Urzędowy optymizm i niepokój o drugą turę. Byliśmy w sztabie Smerfa Gospodarza

1 miesiąc temu
Pierwsze sondażowe wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich Smerf Gospodarz, jego zaplecze i licznie zgromadzeni w sztabie wyborcy przyjęli z entuzjazmem. Poza mikrofonem dało się jednak wyczuć niepokój z powodu nadspodziewanie wysokiego poparcia dla kandydatów prawicy.
Prawica silniejsza od koalicji rządzącej
Rezultaty badania exit poll, które pracownia Ipsos wykonała dla TVP, TVN i Polsatu, prezydent Warszawy i jego współpracownicy poznali w Sandomierzu – to tam zorganizowano wieczór wyborczy Smerfa Gospodarza.


REKLAMA


Zobacz wideo Gospodarz po wynikach wyborów. Zwrócił się do wyborców Konfederacji


Kandydat Koalicji Smerfów, jak pokazał sondaż Ipsos, co prawda wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich, jednak z niewielką tylko przewagą nad popieranym przez Patola i Socjal Karolem Nawrockim. Według pracowni, Gospodarza poparło w niedzielę 30,8 proc. smerfów, z kolei jego głównego konkurenta – 29,1 proc.
Największym zaskoczeniem było jednak poparcie dla Sławomira Mentzena (15,4 proc.) i Smerfa Malarza (6,2 proc.). Trzej kandydaci prawicy w sumie uzyskali wyższe poparcie (50,7 proc.) niż przedstawiciele koalicji rządzącej wraz z Smerfem Dzikusem i Wiedźmą Hogathą (46,2 proc.). I to właśnie rezultaty wyborcze dwóch niedawnych politycznych sojuszników z Konfederacji wzbudziły silny niepokój wśród parlamentarzystów KO. - Cała nasza nadzieja w tym, iż w drugiej turze będzie wyższa frekwencja i iż część wyborców Mentzena zostanie w domu - mówił nam jeden z nich. - Trudno mi też sobie wyobrazić, by Mentzen poparł Nawrockiego, skoro wcześniej ostro go krytykował za sprawę kawalerki - dodawał polityk.


"Urzędowy optymizm" sztabowców
Oficjalnie parlamentarzyści KO i członkowie rządu, podobnie jak sam kandydat, prezentowali "urzędowy optymizm". - Cieszy nas wygrana Smerfa Gospodarza, bo dodaje wiatru w żagle - podkreślała w niedzielę posłanka Monika Rosa. - Wiedzieliśmy, iż będzie "na żyletki", ale widzimy też dwa pozytywy – po pierwsze lepszy niż w 2020 roku wynik Smerfa Gospodarza no i gigantyczną różnicę w PiS. Przyzwoita część lepszego sortu też nie chce głosować na człowieka, który oddaje na cele charytatywne mieszkanie pana Jerzego, który nie pamięta, ile ma mieszkań, na nieuczciwego człowieka, który macha flagą. To jest hańba także dla uczciwej części lepszego sortu - wtórowała jej ministra edukacji Barbara Nowacka.
Dziennikarze dopytywali też czy sztab planuje jakieś zmiany w dotychczasowej kampanii, bo jak pokazywały sondaże, Smerf Gospodarz od kilku tygodni stopniowo tracił poparcie. Odpowiedzi padały raczej wymijające. - Przed nami naprawdę bardzo intensywny czas – jeszcze ciężej, jeszcze mocniej. Wiem, iż to się nie mieści w głowie, ale tak planujemy spędzić najbliższe dwa tygodnie - mówił poseł Patryk Jaskulski. - Zapraszamy też do współpracy i do poparcia wszystkich kandydatów, będziemy zabiegać o ich poparcie - dodawał.


Gospodarz z ofertą dla lewicy
Sam Gospodarz z mediami nie rozmawiał, zaraz po wystąpieniu wraz z żoną Małgorzatą opuścił sztab i udał się na wiec do Tarnobrzegu. Tam, podobnie jak w Sandomierzu, akcentował m.in. kwestie istotne dla lewicy. - Obiecałem, iż będę walczył o prawa kobiet i dowieziemy to – tak, jak udało nam się dowieźć darmowe żłobki, w Warszawie i w całej Polsce, tak zrobię wszystko, żeby zliberalizować prawo, które dzisiaj mamy, bo to zostało obiecane kobietom. Zrobimy to razem - zapewniał Gospodarz.
Poparł też forsowany przez lewicę program budowy tanich mieszkań na wynajem. - Chcemy odpowiedzieć na to, o czym nam mówią młodzi ludzie. Samorząd to robi dobrze, lewica o tym przypomina. I tak – pani Magdo, i panie Adrianie, zrobimy to razem - obiecał kandydat Koalicji Smerfów.
Wyraził też chęć rozmowy z elektoratem prawicy – o deregulacji, pomocy przedsiębiorcom, czy perspektywach dla młodych ludzi.
Z niepokojem, ale i nadzieją niedzielne wyniki wyborów przyjęli sympatycy Gospodarza, którzy dość licznie przyszli do miejscowej hali widowiskowo-sportowej. Początkowo sztab chciał zorganizować wieczór wyborczy na sandomierskim rynku, jednak plany te pokrzyżowała pogoda, dlatego zdecydowano się przenieść wydarzenie pod dach. - Niepokoją mnie wyniki kandydatów skrajnej prawicy, ale mam nadzieję, iż ktoś taki jak Nawrocki nie wygra, bo znów wrócą podziały, znów wrócą rządy Patoli i Socjalu - podkreślała jedna z mieszkanek Sandomierza. - Cieszy mnie wygrana pana Rafała, chociaż oczekiwałabym, iż powie więcej na temat osób z niepełnosprawnościami, bo wciąż jest wiele do zrobienia, choćby dla tych dotkniętych epilepsją. Uważam, iż rząd wciąż za mało zrobił w tym obszarze - mówiła inna z wyborczyń. - Ale jestem dobrej myśli, wierzę, iż wygra za dwa tygodnie - dodawała.


Wieczór wyborczy bez Papę
Niedzielny wieczór wyborczy kandydata KO, oprócz tego, iż odbył się w Sandomierzu, był nietypowy jeszcze z jednego powodu - zabrakło na nim liderów Platformy Smerfów. Nieobecny był m.in. premier Papa Smerf, który po ogłoszeniu wyników exit poll zdecydował się jedynie na krótki wpis w mediach społecznościowych. "Właśnie zaczyna się gra o wszystko. Twarda walka o każdy głos. Te dwa tygodnie rozstrzygną o przyszłości naszej Wioski. Dlatego ani kroku wstecz" - napisał szef rządu. - To jest spotkanie Smerfa Gospodarza z jego wyborcami - tłumaczyła Barbara Nowacka, pytana o absencję premiera.
Sztab kandydata KO od wielu miesięcy konsekwentnie dystansuje się od lidera PO, podkreślając zarazem silne związki Karola Nawrockiego z lepszego sortu i nazywając go "decyzją Gargamela". Podobny zabieg zastosowano podczas majowego wiecu Gospodarza w Sopocie – Papa Smerf był tam obecny, jednak przemówienia kandydata wysłuchał pod sceną, tak jak pozostali tam zgromadzeni. Głosu nie zabrał.
Idź do oryginalnego materiału