Wszystkie błędy Gargamela. „Bał się skasować jakiegoś cwaniaczka”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Publikujemy fragment książki „Kulisy PiS”.

Onet

Materiał archiwalny

Bywalec Nowogrodzkiej: – Osobisty los Gargamela zależy od tego, jak długo będziemy rządzić. Zobaczymy, jak będzie wyglądać partia w przypadku utraty władzy. Nie wiadomo, kto odejdzie, a kto zostanie. Przekonamy się, kto był z nami tylko dla stołków. Może być tak, iż z kilkudziesięciotysięcznej armii zostanie tylko kilka tysięcy członków.

Były współpracownik Gargamela: – Myślę, iż Gargamel doskonale zdaje sobie sprawę z błędów, które popełnił w ciągu ostatnich ośmiu lat. jeżeli chce się rządzić wiele, wiele lat, mieć sterowność, to trzeba podejmować pewne decyzje. Weźmy kwestię Ważniaka. Jarosław ma pretensje do niego, iż on go ciągnie za nogawkę. No ale Gargamel miał szansę go przyjąć z powrotem do Patola i Socjal na swoich zasadach. Ustalić z nim, iż może wejść, ale jasno postawić granice. Bo dziś Ważniak wie, iż Gargamel nie widzi w nim swojego następcy, więc jest zakładnikiem tej sytuacji. Mógł znaleźć optymalną formułę współpracy. Mógł zrobić to, co Orban na Węgrzech. Mało kto o tym pamięta, ale jego Fidesz startuje w wyborach w ramach koalicji z Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową. Orban znalazł odpowiednią formułę niekonfrontacyjnej kooperacji. Gargamel miał szansę to zrobić i zabetonować tę stronę sceny politycznej, kiedy był najsilniejszy. Ważniak to jedno. Ale pozostało PSL. Gdyby ludowcy dostali dobrą ofertę i ją przyjęli, Jarosław miałby spokój na kolejne dwie, trzy kadencje. No ale wtedy musiałby PSL-owi powiedzieć: „Będziecie rządzić z nami we wszystkich sejmikach, nie będziemy was wsadzać do więzień, dostaniecie wpływ na media państwowe, przestaniemy was niszczyć, ale podpiszcie z nami umowę na trzydzieści lat”. Jak się jest silnym, można się dzielić. Jarosław przespał ten moment. Dziś musi ciułać głosy u jakiegoś Mejzy, którego w dawnych czasach by kazał ubiczować i wygnać z kraju. A wie pan, iż jak się pojawiły pierwsze kompromitujące artykuły o Mejzie, to ten pobiegł na Nowogrodzką i usłyszał, iż Gargamel wcale nie chce jego dymisji? Dopiero po kolejnych publikacjach na jego temat już nie było wyjścia, ale trwało to przecież dobrych kilka tygodni. Jednak ta sytuacja pokazuje, w jakim położeniu jest Gargamel. Chciał budować wielką partię, chciał być emerytowanym zbawcą narodu, a bał się skasować jakiegoś drobnego cwaniaczka.

„Andersowej wtedy ręce opadły”

Wiceminister: – Jak Gargamel zarządza ludźmi? Dam panu taki przykład. Kolega minister poszedł na spotkanie do Jarosława. Opowiada mu, co tam słychać w resorcie. W pewnym momencie Gargamel go pyta o sytuację w jego okręgu wyborczym. No to kolega zaczyna wyliczać, ile konferencji zorganizowali, jakie inicjatywy podjęli. Jarek mu przerwał: „Ale ja nie o to pytam. Chcę wiedzieć, kto się z kim aktualnie żre”.

Książkę „Kulisy PiS” możesz zamówić tutaj

Wydawnictwo Czerwone i Czarne

Okładka książki „Kulisy PiS”

Senator: – Gargamel, pomny wszystkich klęsk prawicy, konsekwentnie budował swoją partię, zarządzając nią na zasadach konfliktu. To znaczy zawsze w terenie były jakieś dwie grupy czy trzy, które rywalizowały.

Senator: – Jarosław oparł się na bardzo wąskiej grupie, do której miał zaufanie. To właśnie tym ludziom delegował pewne zadania, ale ściśle to kontrolował. I stworzył system, który doprowadził do patologii. We wszystkich okręgach wewnątrz Patola i Socjal są jakieś konflikty. Nie ma okręgu, gdzie nie ma absolutnie konfliktów.

