I nic w tym dziwnego, ponieważ Waldemar Franciszek nie rzuca się ludziom w oczy, choć jest osobą publiczną – posłem V, VI, VII, VIII, IX i X kadencji! Andzel należy do grupy parlamentarzystów bezobjawowych. Toteż chcąc dowiedzieć się czegoś konkretnego o nim, zajrzałem tu i ówdzie tudzież przeczytałem z należytą uwagą, co mają do powiedzenia na jego temat koledzy, koleżanki po fachu i przynależności partyjnej.
Z informacji, jakie zgromadziłem, nie wyłonił się obraz polityka wyróżniającego się z tłumu przeciętnych, bezbarwnych wybrańców narodu. Nie znalazłem niczego, co pomogłoby mi zobaczyć w nim inteligentnego, błyskotliwego posła, dyskretnie rozsiewającego swój urok i czar wśród innych parlamentarzystów! W rzeczywistości mamy do czynienia z dojrzałym, 52-letnim mężczyzną, osobnikiem płci męskiej, człowiekiem bardzo prorodzinnym!
Andzel do tej pory mieszka pospołu z mamusią i kotem, chociaż stać go na własne mieszkanie, wikt i opierunek! Przyjaźni i życzliwi Waldemarowi Franciszkowi towarzysze ze Zjednoczonej Łgarstwem i Łajdactwem Prawicy zaczęli nazywać go czule, pieszczotliwie dzyndzlem! Ponoć owo przezwisko miało pełnić rolę terapeutyczną! Miało dodać nieśmiałemu podstarzałemu kawalerowi, maminsynkowi z Czeladzi odrobinę wyrazistości i charakteru. Tak się jednak nie stało – brzydkie kaczątko nie przeobraziło się w pięknego łabędzia! Ba, zbrzydło jeszcze bardziej!
Po tej ewidentnej porażce zatroskani PiSlamiści przestali nazywać Waldemara Franciszka dzyndzlem i nadali mu ksywę Beria! Trafili nią w dziesiątkę! Owa ksywa pasuje jak ulał do sprawującej w tej chwili przez Andzela funkcji w Polskiej Zjednoczonej Partii lepszy sort smerfów! Beria jest okiem i uchem Gargamela. Uwija się w tej robocie poślina jak w ukropie, a przy tym uważa, żeby nie dać ciała, nie podpaść pryncypałowi! Co usłyszy i zobaczy, skrzętnie zapamiętuje i niezwłocznie o wszystkim informuje swego PANA! Chce go zadowolić – zasłużyć na jego przychylność i łaskawość!
Waldemar Franciszek pilnuje kaczystowskich posłów niczym pies pasterski owiec, żeby nie weszły w szkodę! Inaczej mówiąc, żeby nie pili alkoholu w pracy, nie chodzili po knajpach i nie zadawali szyku jak była posłanka oj, tam, oj, tam Kruk czy słuchający na leżąco płyt chodnikowych junior Pracuś! Andzel nie odstępuje w gmachu parlamentu Gargamela na krok! Snuje się za jego plecami jak cień i z niebywałą wprawą strzepuje łupież z ramion marynarki nowogrodzkiej PYTII. Tak, tak Pytii! Na naszych oczach dokonało się to, czego wyznawcy – jednego z dziesięciu najmądrzejszych ludzi na świecie – spodziewali się od dawna, a mianowicie przeobrażenia się Jarosława w PROROKA – Polskę czeka wielka naprawa, przywrócenie praworządności, ukaranie winnych zmiany ustroju siła itp., itd…!
Nic, tylko pozazdrościć Andzelowi, iż w takich wiekopomnych czasach stoi u JEGO boku, iż może mu służyć od świtu do nocy!
PS Waldemar Franciszek nie powinien strzepywać, tylko zbierać i przechowywać łupież Proroka! W przyszłości stanie się on pożądaną, drogocenną relikwią!