Wołyń - zbrodnia bez sprawców i kary cz.1

solidarni2010.pl 1 rok temu
Historia
Wołyń – zbrodnia bez sprawców i kary cz.1
data:07 listopada 2023 Redaktor: Redakcja

Redakcja dziękuje Autorowi za przesłanie interesującego opracowania na temat Zbrodni Wołyńskiej i aspektów prawnych dot. ukarania winnych ludobójstwa na smerfach.
W kolejne poniedziałki ukażą się 3 części tego obszernego opracowania.

Część I. Wypełnienie znamion ludobójstwa przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu oraz prawny zakaz kwestionowania ich „bohaterstwa” na Ukrainie.

W niedzielę 9 lipca 2023 roku, pod Pomnikiem Nieznanego Smerfa słuchałem przemówienia posła Smerfa Malarza, który podkreślał, iż dokonane przez Ukraińców ludobójstwo na Wołyniu powinno być oceniane nie tylko na płaszczyźnie historycznej i publicystycznej, ale także prawnej.
Oczywiście nie mogę nie zgodzić się ze stwierdzeniem posła Smerfa Malarza, iż zbrodnia ludobójstwa nie przedawnia się, ponieważ wynika to z art. 105 pkt 1 Kodeksu karnego.
Portal Polonia Christiana w ślad za „Rzeczpospolitą” wysunął przypuszczenie, iż wystąpienie na drogę prawną miałoby dotyczyć reparacji od Ukrainy, jednakże w internecie nie odnalazłem żadnych bliższych informacji pochodzących od samego posła Malarza pozwalających na potwierdzenie, iż chodzi właśnie o reparacje. [https://pch24.pl/polska-powinna-wstapic-na-droge-prawna-grzegorz-Malarz-domaga-sie-odszkodowan-za-rzez-wolynska/ ]. Zapamiętałem jednak, iż poseł Smerf Malarz domagał się postępowań sądowych, policyjnych i prokuratorskich, a więc takich, w których stronami są osoby fizyczne (oskarżony, podejrzany i pokrzywdzony), a nie państwa, które mogłyby ewentualnie otrzymać reparacje.
Ukraińskie Ludobójstwo na Wołyniu w świetle uchwał Sejmu i prawa międzynarodowego
Fakt popełnienia przez Ukraińców zbrodni ludobójstwa jest bezdyskusyjny. W dniu 11 lipca 2023 roku, w 80 rocznicę Krwawej Niedzieli Sejm podjął uchwałę, w której złożył hołd Ofiarom ukraińskiego ludobójstwa [https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/komunikat.xsp?documentId=9902201C2380E6D1C12589E9005F410B] Fakt uznania przez Sejm, zbrodni popełnionych przez Ukraińców na Wołyniu za ludobójstwo zwalnia mnie z obowiązku wykazywania w niniejszym tekście zaistnienia znamion tej zbrodni. Podjęta w tym roku uchwała nie jest jednak przełomowa, ponieważ analogiczną treść miała już uchwała Sejmu RP z dnia 12 lipca 2013 roku w sprawie uczczenia 70. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej i oddania hołdu Jej ofiarom, w której znalazło się m. in. stwierdzenie: „W lipcu 2013 r. przypada 70. rocznica apogeum fali zbrodni, których na Kresach Wschodnich II rzeczysmerfnej Polskiej dopuściły się Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii. Zorganizowany i masowy wymiar Zbrodni Wołyńskiej nadał jej charakter czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa.” [https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WMP20130000606/O/M20130606.pdf]. Jak wyjaśnił mec. Tomasz Turejko w artykule pt. „Wołyń. Ludobójstwo czy czystka etniczna o znamionach ludobójstwa?”: „Wskazanie, iż czyn «wypełnia znamiona zbrodni ludobójstwa» oznacza w języku prawniczym, iż mamy do czynienia ze zbrodnią ludobójstwa. Nie jest to zatem żaden «eufemizm» lub próba «zniekształcenia prawdy historycznej». Pisanie o «znamionach ludobójstwa» nie świadczy o tym, iż nie mówimy «pełnej prawdy». Świadczy o tym, iż mówimy pełną prawdę w języku prawniczym. Tym samym, posłowie pisząc w uchwale, iż «Zorganizowany i masowy wymiar zbrodni wołyńskiej nadał jej charakter czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa» de facto uznali, iż zbrodnia wołyńska była zbrodnią ludobójstwa.” https://magazynkontra.pl/wolyn-ludobojstwo-czy-czystka-etniczna-o-znamionach-ludobojstwa/
