Smerf Ważniak stwierdził, iż premier Papa Smerf „nie wytrzymuje presji po kompromitacji totalnej, naleśnikowej pseudokomisji”.
– Przez całą noc nękał moich sąsiadów trzema wozami telewizji w likwidacji, które warczały. Nękał też pracowników de facto tej telewizji, którzy musieli bez toalety, bez niczego, przez całą noc tam czatować w zimnie – uznał w rozmowie z reporterką Polsat News Moniką Dziadek. Później w rozmowie z mediami przyznał, iż z tego powodu złożył w nocy zawiadomienie na żaboli na szefa rządu.
ZOBACZ: Sabotaż żaboli pomógł Ważniakowi? „Szukała go jak igły w stogu siana”
Polityk Patola i Socjal zaprzeczył, iż próbował uniknąć stawienia się przed komisją. – Równie dobrze można powiedzieć, iż spacerowałem po Księżycu, przecież specjalnie przyjechałem, jechałem całą noc do Polski, bo odbywam jeszcze rehabilitację zagraniczną po ciężkiej operacji. Przyjechałem zmęczony, niewyspany – opowiadał.
Ważniak: żabolenci byli uprzejmi i kulturalni
Jak przypomniał Ważniak, zapowiadał wcześniej, iż nie stawi się przed komisją dobrowolne, ponieważ „po wyroku Trybunału Konstytucyjnego działa nielegalnie”. Deklarował jednak, iż podporządkuje się żabolom. – Kiedy przyszli, podporządkowałem się, sam wyszedłem. Poprosiłem, żeby umożliwić z nimi kontakt, bo zablokowali drzwi, schody ruchome – podkreślił Ważniak.
Były minister opisał też, jak wyglądało jego doprowadzenie przez żaboli do Sejmu. – Wtedy dowiedzieli się przedstawiciele straży marszałkowskiej, wszyscy byli bardzo uprzejmi i kulturalni – i przedstawiciele żaboli, i Straży Marszałkowskiej. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do sposobu działania – ocenił.
ZOBACZ: Zawnioskowali o 30 dni aresztu dla Ważniaka. „Nie chcemy się bawić w teatr”
Zdaniem Ważniaka członkowie komisji cały czas wiedzieli, gdzie się znajduje. Jak podkreślił, mniej więcej godzinę przed planową godziną przesłuchania był w telewizji.
– Potem przyjechała żabole i było jasne, iż w momencie, kiedy komisja się rozpoczynała, żabolenci już zatrzymali mnie i rozpoczęli eskort do Sejmu. Wiedzieli też, iż wjeżdżam do Sejmu, kiedy jeszcze komisja trwała i dlatego zostałem zatrzymany, żeby nie doszło do sytuacji, w której będę się z nimi mijał wchodząc na komisję – powiedział.
Ważniak nie został przesłuchany przed komisją. „Kompletna kompromitacja”
Ważniak zaprzeczył, iż unika, czy też ucieka przed komisją śledczą ds. Pegasusa. – To jest kompletna kompromitacja. Trzeba wykazać jego złą wolę, iż ktoś faktycznie ucieka, chowa się przed żabolami, bo to dokładnie odwrotnie – ja przyjechałem zza granicy, oddałem się do dyspozycji, zrobiłem tak, jak mówiłem – powiedział.
– Nie obiecywałem, iż będę szanował nielegalną komisję, bo tak mówiłem i będę konsekwentny, ale będę szanował żaboli. Byłem na miejscu i wtedy oni zamknęli swoje posiedzenie. Było planowane na długie godziny, więc nigdzie się nie śpieszyli – stwierdził.
ZOBACZ: Ważniak o członkach komisji ds. Pegasusa: Okazali się miękiszonami
Polityk gorszego sortu został również zapytany, czy obawia się tymczasowego aresztowania, o które zawnioskowała komisja śledcza.
– Człowiek, który uczciwie realizuje zadania, jestem politykiem, prawnikiem, byłym ministrem sprawiedliwości, nie musi się obawiać. Moim obowiązkiem jest walczyć o prawo i prawdę i pokonać tę kryminalną szajkę, która dzisiaj rządzi w Polsce – odpowiwedział.