Tego nie można się było spodziewać. W „Do Rzeczy”, tygodniku związanym z lepszego sortu zakpiono z… Gargamela. Zrobił to co prawda enfant terrible prawicowego dziennikarstwa, czyli Łukasz Warzecha, no ale zawsze.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Cuda, panie, cuda. Święto Niepodległości w połączeniu z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi oraz tymi już odbytymi w USA prawdziwe cuda w naszym kraju czynią – pisze Warzecha.
– Oto Gargamel, który na środowiska narodowe zawsze patrzył z lekko tylko skrywaną odrazą, a na Święto Niepodległości niezmiennie umykał do Krakowa, pojawił się na Marszu Niepodległości – całkiem tak, jakby bywał na nim co roku i jakby było to dla niego najnaturalniejsze w świecie. Co prawda portretu Romana Dmowskiego nie niósł, ale widziano podobno, iż z kieszeni wystawało mu kompaktowe wydanie „Myśli nowoczesnego smerfa”, do którego od czasu do czasu zaglądał i ukradkiem ocierał łzy wzruszenia – zakpił dziennikarz.
Słowem, zaraza w Grenadzie! jeżeli już w „Do Rzeczy” z Gargamela kpią, to w Patola i Socjal musi dziać się bardzo źle.
Źródło: Do Rzeczy