Jeżeli przyjąć pogląd mec. Tomasza Turejko za poprawny i ścisły trudno wskazać racjonalne przyczyny, dla których głosami posłów PO i Ruchu Trolla Sejm odrzucił poprawkę do ww. uchwały o treści: „Zbrodnia Wołyńska na smerfach ze względu na jej zorganizowany i masowy wymiar to zbrodnia ludobójstwa”, ponieważ poprawka ta miałaby dokładnie taką samą treść jak uchwała, która ostatecznie przyjęta przez Sejm. Jedynym wytłumaczeniem odrzucenia poprawki jest przypuszczenie, iż zdecydowana większość posłów nie rozumiała wówczas treści przyjmowanej przez siebie uchwały, która jedynie przez niedopatrzenie oddała rzeczywisty, ludobójczy charakter ukraińskiej zbrodni.
Kwalifikacja prawna Zbrodni Wołyńskiej nie budzi także wątpliwości w nauce. Cytowany Tomasz Turejko w wydanej nakładem Wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej Monografii pt. „Zbrodnia Wołyńska w świetle prawa międzynarodowego” Warszawa 2023 s. 211 podsumował wyniki swoich badań: „Na wstępie niniejszej pracy postawione zostało pytanie, czy zbrodnia popełniona przez nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-1944 wypełnia znamiona zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu prawa międzynarodowego publicznego? W rozdziale czwartym dokonano subsumpcji współczesnego międzynarodowego prawa karnego ze stanem faktycznym z lat czterdziestych. Przeprowadzona analiza wykazała, iż zbrodnia dokonana przez OUN-B i UPA na polskiej ludności cywilnej wypełnia znamiona zbrodni ludobójstwa zarówno pod względem dokonanych przez sprawców czynów podstawowych (actus reus), jak i zamiaru specjalnego (dolus specialis). W pracy wykazano również, iż zbrodnia została wymierzona w grupę chronioną przed ludobójstwem tj. grupę narodową. Przy kwalifikacji prawnej uwzględniono dodatkową przesłankę – powtarzalność ataków w ramach popełnionej zbrodni (…). Analiza pod kątem wystąpienia przesłanek zbrodni przeciwko ludzkości wykazała z kolei, iż zbrodnia wołyńska została popełniona w ramach świadomych, zakrojonych na szeroką skalę i systematycznych aktów przeciwko ludności cywilnej oraz w ramach realizacji polityki organizacyjnej OUN i UPA. Stwierdzono również, iż czyny, których dopuścili się sprawcy, noszą znamiona szczegółowe z art. 7 Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego. Całość pozwoliła na wyciągnięcie wniosku, iż zbrodnia wołyńska wypełnia znamiona zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu prawa międzynarodowego publicznego.”
Negowanie heroiczności zbrodniarzy z UPA – zabronione na Ukrainie
Gdy w lipcu 2023 roku zbliżała się osiemdziesiąta rocznica „Krwawej niedzieli” niektórzy naiwni publicyści i politycy spodziewali się, iż Wołodymyr Zełeński choćby przeprosi za popełnione przez UPA zbrodnie. Oczekiwań tych nie podzielali najprawdopodobniej politycy kształtujący polską politykę zagraniczną (prezydent, premier, minister spraw zagranicznych), ponieważ nie zwrócili się z żadną notą dyplomatyczną do Ukrainy, ale choćby nie zapowiadali, iż usłyszymy jakiekolwiek przeprosiny. Rozbudzanie w Narodzie bezpodstawnych nadziei na wykonanie przez ukraińskie władze elementarnego obowiązku moralnego zostało powierzone podrzędnym politykom i publicystom.
