Uzurpator, łże-trybunał, łże-sąd. Nikt nie zamierza zrobić nic z tą fikcją?

4 godzin temu
Zdjęcie: Uzurpator, łże-trybunał, łże-sąd. Nikt nie zamierza zrobić nic z tą fikcją?


W Polsce żyjemy dziś w rzeczywistości pełnej pozorów. Władza udaje, iż posiada demokratyczny mandat. Instytucje udają, iż są niezależne. Politycy udają, iż panują nad sytuacją. Państwo przypomina atrapę, która jeszcze stoi tylko dlatego, iż nikt nie ma odwagi zajrzeć za dekoracje.

Prezydent? Formalnie go nie ma, o jego wyborze nie wypowiedział się pełny, legalnie ukształtowany Sąd Najwyższy — bo takiego po prostu nie mamy. Zamiast tego działają struktury obciążone wadami powołań, wątpliwościami konstytucyjnymi i politycznymi konfliktami, które dawno przekroczyły poziom kryzysu ustrojowego. Mówiąc prościej: mamy chaos, a nie pewność prawa.

Trybunał Konstytucyjny? W teorii strażnik konstytucji. W praktyce — polityczny trup z ludźmi powołanymi bezprawnie. Instytucja, która dawno utraciła zdolność działania, a jej orzeczenia przypominają komunikaty partyjne niż akty prawne. To nie jest problem akademicki. To fundament państwa prawa, który został wysadzony i pozostawiony w gruzach.

Sąd Najwyższy? Fragmentaryczny, częściowo obsadzony w sposób budzący wątpliwości choćby w opinii organów europejskich. Działa? Nie. To tylko fasada, a nie jak instytucja gwarantująca praworządność.

Najbardziej gorzkie jest jednak coś innego: rząd zachowuje się tak, jakby wszystko było w porządku. Jakby można było zarządzać państwem, wypłacać pensje, ogłaszać konkursy, podpisywać nominacje i udawać, iż system wciąż stoi prosto. Tymczasem wszyscy wiedzą, iż stoi krzywo. A jednak nikt nie zamierza ruszyć palcem, żeby naprawić to, co oczywiste.

Polska jest dziś państwem, którego instytucje są w stanie permanentnego kryzysu legalności. I mimo iż rozwiązania istnieją — zgodne z prawem, opisane w konstytucji, wielokrotnie omawiane przez ekspertów — politycy zachowują się tak, jakby bali się ich choćby dotknąć. Wolą czekać. Na co? Na cud? Na rozpad? Na to, aż problem sam się rozwiąże?

Tymczasem państwo się rozpada. Największym skandalem jest bierność klas politycznych, które nie potrafią — albo nie chcą — przerwać tej fikcji.

Nie widzicie tego? Jesteście głupcami.

To państwo na niby. Coś działa, ale nie do końca. Nas już nie ma.

Idź do oryginalnego materiału