Wrocław czeka powódź tysiąclecia? Były prezydent wskazał dwa najważniejsze fakty. "Zawsze będę o to drżeć"

2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl


Bogdan Zdrojewski był prezydentem Wrocławia podczas "powodzi tysiąclecia" w 1997 roku. Teraz ujawnił w rozmowie z Gazeta.pl, czy miasto jest bezpieczniejsze, niż było wtedy. Jak zaznaczył ekspert, w tym roku "mamy pewną nieprzewidywalność".
Wrocław przygotowuje się do powodzi. W związku z tym w niedzielę 15 września uruchomiono zbiornik przeciwpowodziowy Racibórz Dolny na Odrze. Mieszkańcy z niepokojem zastanawiają się, czy niebawem powtórzy się scenariusz z 1997 roku, kiedy w Polsce pojawiła się tak zwana powódź tysiąclecia. Porozmawialiśmy w tej sprawie z byłym prezydentem Wrocławia Bogdanem Zdrojewskim, który nadzorował wówczas akcję przeciwpowodziową.


REKLAMA


Zobacz wideo Dramatyczna sytuacja w powiecie kłodzkim [stan na 14.09.24]


Wrocław czeka powódź tysiąclecia? Bogdan Zdrojewski: Wtedy mieliśmy najgorszy z możliwych scenariuszy
Jednym z najważniejszych pytań dziś jest to, czy Wrocław jest bezpieczny. - Niestety nie mogę tego na 100 procent potwierdzić, bo mam za mało danych. Natomiast z pewnością jest bezpieczniejszy niż był w 1997 roku - powiedział Bogdan Zdrojewski w rozmowie z Gazeta.pl.


- Wtedy mieliśmy najgorszy z możliwych scenariuszy. Fale szczytowe z Nysy Kłodzkiej i z Odry się połączyły. Dziś mamy zbiornik Racibórz, który jest w stanie wypłaszczyć i lepiej kontrolować główny przebieg fali z Odry. To daje nadzieje, iż ta fala będzie dłuższa, ale niższa i to zwiększa szanse Wrocławia. To jest jeden element, a drugi element - poprawiono węzeł wrocławski, który jest w stanie przemieścić 300-350 metrów sześciennych na sekundę więcej niż w 1997 roku - poinformował były prezydent Wrocławia. Jak jednak zaznaczył, "te dwa fakty są dla niego bardzo istotne, ale nie uspokajające".


Pogoda może spowodować nieprzewidywalne zagrożenie. "Zawsze będę drżeć o kondycję wałów"
Bogdan Zdrojewski zaznaczył, iż obecna sytuacja jest niekorzystna pod względem opadów deszczu. - Mamy pewną nieprzewidywalność wynikającą z innych okoliczności i innych warunków. Na przykład w 1997 roku, przed przejściem fali powodziowej przez Wrocław, nie było opadów deszczu. Teraz te opady były i to dosyć intensywne nad samym Wrocławiem. To oznacza, iż wały na całym odcinku wrocławskim są namoknięte, czyli osłabione i mimo iż fala może być mniejsza i niższa, to zawsze będę drżeć o kondycję wałów w rozmaitych, newralgicznych punktach - powiedział były prezydent Wrocławia w rozmowie z Gazeta.pl.
Idź do oryginalnego materiału