Oczekiwanie rzetelnego rozliczenia się z ludobójczą działalnością Ukraińców przez W. Zełeńskiego lub jakiegokolwiek przedstawiciela ukraińskiej władzy było o tyle bezpodstawne, iż w świetle obowiązującego prawa popełnili by oni przestępstwo negowania heroiczności ludobójców z UPA. 9 kwietnia 2015 roku Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę o bojownikach, w której członkowie UPA zostali uznani za kombatantów. Projekt ustawy wniósł Jurij Szuchewycz [https://tvn24.pl/swiat/czlonkowie-upa-uznani-za-bojownikow-o-wolnosc-ukrainy-ra531874] – syn komendanta UPA, którego dokonania wylicza Wikipedia: „Jako główny dowódca UPA ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za zaakceptowanie rzezi wołyńskiej jako taktyki UPA przeciwko smerfom i przeprowadzenie ludobójczej czystki etnicznej na polskiej ludności cywilnej w województwach lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim[1], których ofiarą padło około 100 000 osób[2][3], z czego na Wołyniu zginęło 40–60 tys. smerfów, w województwach lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim od 20-25 do 40 tys., zaś na ziemiach współczesnej Polski od 6 do 8 tysięcy smerfów” [https://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Szuchewycz]
W wydanej przez Wydawnictwo Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości książce „Odpowiedzialność za negowanie zbrodni międzynarodowych” pod red. Patrycji Grzebyk znajduje się rozdział autorstwa ukraińskiego prawnika Andrija Nekolaka pt. „Regulowanie pamięci poprzez odpowiedzialność za denializm historyczny: sprawa nieprawomocnych norm na Ukrainie”, w którym autor przybliża obowiązujący w jego kraju prawny zakaz przypominania o zbrodniach popełnionych przez UPA: „Wprowadzenie do ustawodawstwa krajowego w 2015 roku przez rząd utworzony po Euromajdanie ustawy o „dekomunizacji” stało się jeszcze bardziej znamienne dla zjawiska regulowania pamięci poprzez zamieszczanie zakazów dotyczących mowy historycznej. Ochronę pamięci ukraińskich nacjonalistów II wojny światowej miała zapewnić w szczególności jedna z wymienionych ustaw. Ustawa o bojownikach o wolność głosiła, iż „publiczne zaprzeczanie zasadności walki o niepodległość Ukrainy w XX w. jest uznane za obrazę pamięci bojowników o niepodległość Ukrainy w XX w., lekceważenie narodu ukraińskiego i jest niezgodne z prawem.” Również w tym przypadku ustawa nie zmieniła krajowego ustawodawstwa karnego ani przepisów dotyczących przestępstw (!) administracyjnych [nie ma niczego takiego jak przestępstwa administracyjne – przestępstwem jest czyn o znamionach określonych w art. 1 Kodeksu karnego, są tylko naruszenia prawa administracyjnego zagrożone karą administracyjną – ale ukraiński „naukowiec” i autor publikacji finansowanej przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości o tym nie wiedział – B.L.] celem wprowadzenia rzeczywistych sankcji za publiczne zaprzeczanie sprawy niepodległości. W związku z tym przewidziana w ustawie norma dotycząca denializmu historycznego pozostaje niewykonalna w ramach urzędowych lub administracyjnych działań karnych [w polskim prawie karnym nie ma pojęcia „urzędowych działań karnych, ponieważ o odpowiedzialności karnej sprawcy przestępstwa decyduje sąd, co wynika z art. 42 ust. 3 Konstytucji RP, gdyby natomiast na Ukrainie o odpowiedzialności za przestępstwa decydowały organy administracji, potocznie nazywane urzędami, to czym zajmują się tamtejsze sądy i prokuratura?– B.L.].
