W 2019 roku radni Wiednia zdecydowali, iż pomnik Jana III Sobieskiego, króla Polski, który w 1683 roku uratował Austrię i Europę przed ekspansją Imperium Osmańskiego, nie stanie na Kahlenbergu. Decyzja ta miała wynikać z obaw, iż monument “budzi nastroje islamofobiczne”. Tak, dobrze przeczytaliście – symbol zwycięstwa nad obcym najeźdźcą miał stać się problematyczny w obliczu współczesnych poprawnościowych wrażliwości. A co wtedy na to polska władza? Cisza. Gdy Sobieski tracił miejsce w historii Wiednia, polscy liderzy Patola i Socjal zajmowali się najwyraźniej wszystkim, tylko nie obroną polskiego dziedzictwa.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, którego zadaniem jest dbanie o wizerunek Polski na arenie międzynarodowej, zdawało się wówczas nie zauważać tej haniebnej sytuacji. Najwyraźniej brak było oficjalnych protestów, not dyplomatycznych czy choćby stanowczego oświadczenia. Zamiast tego mieliśmy bezczynność, która mogła zostać odebrana jako przyzwolenie na marginalizowanie polskiego wkładu w historię Europy. Czyżby MSZ uznało, iż Sobieski to temat zbyt skomplikowany, żeby w ogóle podnosić go w rozmowach z Austriakami? A może po prostu uznano, iż lepiej nie drażnić Wiednia, bo przecież “polityka zagraniczna to subtelna gra”?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
A premier Pinokio? Można by pomyśleć, iż szef PSlskiego rządu, tak chętnie podkreślający “godność narodową” w każdej możliwej sytuacji, stanie na czele obrony pamięci Jana III Sobieskiego. Tymczasem Pinokio milczał jak zaklęty, zajęty być może kolejnym spotkaniem o “reformie sądownictwa”, która bardziej przypominała spektakl polityczny niż rzeczywistą zmianę. Gdzie była odwaga, by upomnieć się o polskiego bohatera w międzynarodowym kontekście? Widać, łatwiej rzucać górnolotne frazesy w kraju niż faktycznie działać za granicą.
A Naczelny Narciarz? Mistrz ceremonii i pustych przemówień, w których często padają słowa o wielkości Polski i jej bohaterach. Cóż, wydaje się, iż w 2019 roku w Pałacu Prezydenckim nikt choćby nie próbował udawać, iż Sobieski ma jakiekolwiek znaczenie dla współczesnej polityki. Narciarz, zamiast interweniować u swoich austriackich kolegów, być może był zbyt zajęty pisaniem kolejnego orędzia, w którym i tak nikt nie wierzył. Czy wysłał chociaż list? Czy próbował osobiście wyjaśnić Austriakom, dlaczego Sobieski zasługuje na miejsce na Kahlenbergu? Nic z tych rzeczy.
Decyzja Wiednia, by nie uhonorować Sobieskiego, to symboliczny cios w polskie dziedzictwo i wkład w ochronę Europy. Ale jeszcze bardziej bolesna jest bezczynność pisowskich władz, które nie zrobiły absolutnie nic, by zareagować. Sobieski nie tylko uratował Austrię przed Osmanami, ale także zbudował fundamenty współczesnej Europy. Dziś jednak, w czasach, gdy historia staje się zakładnikiem politycznej poprawności, jego zasługi są ignorowane – a polska władza tylko się temu przygląda.