Taka ustawka to zawsze jakiś postęp. Nie z bandytami, tylko z dzieciakami, z których, tak na marginesie, nigdy nie wiadomo co wyrośnie. W każdym razie jak na niekoronowanego póki co mistrza ustawek, Karol Alfons Nawrocki bez ustawek żyć i funkcjonować nie może. Ustawka jest solą jego życia. O ile jednak ustawka choćby z amerykańskim Tru(m)pem (pomińmy już te napierdalanki przy autostradach), jest w jakiś sposób wytłumaczalna, oto spotykali się dawaj koneserzy kobiet, czasem nieletnich (Marto jeżeli chciałabyś coś opowiedzieć z przeszłości niedalekiej, a nie czujesz się bezpiecznie, mrugnij dwa razy lewym okiem), o tyle ta ostatnia z dzieciakami z Wolanowa (to powiat radomski, co być może wiele tłumaczy), jest tanią sztuczką. Jakiś wspaniały ten rezydent, spełnia obietnice. A durne polskie pelikany łykają to bez zastanowienia.
Oczywiście my jako obywatele póki co nie nie możemy rezydentowi konsekwentnie podającemu się za prezydenta niczego zabronić, zwłaszcza spotkań. Przy czym oczywiście zdecydowanie lepiej jest, iż chce spotykać się z dzieciakami z jakiegoś Pierdziszewa, niż by nie chciał a jednak musiał spotykać się z roszczeniowymi prawdopodobnie kumplami spod trzepaka, co to wiadomo: za sam wygląd pięć lat bez zawieszenia i prawa do obrony. Z tego punktu widzenia nie było aż tak źle. Choć sadząc po stylizacji, wyglądał jak podrzędny pracownik tej kebabowni, co to na bank orżnie cię na rachunku.
Nawet dużych wątpliwości nie budzi tu ten kebab, bo to tradycyjne i historyczne polskie danie, a nie tam jakiś kurwa bigos, czy nie daj bosze pierogi, wszystkie jak leci z ruskim a zwłaszcza ukraińskim rodowodem, co u rezydenta mogłyby spowodować niezdrowe wzdęcie. Kebab to zupełnie coś innego. Kebab proszę Was, zawsze się obroni, bo jak dowodził pan rezydent, nie ma się czego wstydzić, ani tym bardziej do czego przypierdalać. Gdyż – to info dla nieuków od mości pana Karola – kebaba przywiózł do Polski sam pan Sobieski, pijany okowitą wracając spod Wiednia i ciągnąć z sobą wziętego w jasyr tureckiego kucharza. Kebab więc się zadomowił i wywalczył sobie trwałe miejsce w polskiej kuchni, przechodząc po drodze różne drobne metamorfozy.
A potem już na boisku (bo nie stadionie) miejscowej piłkarskiej drużyny, poprawił Karol sobie humor jeszcze hot dogiem, lub czymś co to przypominało, co razem do kupy dowodzi, iż rezydent jak na gościa spod trzepaka przystało, gustuje w wymyślnych fast foodach. Przy okazji prawdopodobnie cała rodzina bezdyskusyjnie w nich gustuje, na co by wskazywały pewne odstępstwa od normy, jeżeli chodzi o wagę, wśród jej niektórych członków.
Żeby była jasność, dzieci w tej kebsbudzie zadowoliły się ponoć tylko coca colą, ale nie jest jasne, czy wynikało to tylko z ich, czyli dzieci pewnej nieśmiałości, czy może programu oszczędnościowego jeżeli chodzi o budżet kancelarii. Wysłałem w tej sprawie do nich zapytanie, przez cały czas czekam na odpowiedź. Ale generalnie cieszę się, iż prezydent dotrzymał obietnicy danej miesiąc temu dzieciakom, acz wolałbym mówiąc szczerze dotrzymania/spełnienia obietnic sprzed wielu miesięcy (nieśmiertelny prąd), o których ani widu ani słychu. Pytany o to, milcząc Karol odpowiada, a pierdolcie się dziady.