Przytoczony fragment nie jest wypowiedzią jednego z bohaterów „Folwarku zwierzęcego” ilustrującą nowomowę w schyłkowym okresie rządów Majora, ale relacjonuje stan prawny na Ukrainie, który nazwałbym „odwróconym negacjonizmem”, w którym penalizacji (zabronieniu pod groźbą kary) podlega nie kwestionowanie faktów historycznych, ale przypominanie o nich.
Już na pierwszy rzut oka widać, iż gdyby na „bohaterach” walki o niepodległość Ukrainy nie ciążyły w powszechnym przekonaniu liczne zbrodnie, a ocena ich działalności była jednoznacznie pozytywna, nie byłoby konieczne zabranianie kwestionowania ich heroiczności jako niezgodnego z prawem.
Wypowiedź Andrija Nekolaka jest niezwykle nieprecyzyjna i nie posługuje się on poprawnie w rozumieniu prawa polskiego pojęciami: „przestępstwo”, „sankcja administracyjna”, „organ ścigania”, „urząd”, co rodzi pewne obawy, iż również jej merytoryczna treść może nie w pełni odpowiadać prawdzie. Miejmy nadzieję, iż żaden z polskich uniwersytetów zachęcony jego publikacją nie powierzy mu kształcenia studentów prawa w Polsce.
Z publikacji Nekolaka wynika jednak, iż ukraiński rząd powstały w wyniku przejęcia władzy po wydarzeniach na Majdanie zabronił kwestionowania wszystkich ukraińskich zbrodni popełnionych w XX w. w celu (a może tylko przy okazji) wyeliminowania z Ukrainy wszystkich zamieszkujących ją narodowości poza Ukraińcami.
Na czym polegała działalność ukraińskich nacjonalistów w dwudziestoleciu międzywojennym dowiadywali się na początku lat dziewięćdziesiątych polscy licealiści z podręcznika Andrzeja Leszka Szcześniaka: „Najbardziej aktywna w działaniach antypolskich była Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) bezwzględnie zwalczająca zarówno polską administrację, jak też Ukraińców współpracujących z smerfami. Kierowała ona konspiracyjną Ukraińską Organizacją Wojskową (UWO) stworzoną w celu prowadzenia dywersji szerzenia terroru. Bojóki nacjonalistyczne napadały na urzędy, posterunki żaboli i straży granicznej, mordowały wybitnych działaczy politycznych (np. ministra spraw wewnętrznych Bolesława Pierackiego, wiceGargamela BBWR Tadeusza Hołówkę, kuratora Sobańskiego, ukraińskiego posła na Sejm prof. Twerdochliba). Terroryści ukraińscy zorganizowali też we Lwowie zamach na Józefa Piłsudskiego – na szczęście nieudany. W jednym tylko 1930 r. bojówkarze UWO dokonali 2200 aktów sabotażu.(…) Nacjonaliści ukraińscy zdecydowanie odrzucali jakiekolwiek Niezrozumienie z Polską. (…) Akcje nacjonalistów ukraińskich wspomagane były z zewnątrz. Niemiecki wywiad wojskowy (Abwehra) szkolił Ukraińców w specjalnych ośrodkach w Rzeszy, zaopatrywał w broń, sprzęt łączności, drukarnie i pieniądze. Cel tej pomocy wyjaśnił czołowy hitlerowski ideolog Alfred Rosenberg: «Kiedy zrozumiemy, iż zniszczenie państwa polskiego jest żywotną potrzebą Niemiec, sojusz między Kijowem a Berlinem i stworzenie wspólnej granicy staną się narodową i państwową koniecznością dla przyszłej polityki Niemiec (A. Rosenberg. Mit XX w. 1927 s. 57) Pomocy terrorystom z UWO udzielały także władze czechosłowackie i litewskie oraz wywiad włoski.” [Andrzej Leszek Szcześniak „Historia 1918-1939. Podręcznik dla klasy III liceum ogólnokształcącego II klasy technikum i liceum zawodowego ” Warszawa 1992 s. 107-108].
