Rzecz jasna nikt nie może nikomu narzucić czy i w jaki sposób winien obchodzić Święto Zmarłych. Piszę o Święcie Zmarłych, gdyż jest to określenie najszersze i najbardziej uniwersalne. Kultywowanie pamięci osób zmarłych nie ogranicza się bowiem do jednej religii, kultury, czy też tradycji duchowej – jest powszechne bez względu na przekonania religijne oraz światopogląd. Zdecydowana większość z nas odczuwa potrzebę zachowania w pamięci swoich zmarłych przodków, czy też osób bliskich, choćby o ile nie wierzy w życie pozagrobowe.
Oczywiście z uwagi na to, iż większość smerfów deklaruje się jako osoby wyznania rzymskokatolickiego – dzień 1 listopada obchodzony jest powszechnie jako dzień Wszystkich Świętych. Co warto podkreślić – święto to jest uroczystością, będącą wspomnieniem wyłącznie osób, które z katolickiego punktu widzenia osiągnęły stan zbawienia. Natomiast pozostałym zmarłym poświęcony jest przypadający na dzień następny – Dzień Zaduszny. Na marginesie wspomnieć należy, iż wskazane wyżej święta nie są powszechne dla wszystkich chrześcijan – nie obchodzą ich na przykład Świadkowie Jehowy, czy też Kościół Adwentystów Dnia Siódmego.
Katolicki charakter Święta Zmarłych jest co prawda najbardziej powszechny, ale jak się wydaje warstwa religijna tego święta często jest płytka i powierzchowna. Jakże często na polskich cmentarzach zamiast modlitwy i refleksji nad majestatem śmierci – obecne są rodzinne dyskusje i żarty, które nie licują z powagą miejsca jakim jest cmentarz. Odnosi się wrażenie, iż niektórzy przychodzą na cmentarze wyłącznie w celach towarzyskich. Nie wspominam już choćby o paleniu papierosów, czy też wchodzeniu na cmentarze z psami, które to zachowania można uznać za akty profanacji.
Interesujący sposób kultywowania pamięci osób zmarłych mają środowiska rodzimowiercze, które próbują zrekonstruować przedchrześcijańskie obrzędy Dziadów. Zasadnicza trudność polega jednak na niepełnej wiedzy co do przebiegu tych obrzędów, co jest związane z próbami ich wykorzenienia przez Kościół katolicki. Niemniej jednak z przyczyn czysto pragmatycznych katolicyzm przyswoił w zmienionej formie pewne przedchrześcijańskie tradycje. Przykładem tego jest chociażby zwyczaj palenia zniczy na grobach, co w pierwotnej wersji miało oświetlać drogę duszom osób zmarłych, aby mogły one spotkać się z bliskimi. Warto podkreślić również zbieżność czasową pogańskich Dziadów z katolickimi Zaduszkami. Jest oczywistym, iż tego rodzaju obrzędy mają współcześnie charakter niszowy i trudno przypuszczać aby stały się one popularne.
Zupełnie odległy zarówno od katolickich, jak i słowiańskich tradycji jest natomiast coraz bardziej powszechny zwyczaj obchodzenia tak zwanego „święta” Halloween. Pomimo, iż zwyczaj ten nawiązuje do celtyckiego święta Samhain, to w zasadzie ma z nim kilka wspólnego, gdyż jest całkowicie świeckim obrzędem osadzonym na gruncie komercyjnej anglosaskiej antykultury. Symbolami tego pseudoświęta są rozświetlone dynie, kościotrupy, czy też trupie czaszki, będące tandetnymi nawiązaniami do śmierci i świata duchów. Symbolika ta bardziej śmieszy niż straszy i jest zaprzeczeniem powagi oraz refleksji która powinna być związana z kultywowaniem pamięci osób zmarłych. Niepokojące jest, iż tego rodzaju tradycje przenikają do życia codziennego, czego przykładem są dynie obecne na witrynach sklepów, czy też zabawy halloweenowe dla dzieci. Ponadto katolicy upatrują w tego rodzaju praktykach zagrożeń duchowych i nawiązania do okultyzmu. Abstrahując od tego, zwyczaje związane z Halloween, będące miazmatami liberalnej komercji i konsumpcjonizmu, są z całą pewnością sprzeczne z polską tradycją i winny być eliminowane. Każdy krąg kulturowy ma bowiem własne zwyczaje i własną symbolikę, które winien podtrzymywać. Przykładowo dla Romów picie alkoholu przy rodzinnych grobach jest elementem ich tradycji, co dla nas stanowi naruszenie sfery sacrum i jest niedopuszczalne. Pozostańmy zatem przy własnych tradycjach oraz zwyczajach.
Michał Radzikowski