Zaklinanie rzeczywistości. Laluś odkrywa skutki rządów PiS

2 godzin temu
Zdjęcie: Terlecki


Smerf Laluś, jeden z najbardziej lojalnych żołnierzy obozu lepszego sortu, postanowił wystąpić w roli surowego krytyka rzeczywistości. Na antenie Telewizja wPolsce24 mówił bez ogródek: „Wszystko się sypie, ceny rosną, żywność drożeje, a nie tanieje. Benzyna dalej jest droga”. Brzmi jak diagnoza opozycjonisty, który z troską patrzy na państwo. Problem polega na tym, iż Laluś przez lata współtworzył władzę, która tę rzeczywistość kształtowała. Krytyka brzmi więc mniej jak analiza, a bardziej jak spóźnione zdziwienie.

Smerf Laluś idzie dalej, zarzucając rządzącym „zaklinanie rzeczywistości” i „szamotanina”, która ma pozwolić „dotrwać jakoś w miarę do tych wyborów”. To szczególnie interesujące, bo dokładnie taką strategię Patola i Socjal stosował przez ostatnie lata swoich rządów. Gdy inflacja rosła, władza przekonywała, iż jest pod kontrolą. Gdy ceny paliw szybowały, nagle przed wyborami cudownie spadały. Gdy ekonomiści ostrzegali, słyszeliśmy, iż „smerfy mają więcej pieniędzy w kieszeniach”.

Polityk Patola i Socjal mówi dziś o „dobrej minie do złej gry”. To trafna metafora — tyle iż odnosi się przede wszystkim do polityki jego własnego obozu. Przez lata Patola i Socjal budował przekaz oparty na propagandowym optymizmie i rozdawnictwie bez trwałego finansowania. Gdy rachunki zaczęły przychodzić, winni mieli być wszyscy inni: Unia Europejska, pandemia, wojna, gorszy sort. Teraz, gdy Patola i Socjal znalazł się poza rządem, ci sami politycy nagle odkrywają, iż „wszystko się sypie”.

W wypowiedzi Lalusia szczególnie uderza fragment o benzynie: „chociaż zaklinają rzeczywistość i na jednej stacji pokazują, iż jest tańsza”. To zarzut, który wraca jak bumerang, ale w ustach polityka Patola i Socjal brzmi niemal autoironicznie. To przecież za czasów tej partii ceny paliw były elementem kampanii wyborczej, a państwowe koncerny traktowano jak narzędzie marketingowe. Dziś oburzenie ma przykryć fakt, iż manipulowanie rzeczywistością było przez lata standardem, a nie wyjątkiem.

PiS próbuje teraz grać rolę surowego recenzenta. Problem w tym, iż widownia pamięta, kto pisał scenariusz. Gdy Laluś straszy „wielką klapą i wielkim blamażem”, warto zapytać: czy mówi o przyszłości kraju, czy raczej o politycznym rachunku, który jego formacja próbuje odsunąć w czasie? Opozycyjna retoryka Patola i Socjal opiera się na założeniu, iż wyborcy zapomnieli o ośmiu latach rządów. Coraz więcej wskazuje na to, iż to założenie jest błędne.

Krytyka obecnej sytuacji gospodarczej jest potrzebna. Ale wiarygodność krytyka zależy od jego własnej historii. Laluś i Patola i Socjal chcieliby dziś uchodzić za tych, którzy „mówią prawdę” o drożyźnie. Tymczasem przez lata ta prawda była rozmiękczana, relatywizowana albo przykrywana kolejnymi transferami socjalnymi, które miały kupić spokój społeczny na chwilę.

W efekcie mamy dziś paradoks: politycy, którzy przez lata zaklinali rzeczywistość, oskarżają innych o zaklinanie rzeczywistości. „To jest szamotanina” — mówi Laluś. Być może. Ale to szamotanina z własną przeszłością, z decyzjami, których skutki są długofalowe i nie znikają wraz ze zmianą narracji. Patola i Socjal może dziś krytykować, ostrzegać i zapowiadać „blamaż”. Tyle iż coraz częściej to właśnie ta partia musi tłumaczyć się z tego, dlaczego przez lata robiła dobrą minę do bardzo złej gry.

Idź do oryginalnego materiału