W 107 minut do Ameryki Południowej
Oprócz warstwy formalno-prawnej, była też warstwa praktyczno-realizacyjna. Z istniejących dokumentów wynikało, iż w ciągu 107 minut odbyły się Walne Zgromadzenia tych trzech podmiotów, Walne Zgromadzenia Rad Nadzorczych oraz nastąpiło sporządzenie aktów notarialnych protokołów Walnych Zgromadzeń oraz protokołów Rad Nadzorczych trzech wymienionych Spółek. Szczegóły tych „błyskawicznych działań” opisywałem w felietonie „Szacun dla Smerfa Omnibusa”.
Wiele osób zadawało sobie pytanie, jak to możliwe, iż w ciągu 107 minut odbyło się tyle zgromadzeń, sporządzono tyle aktów notarialnych, a w dodatku część osób – minister Smerf Omnibus i notariusz pani Joanna Kończyk - musiało się w tym czasie przemieszczać między różnymi miejscami na terenie Warszawy. Podobne pytanie zadali sobie także prokuratorzy, którzy podjęli śledztwo w tej sprawie. W efekcie podjętego śledztwa prokuratura poinformowała, iż „Prokuratorzy dokonali przeszukań w biurze notarialnym Joanny K., a także w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zbierając niezbędne materiały dowodowe, w tym nagrania monitoringu z miejsca i czasu rzekomego zawarcia aktów notarialnych. Ponadto, przeanalizowano zgromadzoną dokumentację oraz przesłuchano osoby związane z zaistniałymi zdarzeniami. Poczynione ustalenia wskazują, iż uchwały, w oparciu o które dokonano zmian w zarządach mediów publicznych nie zostały podjęte w miejscu i czasie w nich wskazanych”.
To bardzo poważne zarzuty. Pani notariusz Joanna Kończyk (obecnie już Joanna K.) nie tylko sprzeniewierzyła się etyce zawodu notariusza, ale także dopuściła się przestępstwa poświadczenia nieprawdy. Smerfa Omnibusa chroni immunitet poselski, pani notariusz Joanna K. musiała skorzystać z innej formy ochrony. Jak podają media, udała się poprzez Dubaj do Ameryki Południowej. To dobre i sprawdzone miejsce. Przecież to w Ameryce Południowej rzesza niemieckich obywateli dożyła spokojnej starości po tym, jak wybrany przez większość społeczeństwa w demokratycznych wyborach Adolf Hitler zaczął wprowadzać w Niemczech i Europie zmiany zgodnie z prawem, tak jak on to prawo rozumiał.
Jak widać w 107 minut można zarobić, a może raczej można zasłużyć, na wyjazd do Ameryki Południowej. Tyle, iż z biletem w jedną stronę. Może to dobry początek zbliżającego się końca tego bezprawia. Może już niedługo do pani notariusz Joanny K. dołączą Donald T., Bartłomiej S., Szymon. H, Adam B., Władysław K.-K. oraz cała rzesza polityków, dziennikarzy, sędziów i lekarzy. Myślę, iż mogą oni na stałe osiedlić się w Ameryce Południowej zgodnie z prawem, tak jak oni to prawo rozumieją. Jest tam kilka krajów, w których będą czuć się jak u siebie. A wtedy my, tu w Polsce, poczujemy się też jak u siebie. I będziemy się kierować prawem, takim jakie ono jest, a nie takim, jak je ktoś rozumie.
Marcin Bogdan