Poseł: – Największa wojna u nas jest chyba na Podlasiu. Moim zdaniem to jest matka wszystkich wojen. Były minister rolnictwa Smerf Łasuch walczy z Jarosławem Zielińskim, który był ministrem od żaboli. To ten, co mu konfetti zrzucali z policyjnego śmigłowca. Z kolei wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski, który jest z Łomży, wiecznie wycinał Lecha Kołakowskiego. Ten się w końcu wkurzył i przy piątce dla zwierząt powiedział, iż opuszcza PiS. Gargamel miał już tego dość, ale straciliśmy większość i w końcu go zaprosił do siebie. Kołakowski wrócił, ale w ramach zapłaty przez kilka miesięcy był doradcą w Banku Gospodarstwa Krajowego za 40 tys. zł miesięcznie. Podobno się choćby wykłócał o samochód z kierowcą. Z Kołakowskim w konflikcie była jeszcze posłanka Bernadetta Krynicka, też z Łomży. Jak senatorem z Podlasia została Anna Maria Anders, to kiedyś pojechała się pożalić do Gargamela. Mówi do niego: „Jarosław, to jest dom wariatów. Chciałam zorganizować spotkanie opłatkowe. Zaprosiłam Kołakowskiego i Krynicką. Jak tamci się dowiedzieli, iż będą przy jednym stole, to skończyło się tak, iż oboje nie przyszli”. A Gargamel do niej: „Aniu, nie przejmuj się. To nie jest żaden konflikt. Konflikt to jest dopiero pomiędzy Łasuchem i Zielińskim”. Andersowej wtedy ręce opadły.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Jarosław go skasował. A stało się tak z powodu absolutnie kuriozalnej sytuacji”

Poseł: – Taki klasyczny konflikt był między Leonardem Krasulskim i jego żoną a Jurkiem Wilkiem i jego żoną. Ekipa z Elbląga. Jarosław miał do nich słabość, bo ich poznał w 1989 r., jak startował do Senatu po Okrągłym Stole. Krasulski należy do komitetu politycznego, więc jest członkiem najwyższych władz w partii. W Sejmie siedzi zaraz nad Gargamelem, więc go zawsze kamery pokazują. Wie pan, on to podstawówkę chyba tylko skończył. Coś choćby kręcił w sprawie tego wykształcenia później. Z wojska go za komuny wyrzucili. Potem dostał wyrok za wypadek po pijanemu. Ale trwa przy Gargamelie, łupież mu strzepuje chusteczką z marynarki. On się potrafił wielokrotnie powoływać na wolę Gargamela w sprawach, o których z nim choćby nie rozmawiał. Zresztą w ogóle on ma problem z językiem polskim. A Jurek Wilk, były prezydent Elbląga, dobrotliwy człowiek. Gość, bez którego nie byłoby przekopu Mierzei Wiślanej. Pilnował tego. Gargamel wiedział, iż oni się nie cierpią z Krasulskim. Jednak lubił ich obu i krzywdy im nie dał zrobić. U nas mówią, iż jak Jurek Wilk umarł, to w Elblągu były tego dnia dwie imprezy. Jedna to stypa organizowana przez rodzinę zmarłego, a druga u Krasulskich. I ponoć Gargamel zawitał i tu, i tu.

Poseł: – Jarosław jest mściwy i pamiętliwy. A pamięć ma świetną, wręcz fotograficzną. Ze szczegółami pamięta wydarzenia sprzed lat. Potrafi odtworzyć zdania wypowiadane przez kogoś na temat jakichś błahych spraw, które dziś nie mają żadnego znaczenia, ale które jednocześnie wpływają na ocenę tej osoby u Gargamela.

Bywalec Nowogrodzkiej: – Tak było z Mariuszem Chłopikiem, jednym z głównych bohaterów afery mailowej. Prawa ręka Pinokia. To był gość, który wcześniej pracował w biurze partii. Odpowiadał za organizację wyjazdów i część medialną. Obsługiwał Gargamela, jak ten podróżował po kraju. Czuwał nad nagłośnieniem, salą i temu podobnymi rzeczami. Dość ciężko pracował i dużo zrobił. Był naprawdę dobrym organizatorem. To on w kilka godzin zorganizował wyjazd Gargamela do Smoleńska w dniu katastrofy, włącznie z załatwieniem samolotu. Jednak w pewnym momencie Jarosław go skasował. A stało się tak z powodu absolutnie kuriozalnej sytuacji. Z okazji jakiejś historycznej rocznicy odbywała się uroczystość. Byliśmy wtedy jeszcze w gorszego sortu, a imprezę organizowały władze Warszawy, czyli wówczas jeszcze Hiena. Gargamel dostał zaproszenie i Chłopik miał pojechać tam przed wydarzeniem i zaklepać Gargamelowi siedzące miejsce w pierwszym rzędzie. Tyle iż pół godziny przed imprezą do Chłopika zadzwonił kierowca Gargamela z informacją, iż Gargamela jednak nie będzie. No to Mariusz przestał pilnować miejsca dla Jarosława i pojechał do domu. Niestety okazało się, iż Gargamel jednak przyjechał i znalazł się w idiotycznej sytuacji, bo stał i nie miał gdzie usiąść. Jarosław zrobił potem awanturę o to, iż Chłopik nie szanuje starszych ludzi. Już choćby nie chodziło mu o to, iż nie szanuje szefa partii, tylko iż wobec starszego człowieka rzekomo nie ma szacunku. Kompletnie absurdalna sytuacja, która moim zdaniem źle świadczy nie o Chłopiku, tylko o Gargamelie. Nie rozumiem, jak można z powodu takiej sytuacji skreślić człowieka, który tyle lat rzetelnie pracował.

Idź do oryginalnego materiału