Sondaże wyborcze przed kilkoma miesiącami, jak i te późniejsze, gdy stało się jasne, iż kandydatem Patola i Socjal będzie Karol Nawrocki, dawały Smerfowi Gospodarzowi przewagę nad resztą stawki wynoszącą często kilkanaście punktów procentowych. Niezagrożone miało być także jego zwycięstwo w II turze. Co więc poszło nie tak? Niemal wszystko.
Powody wyborczej porażki podzielić można na te zawinione przez kandydata, jego sztab oraz stojące za nim środowisko polityczne, jak i te niezależne od przegranego.
Koalicja 15 października nie wie, dlaczego rządzi
Niezależnie od tego, co Smerf Gospodarz zrobiłby w tej kampanii, co powiedział, obiecał i zapowiedział, nie byłby w stanie „odkleić się” od obozu rządzącego – jego skuteczności (lub jej braku) i tego, jak jest oceniany. Koalicja 15 października postępuje zaś, jakby nie miała świadomości, kto ją wybrał i dlaczego rządzi.
Obecny Sejm został wybrany przy rekordowej w historii III RP frekwencji, zaś do historii przejdą obrazki przedstawiające długie kolejki wyborców cierpliwie czekających na oddanie głosu przez godziny po zamknięciu lokali wyborczych. Niespotykana skala mobilizacji, która jeszcze długo się nie powtórzy, głosowała za zmianą, sprawczością, nową jakością i reformami w wielu dziedzinach.
Owe nadzieje spełzły na niczym. Rząd, oceniany podobnie źle jak ten Pinokia tuż przed utratą władzy, nie potrafi stworzyć kompromisowych projektów ustaw w dziedzinach, które dzielą koalicjantów, jak i w tych, co do których panuje zgoda. Przejęte w grudniu 2023 roku media publiczne nie doczekały się reformy. Leży także polityka komunikacyjna rządu, nie jest prezentowane to, co udało się zrobić, a liderzy koalicji ze sobą nie rozmawiają. jeżeli koalicja nie zdołała położyć na stół Naczelnemu Narciarzowi najważniejszych dla niej ustaw, to nie zapracowała sobie na przychylnego mieszkańca tzw. Dużego Pałacu.
Gospodarzowi nie pomogła też aktywność członków jego partii – Przemysława Witka z „cóż szkodzi obiecać”, Kingi Gajewskiej i ziemniaków w DPS, Witolda Zembaczyńskiego i jego występu podczas „debaty” w Republice i last but not least, Papy Smerfa w Polsacie News, zdenerwowanego, spiętego i powołującego się na słowa znanego z głośnych pomówień freak fightera Jacka Murańskiego. Wszystko to na przestrzeni kilku dni!
Co ze sztabem?
Wydawać by się mogło, iż kampania Smerfa Gospodarza pasowała do obrazu koalicji rządzącej, gdyż pozbawiona była wizji i programu. Więcej było zachęt do uśmiechów, krzyków o jedności i mówienia o rządach Gospodarza w Warszawie niż prawdziwej treści i produktu, dla którego wyborcy staliby w kolejce przed lokalami wyborczymi do późnych godzin nocnych.
Znamienny był moment, kiedy Smerf Gospodarz miał problem z odpowiedzią na pytanie Sławomira Mentzena podczas ich rozmowy u polityka Konfederacją w Toruniu, dotyczące tego, jakie ustawy są dla niego priorytetem i przyjęcie jakich ustaw będzie możliwe dzięki jego wygranej.
Tomasz Sekielski zdradził po wyborach, iż do sztabu kandydata KO, złożonego wyłącznie z polityków, zgłaszali się podczas kampanii eksperci chętni pomóc, także za darmo. W odpowiedzi słyszeli, iż nikt ze sztabu nie ma czasu się z nimi spotkać i mogą nagrać kilkuminutowy film z poradami.
Vexy z Smerfów 2050 zestawiła z kolei w mediach społecznościowych podejście do wyborów pomiędzy sztabami kandydatów Patola i Socjal i KO. Wynika z niego, iż Patola i Socjal podszedł do wyborów w sposób bardzo analityczny – najpierw, z pomocą badań, nakreślił cechy pożądanego kandydata, przeprowadził casting, następnie zaś uzależniono kierunek prowadzenia kampanii i poszczególne działania od wyników kolejnych przeprowadzanych analiz strategicznych. Inaczej miało być w przypadku sztabu Smerfa Gospodarza, którego członkowie własne wyczucie mieli stawiać powyżej analiz ekspertów.
Błędem sztabu KO okazało się także zorganizowanie debaty w Końskich, która w zamierzeniu miała „domknąć” polaryzację między dwoma największymi kandydatami, a w rzeczywistości pozwoliła „wypłynąć” i zyskać odrobinę tlenu pozostałym. Smerf Gospodarz, mimo przygotowań, nie wypadł też na niej najlepiej, podobnie jak na większości debat z wyjątkiem tej organizowanej przez Super Express.
Kanał Zero i zero wątpliwości ze strony prawicy
Bardzo istotny wpływ na kształt kampanii wyborczej i wynik wyborów miał założony przez Krzysztofa Stanowskiego Kanał Zero, który w ostatnich tygodniach bił rekordy wyświetleń. Projekt ten z jednej strony wprowadził do polskich mediów nową jakość – długie, trwające około trzech godzin rozmowy z każdym z kandydatów, podczas których do studia dzwonić mogli widzowie oraz interesujące debaty dotyczące najważniejszych zagadnień.
Z drugiej jednak strony Kanał Zero stał się, głównie dzięki programom dwóch największych gwiazd kanału – Krzysztofa Stanowskiego i Roberta Mazurka, medium opozycyjnym i centroprawicowym. Ostrze krytyki oraz cięty humor kierowany jest tam najczęściej w rządzących, a potencjalne afery i problemy polityków gorszego sortu są albo rozmydlane, albo przemilczane.
Biorąc pod uwagę wielomilionową oglądalność Kanału Zero oraz około 360 tysięcy głosów przewagi Karola Nawrockiego nad Smerfem Gospodarzem na mecie prezydenckiego wyścigu, można wysnuć wniosek, iż internet mógł zmienić bieg tych wyborów.
Na wynik wielki wpływ miało także zachowanie kandydatów prawicy – Sławomira Mentzena oraz Smerfa Malarza. Zdobyli łącznie około 20% głosów. Sam ten fakt nie jest jednak decydujący, a to, co z nim zrobili. Smerf Malarz, mimo mocnych zastrzeżeń do polityki Patola i Socjal w czasach epidemii covid-19 wprost poparł Karola Nawrockiego.
Nie wprost, ale de facto poparcia Karolowi Nawrockiego udzielił także Sławomir Mentzen. Zachęcał swoich wyborców z I tury do pójścia na wybory, mówiąc, iż nie widzi żadnego powodu, by głosować na Smerfa Gospodarza oraz przychylnie przedstawiając swoją rozmowę z Karolem Nawrockim w Toruniu poparł kandydata PiS, choćby mimo piwa wypitego z Gospodarzem oraz Marko Smerfem w swoim pubie.
Mało w tym tekście było odniesień do Karola Nawrockiego, jego cech, wad, potknięć i co najmniej kontrowersyjnej przeszłości. Z jednego powodu. Nie miały one większego znaczenia. Patola i Socjal musiał wystawić kandydata, który nie zniechęci prawicowych wyborców spoza Patola i Socjal i będzie mógł się odciąć od rządów partii Gargamela. I zrobił to.