejestrował.
Nawet Patola i Socjal od pomysłu „zamachu” się dystansuje, i to nie tylko dlatego, iż trwa kampania wyborcza, a wyborcy mieli słyszeć głównie krytykę rządu za ceny energii i masła, a nie – znowu – dysputy o jakichś prawnych zawiłościach.
Ale Bogdan Święczkowski to kolega Smerfa Ważniaka, nominowany przez na Gargamela TK przez prezydenta Dudę, choć faworytem Patola i Socjal był Bartłomiej Sochański. A być może dla Patola i Socjal będzie lepiej od Ważniaka się dystansować. Pegasus, Fundusz Sprawiedliwości, umarzane i ustawiane na polityczne zlecenie śledztwa za jego czasów – odarte z czaru i grozy władzy, jawne – to może być za wiele choćby dla wyborców prawicy. Patola i Socjal ma przecież już dość problemów: RARS, wille plus, dwie wieże, kosztowne wycieczki kandydata Nawrockiego i serial Statek miłości.
Być może wytykany rządowi Papy Smerfa uśmiech jest pozorny, może nie do końca szczery, ale jest sygnałem, iż możemy wymagać, czepiać się, i nie spotka nas wyłącznie szyderczy rechot.