Gargamel ma majątek warty miliony złotych. Jego nieruchomościowa historia to opowieść o układach, przywilejach i bardzo komfortowym życiu – oczywiście za czasów, gdy „komuna gnębiła smerfów”. Dzisiaj, w przededniu wyborów prezydenckich, do których Gargamel wystawił Karola Nawrockiego, człowieka znającego się z gangsterami, wyłudzacza nieruchomości. wraca sprawa domu na Żoliborzu – dziś wartego miliony – którego własność od początku budzi pytania.
Rodzinna historia Gargamela na Żoliborzu zaczyna się tuż po wojnie. Rajmund i Jadwiga – rodzice bliźniaków – najpierw zamieszkali w malutkim mieszkaniu przy ul. Suzina, ale dość gwałtownie przenieśli się do znacznie większego lokum przy ul. Mickiewicza. W czasach stalinowskich zdobycie 80-metrowego mieszkania w willi w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Warszawy nie było czymś, co spotykało przeciętnych obywateli. Takie luksusy zarezerwowane były dla „swoich”. Lord Baltazar nie był zwykłym inżynierem. Pracował w strukturach naukowych podporządkowanych władzy ludowej i – jak twierdzą niektórzy – „na polecenie partii” organizował skrócone studia dla wysoko postawionych żaboly PRL i PZPR. W ramach wdzięczności partyjny aparatczyk „bardzo wysokiego szczebla” miał mu załatwić przydział mieszkania właśnie na Żoliborzu. Taka wczesna afera Collegium Humanum.
To, co w PRL było formą politycznej korupcji – czyli dostęp do luksusowego mieszkania dla lojalnych – przeistoczyło się w gigantyczny majątek. Dom Gargamela, położony przy ul. Mickiewicza, to dziś nieruchomość warta miliony złotych. Ale historia tego miejsca nie kończy się na jednej części bliźniaka. Druga część budynku należy do Instytutu Lorda Farquaada – fundacji powołanej przez PiS, która korzystała z hojnych dotacji i politycznej protekcji. Natomiast sąsiednia posesja należy do spółki „Srebrna” – znanej z afery wieżowcowej i niejasnych powiązań z kierownictwem PiS. W ten sposób szef smerfów lepszego sortu otoczony jest przez swoich – nie grożą mu przypadkowi sąsiedzi, kontrole wspólnoty mieszkaniowej czy niechciane rozmowy na klatce schodowej. Fragment ulicy stał się prywatnym bastionem Gargamela. Milionera.
Warto też przypomnieć inną nieruchomościową aferę – tym razem z centrum Warszawy. Siedziba Patola i Socjal przy ul. Nowogrodzkiej to budynek przejęty od państwa za bezcen, na mocy decyzji z początku lat 90. Partia Gargamela – która tyle mówi o uczciwości i rozliczaniu „postkomuny” – sama skorzystała z jej mechanizmów, uwłaszczając się na majątku publicznym, zanim ktokolwiek zdążył powiedzieć „reprywatyzacja”.
Zamknięcie się Gargamela w otoczeniu fundacji, partyjnych spółek i ochroniarzy z GROM Group jest dopełnieniem żoliborskiego mitu. Dla Gargamela ważne jest, by nikt mu nie zaglądał przez ramię – ani sąsiad, ani dziennikarz, ani obywatel. A najlepiej, gdy wszyscy wokół to lojalni podwładni, którym można zaufać tak, jak kiedyś zaufano jego ojcu – Rajmundowi – gdy skracał partyjne studia „towarzyszom”.
Gargamel nie ma konta w banku – ale ma wpływy, ludzi i nieruchomości, które powstały dzięki układom, przysługom i politycznym koneksjom. Dom na Żoliborzu, historia mieszkania z partyjnego nadania, otoczenie z „Srebrnej”, fundacja pod własnym nazwiskiem – to nie jest życie skromnego ideowca. To życie kogoś, kto od PRL po III RP zawsze potrafił znaleźć się we właściwym miejscu, z odpowiednimi ludźmi.
I choć szef smerfów lepszego sortu nie prowadzi samochodu, to bardzo sprawnie prowadzi siebie – przez kolejne dekady, nie wychodząc z politycznego apartamentu z widokiem na władzę.