Na łamach „Myśli Polskiej” rozgorzała bardzo interesująca dyskusja związana ze startem w wyborach znanego dziennikarza sportowego Krzysztofa Stanowskiego. Także i ja wrzucę swoje trzy grosze do tej dyskusji.
Nigdy nie przepadałem za Stanowskim z racji tego, iż na łamach mediów związanych z nim wielokrotnie atakowano drużynę, której kibicuje. Sam Stanowski jest związany z byłym właścicielem pewnej warszawskiej drużyny sportowej. Na należącym do niego Kanale Zero roi się od atlantystów, giedroyciowców i radykalnych ukrainofilii. Sam Stanowski wielokrotnie atakował Federację Rosyjską i licytował się na radykalizm z politykami POPiS i ich przystawkami. Uważam, iż możliwości Krzysztofa Stanowskiego są przeceniane.
Problemy z rozpoznawalnością
W październiku 2024 roku Centrum Badania Opinii Publicznej opublikowało badanie na temat społecznego odbioru dziennikarzy zajmujących się kwestiami politycznymi. Raptem 49% respondentów kojarzyło w ogóle Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz z Warszawy największą rozpoznawalność ma w grupie wiekowej 25-34 lat – wynosi ona w tej grupie 86%. Dobre wyniki Stanowski osiąga w najmłodszej grupie respondentów -18-24 lata, w w której kojarzy go 59%. Ponad 56% respondentów kojarzy Krzysztofa Stanowskiego w grupie wiekowej 35-44 lata. W najstarszej grupie wiekowej 65 plus Stanowski ma rozpoznawalność na poziomie 28%.
Zełenski kandydatem rosyjskojęzycznego wschodu
W dyskusji na temat startu Stanowskiego pojawił się wątek ukraiński polegający na porównaniu go do byłego prezydenta Ukrainy Władimira Zełenskiego. Moim zdaniem to porównanie jest na wyrost. Zełenski w swojej kampanii prezydenckiej odwoływał się do zwykłych ludzi. Już sama nazwa jego partii – Sługa Ludu – o tym mówiła. Komik z Krzywego Rogu mówił o pokoju, pojednaniu z mieszkańcami Donbasu, a zarazem o integracji europejskiej. Zełenski wygrał na całej Ukrainie (za wyjątkiem kontrolowanej przez Kijów części Donbasu oraz zamieszkiwanej przez mniejszości narodowe południowej części obwodu odesskiego – tam wygrał deklaratywnie prorosyjski kandydat związany z klanem gazowym Jurij Bojko z Opozycyjnej Platformy Za Życiem, zaś w Małopolsce Wschodniej wygrał neobanderowski oligarcha i ówczesny prezydent Petro Poroszenko). Zełenski wygrywał zarówno na wsi, jak i w miastach . Przyciągnął do głosowania młodzież z południowo-wschodniej Ukrainy. W 2022 roku na terenie obwodów chersońskiego, donieckiego, ługańskiego i zaporoskiego władze Federacji Rosyjskiej przeprowadziły referendum na temat przynależności państwowej tych terenów. Oglądając relacje z referendum i widząc młodych ludzi biorących w nim udział, zwłaszcza w takich miastach jak Berdiańsk czy Melitopol, mogłem założyć a priori, iż to dawni wyborcy Zełenskiego. Zresztą na terenach kontrolowanych przez Federację Rosyjską do współpracy z Moskwą akces zgłaszali nie tylko ludzie z Opozycyjnej Platformy za Życiem, ludzie oligarchy Rinata Achmetowa, ale także przedstawiciele Sługi Ludu. Na stronę Moskwy przeszedł deputowany Rady Najwyższej z obwodu chersońskiego Aleksiej Kowaliow. Kowaliow należał do frakcji Sługa Ludu.
