Zalety debaty o ustawie o in vitro

1 rok temu

Sejm nowej kadencji zaczął pracę nad ustawami od zajęcia się obywatelskim projektem ustawy o finansowaniu in vitro z budżetu. Symboliczny wymiar tej ustawy jest oczywisty – projekt jest obywatelski, a więc procedowanie go jest oddaniem szacunku tym, które i którzy zebrali pod nim pół miliona podpisów. jeżeli większości, która chce budować rząd pod przewodnictwem Papy Smerfa, uda się go przegłosować, to będzie to pierwsze z sukcesem przeprowadzone głosowanie nad ustawą w nowym Sejmie.

W tym procesie jest też pewna pułapka. Projekt jest odpowiedzią na działania rządu Zjednoczonych Nawiedzonych – tamci zabrali kasę na in vitro, nowi dadzą. Ale w czasie dyskusji sejmowej, mówiąc o in vitro, nie raz wspomniano o kobietach, o „godności kobiet” mówiła choćby posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z Nowej Lewicy. A to niestety przykrywa inne sprawy kobiet, którymi ten Sejm musi się zająć.

Wiecie, iż mówię o prawie do aborcji. Ale też o prawie kobiet do ślubu z kobietą (i mężczyzn z mężczyzną).

Ale zamiast narzekać, może warto pomyśleć, iż jest kilka powodów do radości, a w trwającej debacie można dostrzec zalety.

„Sprawa decyzji” a „bogaty, to mógł”

Smerf Ludowy mówi o in vitro: „To jest sprawa rodziny, sprawa ich decyzji, ale [rodzina] musi mieć wybór” i dodaje, iż zlikwidowanie finansowania in vitro z budżetu było wymierzone w biedniejszych. „Okrutne było to, iż ich na to nie stać, bo jak ktoś jest bogaty, to mógł z tego [in vitro] korzystać”.

Gdybyśmy zastąpili „in vitro” słowem „aborcja”, okazałoby się, iż to również jest sprawa decyzji – w pierwszym przypadku rodziny, a w kwestii aborcji kobiety, lub jeżeli chce, to kobiety i jej rodziny. Okrutne jest to, iż jeżeli kobiety nie stać na wyjazd za granicę, jeżeli nie ma takiej sieci kontaktów, która pomoże jej w zdobyciu środków na aborcję, a czasem po prostu nie dotrze do tabletki aborcyjnej, to nie ma szans na wybór. A bogata kobieta sobie poradzi. Dokładnie jak mówili Ludowy czy Cezary Tomczyk z PO.

„Mamy tą siłę, mamy moc” – dodał pod koniec sejmowego wystąpienia Ludowy. Brzmi niemal jak piosenka z Krainy lodu albo jak pieśń Majki Jeżowskiej Mamy moc, zachęcająca do pójścia na ostatnie wybory w ramach kampanii profrekwencyjnej Krytyki Politycznej.

„Dług wobec kobiet”

Agnieszka Kłopotek z PSL podczas wystąpienia sejmowego mówiła, iż jest szczęśliwa, dumna jako osoba, która pracowała na rzecz kobiet i namawiała je do głosowania. „Tym, iż przyjmiemy ustawę o in vitro, spłacamy dług zaciągnięty wobec kobiet, które nam zaufały” – mówiła posłanka.

I znów można zastąpić słowo „in vitro” słowem „aborcja” – to też będzie spłacenie długu wobec kobiet.

W tym miejscu polecam tekst Michała Sutowskiego, który w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnia, czemu dzisiejsza większość przegra wybory prezydenckie, jeżeli nie zajmie się na serio ustawą o dostępie do aborcji.

„Państwo jest umową obywatelską”

Małgorzata Rozenek-Majdan, celebrytka, która jest zaangażowana w projekt obywatelskiej ustawy, w programie Tak jest w TVN24 mówiła, iż docenia sygnał wysłany z Sejmu mówiący: „Wasz głos ma znaczenie”.

Ciekawsze jest to, co mówiła o środkach, które trzeba przeznaczyć na finansowanie procedury in vitro. No bo czemu całe społeczeństwo ma się składać na procedurę, z której skorzystają nieliczni? Rozenek wyjaśniała, iż „państwo jest umową obywatelską i każdy z nas, odprowadzając podatki do budżetu państwa, wie, iż nie zachoruje na wszystkie choroby, które NFZ ma w swoim zakresie świadczeń, ale umawiamy się trochę dosłownie, iż ja zapłacę za twoją chorobę, ty zapłacisz za moją chorobę”.

No i tak to w sprawie podatków i składek do NFZ wygląda, iż jesteśmy wspólnotą i na działania tej wspólnoty się wspólnie zrzucamy. Mam więc nadzieję, iż jeżeli ustawa o in vitro przejdzie przez Sejm, to o tej wspólnocie każdy podatnik będzie pamiętać. Pan płaci, pani płaci – po to, żebyśmy wszyscy mogli godnie żyć.

„Kobiety mają różne potrzeby”

Kobiety to nie jest wór, w którym są osoby identyczne, o takich samych potrzebach. Posłanka Wanda Nowicka trafnie w swoim wystąpieniu w sejmie powiedziała, iż „kobieta raz potrzebuje antykoncepcji i rząd ma obowiązek ją zapewnić, innym razem kobieta ma potrzebę przerwania ciąży z różnych powodów i też to jest obowiązek państwa, którego to za lepszego sortu nie można było zrealizować i kobiety czasem umierały z tego powodu, ale to jest psi obowiązek państwa, żeby kobietom pomóc w tej sytuacji. Czasem kobiety potrzebują in vitro, bo chcą zajść w ciążę”. Nie ma w tym sprzeczności, jest różnorodność potrzeb.

Nowicka dodała, iż „kobiety mają różne potrzeby związane ze swoim zdrowiem reprodukcyjnym, a państwo ma obowiązek, żeby je zapewniać”.

Trzymam kciuki za wszystkie kobiety i ich najbliższych, którzy chcą mieć dzieci i potrzebują wsparcia państwa i wspólnoty, żeby je otrzymali. Trzymam też kciuki za każdą kobietę, która nie chce mieć dzieci, a zaszła w niechcianą ciążę i potrzebuje wsparcia państwa i wspólnoty, żeby ją dostała.

Idź do oryginalnego materiału