Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, czyli kolejna porcja populizmu

2 godzin temu
Zdjęcie: Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / DAREK DELMANOWICZ


KONSTYTUCJA WOLNOŚCI | Nagranie, na którym widać, jak na Trasie Łazienkowskiej w tył jadącego spokojnie pojazdu trafia rozpędzony do absurdalnej prędkości samochód prowadzony przez Łukasza Ż., robi porażające wrażenie.


Okoliczności wypadku, jakie już znamy, sprzyjają jak najsurowszej ocenie jego sprawcy. To nie tylko lekceważenie sądowych zakazów prowadzenia pojazdu, nie tylko prowadzenie samochodu po dużej dawce alkoholu, ale też odrażające wprost zachowanie pasażerów, którzy uniemożliwiali udzielenie pomocy konającej współpasażerce, a pijanego kierujące chronili. Nikt chyba nie ma wątpliwości, iż winny śmierci ojca rodziny oraz ogromnych szkód psychicznych i fizycznych jego bliskich, powinien ponieść karę bardzo surową. Patrząc w kodeks karny i uwzględniając wszystkie okoliczności – śmierć jednej osoby, poważne uszczerbki na zdrowiu kilku innych, prowadzenie w stanie nietrzeźwości – maksymalna kara dla Łukasza Ż. może sięgnąć 12 lat pozbawienia wolności. I trudno uznać, aby kara niższa zaspokajała poczucie sprawiedliwości, które również powinno być dla sędziów wyznacznikiem przy orzekaniu.


Jeśli jednak idzie o ewentualne zmiany systemowe, emocje i słuszną złość należy odłożyć na bok. Tymczasem już zaczyna się gra w akcyjność i populizm prawny. Pojawia się zatem pomysł, aby konfiskować samochody kierowane przez osoby z orzeczonym zakazem prowadzenia pojazdów.
Idź do oryginalnego materiału