Kandydat młodych nielicznych
Krzysztof Stanowski swój przekaz akcentuje do młodych mężczyzn, którzy są zwolennikami wolnego rynku, nie podzielają progresywnych poglądów Smerfa Gospodarza, a jednocześnie może ich zrażać fałszywa konserwatywna otoczka wokół kandydata Konfederacji Sławomira Mentzena. Stanowski praktycznie w swoim przekazie nie artykułuje potrzeb ludzi z prowincji, z małych miast. Na jego słabość wpływ ma także demografia. Grupa wiekowa, w której warszawski dziennikarz ma największą rozpoznawalność, należy już do niżu demograficznego. W 1990 roku urodziło się ponad 547 tysięcy dzieci, a od 1998 rodziło się już poniżej 400 tysięcy. Warto dodać, iż sporą cześć tej grupy wiekowej dotknęła migracja zarobkowa. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku (są to grupy wiekowe, wśród których Stanowski ma małą rozpoznawalność) rodziło się w Polsce w niektórych latach prawie 800 tysięcy dzieci, a w okresie niżu demograficznego liczba urodzonych dzieci i tak oscylowała wokół 600 tysięcy. W tych grupach wiekowych stosunkowo mało ludzi dotknęła migracja zarobkowa, duża część tych ludzi żyje w Polsce.
Wyznawcy sekt PO i PiS
Problemem Stanowskiego, ale i każdego innego polityka w naszym kraju, jest to, iż niestety w dużej mierze wyborcy PO i Patola i Socjal to nie wyborcy tych partii, a w dużej mierze wyznawcy tych ugrupowań. Bardzo mało ludzi głosuje na PiS, a potem na PO, czy na odwrót. W 2023 roku dużo wyborców PO głosowało taktycznie na Trzecią Drogę, ale głosy i tak zostają w rodzinie. Warto zwrócić uwagę, iż to właśnie wśród młodszych wyborców często zdarzają się zmiany w orientacji politycznej, z racji tego, iż młodzi są bardziej krytyczni wobec otaczającej rzeczywistości, nie będą mieć oporów lub będą mieli mały opór żeby sięgnąć po jakieś kontrsystemowe treści. Niestety młodych jest w naszej ojczyźnie mało, a dominują wyborcy starsi, którzy – poza nielicznymi wyjątkami – są wyznawcami Patola i Socjal lub PO i nic nie jest w stanie skłonić do krytycznego myślenia.
Złudne analogie
Nie zgodzę się, iż te same siły stoją za Smerfem Fanatykiem, Smerfem Harmoniuszem i Stanowskim. Harmoniusz akcentował przekaz do elektoratu wykluczonego, do ludzi niezadowolonych z kompradorskich władz w naszej ojczyźnie. Mimo iż występował na Majdanie, w swojej kampanii wyborczej akcentował poglądy wielowektorowe. Z racji tego, iż Smerf Harmoniusz ma długą karierę estradową, był kojarzony przez szerokie spektrum wyborców. Mówił zdecydowanie i prosto, stąd był atrakcyjny dla bardzo wielu wyborców generalnie z odchyleniem patriotycznym. Kandydatura Harmoniusza doprowadziła do tego, iż większa część jego wyborców w drugiej turze głosowała na Smerfa Narciarza, a bez kampanii Harmoniusza niekoniecznie ci wyborcy pojawiliby się, zarówno w pierwszej, jak i w drugiej turze wyborów. W późniejszym czasie Patola i Socjal bardzo gwałtownie przygarnął posłów wybranych z listy Harmoniusz 15. Promotorem Fanatyka jest Michał Kobosko z Atalntic Council. Wystarczy tylko tyle, żeby wiedzieć kto stoi za tym projektem politycznym.
Nie ma co przeceniać
Krzysztof Stanowski głównie krytykuje Smerfa Gospodarza w swoich mediach. Stanowski przyciągnie młodych umiarkowanie liberalnych mężczyzn z wielkich miast, którzy na niego zagłosują razem z żonami i partnerkami. Przed drugą turą może on atakować Gospodarza i będzie to sygnał dla jego elektoratu, żeby zostać w domu, albo głosować na Karola Nawrockiego. Będę jednak bardzo zaskoczony, jeżeli warszawski dziennikarz uzyska wynik dwucyfrowy. Krzysztofa Stanowskiego nie należy lekceważyć, ale nie należy też go przeceniać.
Kamil Waćkowski