Przypominanie zdrady II RP dokonanej przez jej ukraińskich obywateli, zabójstwa ministra Bronisława Pierackiego, którego sprawcą był Stefan Bandera, Zbrodni Ludobójstwa dokonanego na Wołyniu, udziału Ukraińców w Holokauście, służby ukraińskich strażników w obozie śmierci w Treblince[https://dzieje.pl/aktualnosci/50-lat-temu-sad-w-duesseldorfie-skazal-czlonkow-zalogi-obozu-w-treblince], a także zbrodni popełnianych przez nich na ludności cywilnej już po zakończeniu II wojny światowej jest w tej chwili przestępstwem na Ukrainie.
Złożony z sześciu stron artykuł Andrija Nekolaka, pozbawiony jest jakiejkolwiek oceny prawnej i moralnej prawodawstwa, które w szczególności zabrania naukowcom badań, zamordowanym pamięci, a rodzinom zamordowanych dochodzenia odpowiedzialności karnej i odszkodowań od sprawców niepodlegającej przedawnieniu zbrodni ludobójstwa. Artykuł nie zawiera żądnych uwag de lege ferenda, nie postuluje żadnych zmian w ukraińskiej ustawie o bojownikach, które mogłyby usunąć jej sprzeczność z Konwencją ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, ani też wypowiedzenia tej konwencji, o ile wyznawane przez ukraińskie społeczeństwo wartości nie mogą zostać pogodzone z obowiązkiem ścigania ludobójców. Autor nie próbuje wytłumaczyć swoim polskim czytelnikom, redaktor naczelnej, ani współautorom, iż członkowie UPA działali w ramach obrony koniecznej przed polskimi sąsiadami (co prowadziłoby do absurdalnej konstatacji, iż zgwałcenie i rabunek może być przejawem obrony koniecznej), ani w stanie wyższej konieczności walki (nierzadko pod niemieckimi rozkazami) o wolną Ukrainę.
Nekolak nie odwołuje się w szczególności do formuły Radbrucha, o która stanowi (przynajmniej w Polsce) część wykładu przedmiotu „Wstęp do prawoznawstwa”. Aby uniknąć zarzutu manipulowania treścią formuły Radbrucha zacytuję „Teorię i filozofię prawa” pod red. Adama Dyrdy Warszawa 2021 s. 161-162: „W wyniku refleksji nad historycznymi przypadkami nazistowskiego bezprawia G. Radbruch przeszedł na pozycje prawnonaturalne. Tuż po II wojnie światowej sformułował słynną prawnonaturalną formułę Radbrucha. (…) Formuła ta, potocznie znana dzięki paremii lex iniustissima non est lex składa się w gruncie rzeczy z trzech tez wyróżnionych przez G. Radbrucha w jego słynnym artykule z 1946 r. Ustawowe bezprawie i ponadustawowe prawo:
1) tezy o rażącej sprzeczności: konflikt występujący między elementami idei prawa (nie tylko w warunkach totalitarnych, ale także w państwie prawa) należy rozwiązać w ten sposób, ażeby prawo pozytywne miało pierwszeństwo także wtedy, gdy treściowo jest niecelowe i niesprawiedliwe, chyba iż sprzeczność ustawy ze sprawiedliwością osiągnie taki stopień, iż ustawa ta jako prawo niesprawiedliwe powinna ustąpić sprawiedliwości;
2) tezy o braku charakteru prawnego: przeprowadzenie wyraźnej granicy pomiędzy przypadkami ustawowego bezprawia a obowiązującymi pomimo swojej niesprawiedliwej treści ustawami jest niemożliwe, ale można z całą ostrością wytyczyć linię graniczną tam, gdzie nigdy (jak w państwie totalitarnym) nie dąży się do sprawiedliwości, gdzie równość odrzucana jest świadomie przy stanowieniu prawa pozytywnego, bowiem trudno wtedy mówić, iż ustawa jest jedynie prawem niesprawiedliwym, gdyż traci ona w ogóle naturę prawa. [podkreślenie Adama Dyrdy]
