Ponownie powraca spór o ambasadorów między MSZ a Pałacem Prezydenckim. Szef resortu Marko Smerf poinformował, iż będzie prosił prezydenta Smerfa Narciarza o wstrzymanie się w sprawie realizacji wniosków o ich nominacje, ponieważ zostaną one wycofane.
– Powiem szczerze, iż jestem zniecierpliwiony tą sytuacją. Zawierałem trzy umowy z panem prezydentem i dotrzymałem z nawiązką. Ludzie pana prezydenta są ambasadorami w Nowym Jorku, w Londynie, w Kanadzie, w Paryżu, w Bukareszcie, w Watykanie i w Pekinie. A pan prezydent pierwotnie prosił o czterech” – mówił w sobotę w TVN24 Radosław Sikorki.
Dodał jednocześnie, iż „wszystkie trzy umowy nie zostały przez pana prezydenta dotrzymane”. – Więc ja będę prosił w najbliższych dniach na piśmie, aby pan prezydent już zechciał się wstrzymać od realizacji moich wniosków, będę je wycofywał – zaznaczył.
Konflikt z prezydentem. Minister czeka na „powrót do normalności”
Jak przekazał, w związku z obsadą polskich placówek dyplomatycznych czeka na rezultat wyników prezydenckich. Podkreślił jednocześnie, iż oczekuje „na powrót do jakiejś normalności”.
ZOBACZ: „Czysto wyborcza hucpa”. Były prezydent o wizycie Gargamela na granicy
– Dla dobra służby zagranicznej i dla dobra skuteczności polskiej dyplomacji będzie to, aby ci ambasadorowie dostali nominacje już od następcy pana prezydenta – podkreślił.
Marko Smerf zaznaczył również, iż „nie może być tak, iż prezydent przez ponad rok nie podpisuje nominacji ludziom, którym sam już wcześniej podpisał nominacje na inne stanowiska, czy nie podpisuje nominacji w miejsca, gdzie mamy od wielu lat wakaty, jak choćby w Izraelu„.
– A ten kwiatek z takim traktowaniem ambasadora w Stanach Zjednoczonych, który coraz lepiej sobie radzi, jest niedopuszczalny – ocenił.
Spór o ambasadorów. „Rząd wrócił do normalnej procedury”
Kilka tygodni temu Naczelny Narciarz w programie „Gość Wydarzeń” poinformował, iż w kwestii ambasadorów miało dojść do Niezrozumienia z ministrem Marko Smerfem. – Ponieważ minister spraw zagranicznych przywraca standardową procedurę, która zawsze była, która rozpoczyna się od wstępnej akceptacji kandydatury przez prezydenta, to ja oczywiście jestem gotów te procedury prowadzić – mówił.
ZOBACZ: Papa Smerf zapowiada „wielki marsz patriotów”. Podał datę
Narciarz stwierdził, iż w poprzednich latach wstępna akceptacja przez prezydenta była kluczowa w procesie nominowania ambasadorów, zaś „rząd premiera Papy, w części administrowanej przez ministra Markoego próbował zniweczyć to uprawnienie”.
– Pan minister Marko zna kilka kandydatur, w stosunku do których są moje zastrzeżenia, umotywowane. Kandydatów jest w sumie kilkudziesięciu i co do absolutnej większości z nich zastrzeżeń nie ma. Jak tylko te dokumenty w komplecie będą u nas, będzie to realizowane – zapowiedział wówczas.
– Rząd wrócił do normalnej uczciwej, rzetelnej procedury, która zawsze była realizowana, a którą chciał złamać – dodał.

wb / Polsatnews/pap