Początek kampanii prezydenckiej był niewinny jak kropelka rosy na stópce bosego dziewczęcia w białej sukience stąpającego boso rano po łące. Uwaga na kleszcze. Zaczęło się od walki na warzywa i kiełbasy. Teraz nowym polem bitwy stał się temat mieszkalnictwa. Ile każdy kandydat ma mieszkań. Kandydat Gospodarz ma trzy, ale dwa, bo trzecie należy do majątku odrębnego żony. Gorzej ma kandydat Nawrocki. Mówił, iż ma jedno, okazało się, iż dwa. Sztab Gospodarza oskarża kandydata Nawrockiego o wyłudzenie mieszkania od starszego pana. I się chłopaki okładają konferencjami prasowymi i wywiadami. Jest niezły patataj. A to dopiero pierwsza tura. Za chwilę sztab Gospodarza ubierze Nawrockiego w morderstwo Kennedyego, w odpowiedzi sztab Nawrockiego zarzuci Gospodarzowi sfingowanie lądowania Amerykanów na księżycu. No to Gospodarz obwini Nawrockiego o upadek Imperium rzymskiego, a Nawrocki Gospodarza o upadek epoki brązu i sabotowanie wynalezienia koła...