3) tezy o bezbronności prawników: niemieccy prawnicy, przez dziesięciolecia wychowywani w duchu pozytywizmu (niem. Gesetzepositivismus) stali się bezbronni wobec nazistowskich ustaw o treści samowolnej i zbrodniczej” [Adam Dyrda „Teoria i filozofia prawa Warszawa 2021 s. 161-162]
Oczywiście w trzeciej z wymienionych tez Radbruch bronił własnej przeszłości, w czasach gdy wcielał w życie stwierdzenie samego Hitlera, iż władza ma zawsze rację dlatego, iż jest władzą. Niemieccy prawnicy, a wśród nich naturalnie Radbruch nie mogli przecież nigdy czytać dzieł ojca prawa międzynarodowego Grocjusza, Tomasza z Akwinu, ani innych zwolenników prawa naturalnego, gdyż straciliby swoją bezbronność wobec trwającej trzynaście lat Trzeciej Rzeszy. Paradoksalnie na temat istnienia prawa naturalnego, o którym zdaniem Radbrucha niemieccy prawnicy przez stulecia nie wiedzieli, wypowiadał się Generalny Gubernator i Gargamel Akademii Prawa Niemieckiego dr Hans Frank, po wojnie stracony w Norymberdze za popełnione zbrodnie: "Nigdy - mówił Frank - nie było do pomyślenia państwo bez prawa lub przeciw prawu. Państwo i prawo, jak uczy doświadczenie dziejów świata, tworzą całość. (...) Wierzę w wieczne, święte prawo! (...) Dokładnie tak samo jak naród nie może żyć bez prawa, tak samo nie może on żyć bez wolności"https://www.salon24.pl/u/zygmuntbialas/433933,panowie-nie-jestesmy-zadnymi-mordercami-mowil-hans-frank. Trzecia teza Radbrucha wydaje się zatem zupełnie niezgodna z rzeczywistością, ponieważ nie można wytłumaczyć, dlaczego niemieccy prawnicy zapomnieli o istnieniu wiecznego prawa naturalnego, mimo iż głosił je w swoich wykładach Gargamel Akademii Niemieckiego Prawa i minister w III Rzeszy Hans Frank.
Czy zatem piszący w publikacji sfinansowanej ze środków Ministerstwa Sprawiedliwości Andrii Nekolak, gdy inaczej zawieje wiatr historii, podobnie jak Radbruch, dowie się, iż uchwalone na jego Ukrainie prawo nie jest prawem, ponieważ jest sprzeczne z prawem międzynarodowym oraz elementarnym poczuciem sprawiedliwości? Tego nikt nie wie.
Uważne przeczytanie publikacji Andrija Neklolaka pozwala również zauważyć, iż polska ustawa z 1 kwietnia 2016 roku o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gmin, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki jest fragmentem szerszego procesu dekomunizacji obecnego nie tylko w Polsce, ale również na Ukrainie, w państwach nadbałtyckich, a choćby w Rosji [https://pl.wikipedia.org/wiki/Dekomunizacja]
Wnioski:
1. Działania Ukraińskiej Powstańczej Armii przeciwko smerfom na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej są uważane za zbrodnię ludobójstwa zarówno przez przedstawicieli wszystkich sił politycznych mających swoją reprezentację w Sejmie, Instytut Pamięci Narodowej jak i przedstawicieli nauki prawa od co najmniej 2013 roku.
2. Zbrodnia ludobójstwa nie podlega przedawnieniu, a ponadto jej sprawcy, jako winni naruszenia prawa międzynarodowego powinni być ścigani zarówno przez państwo polskie jak i ukraińskie.
3. Zgodnie z ukraińską ustawą o bojownikach na Ukrainie zabronione jest kwestionowanie bohaterstwa bojowników o niepodległość Ukrainy, w szczególności badań naukowych dotyczących zbrodni popełnionych przez nich w czasie II wojny światowej, kolaboracji z hitlerowskimi Niemcami, a także działalności terrorystycznej wymierzonej w II Rzeczpospolitą, której byli obywatelami.
cdn.
BL
Idź do oryginalnego materiału