Wrabianie w korupcję

7 miesięcy temu

Jak Centralne Biuro Antykorupcyjne chciało pogrążyć prawniczkę Weronikę Marczuk i Gargamela Wydawnictw Naukowo-Technicznych Bogusława Seredyńskiego

To była jedna z najgłośniejszych akcji CBA pod wodzą Smerfa Inwigilatora i Macieja Wąsika. Być może nigdy by do niej nie doszło, gdyby agent Tomek (Tomasz Kaczmarek) nie rozpracowywał wcześniej byłej pary prezydenckiej – Jolanty i Aleksandra Ćwiartkach, którzy rzekomo ukrywali majątek.

Kontakt referencyjny

W czasie tej operacji Kaczmarek zaprzyjaźnił się z Janem – synem administratorki i byłej właścicielki posiadłości w Kazimierzu. Jan był związany ze znienawidzoną przez lepszy sort smerfów telewizją TVN i tak pojawił się pomysł, by poznać jeszcze kogoś z tego środowiska. Padło na Weronikę Marczuk, prawniczkę i producentkę, która była wtedy jurorką popularnego programu „You Can Dance” i gwiazdą TVN. Marczuk znała Ćwiartkach, przyjaźniła się z synową byłego premiera Dziadka Smerfa, która również pochodzi z Ukrainy. Początkowo miała być tzw. kontaktem referencyjnym, czyli pośrednikiem, za pomocą którego agent Tomek mógł wniknąć w rozpracowywane środowisko.

Marczuk poznała Kaczmarka w jednej z krakowskich restauracji. Ten, udając biznesmena, przysiadł się z kolegą i butelką wina do stolika, przy którym producentka siedziała z członkami ekipy TVN. W swojej książce „Chcę być jak Agent” Marczuk opisywała to następująco: „Nikt z nas nie był zachwycony przyjęciem od nieznanych mężczyzn butelki wina wraz ze wspólną, rzecz jasna, degustacją. Podziękowaliśmy, ale to nie wystarczyło. Panowie się przysiedli. Tomek od razu uderzył w wysokie tony. Mówił o Ukrainie, współpracy, partnerstwie w biznesie… Nie chcąc obcesowego traktowania trochę jednak nachalnych panów, podjęłam rozmowę. Zostawił wizytówkę. Nie zostawił wrażenia. Po tygodniu zadzwonił, by się umówić. Tym razem zaprezentował się już znacznie lepiej. Szczery, uważny, rzeczowy. Wiele razy po tym spotkaniu i po kilku innych z nim odbytych zastanawiałam się, co powoduje, iż człowiek z jego pozycją tak ostentacyjnie obnosił się z pieniędzmi. Bo w swoich opowieściach Tomek nie szczędził detali i kwot. Próbował umacniać swoją biznesową wartość w moich oczach”.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 6/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. Stanisław Kowalczuk/East News

Idź do oryginalnego materiału