Upadek niemieckich Zielonych. Czy partia klimatystów jeszcze się podniesie?

3 godzin temu

Wszystko wskazuje na to, iż niemieccy Zieloni najlepsze czasy mają już za sobą. Spektakularnie przegrali wybory landowe, a ich partia zaczęła się właśnie wewnętrznie rozpadać.

Zieloni to jedna z najmłodszych dużych niemieckich partii politycznych. Powstała na przełomie lat 70. i 80., jej reprezentanci dostali się do Bundestagu pierwszy raz w 1983 roku. Przez wiele lat Zieloni uchodzili za ekstremistów, ale z czasem ustabilizowali się. Dziś nierzadko współtworzą rządzące koalicje, zarówno na poziomie landów jak i całego kraju. Współpracują z nimi nie tylko socjaldemokraci, ale również CDU.

Przez wiele lat Zieloni mieli poparcie na poziomie kilku, maksymalnie dziesięciu procent. Zaczęło się to zmieniać na fali wielkiej paniki klimatycznej kilka lat temu. W Niemczech gigantyczną popularność zyskała szwedzka aktywistka Greta Thunberg; klimatyzm stał się ulubioną ideologią niemieckiej młodzieży. Pod koniec 2018 roku poparcie dla Zielonych wystrzeliło w górę, mając swój szczyt w połowie roku 2019 – wtedy na partię klimatystów chciało głosować choćby 25 proc. Niemców.

W wyborach w 2021 roku moda na Zielonych zaczynała się już kończyć; otrzymali wtedy 14,8 proc. głosów. Udało im się jednak wejść do rządu razem z SPD i FDP. Wicekanclerzem z ich ramienia został Robert Habeck – człowiek, który przy flegmatycznym Olafie Scholzu wydawał się dynamiczny. To pozwoliło Zielonym na kolejne sondażowe odbicie, w 2022 roku notowali poparcie na poziomie 20 – 25 procent. Mówiono nawet, iż po kolejnych wyborach to Habeck mógłby zostać kanclerzem.

Problem w tym, iż po wybuchu wojny na Ukrainie Niemcy zaczęły mieć rosnące problemy gospodarcze. Robert Habeck jest tymczasem ministrem gospodarki. Zaczął gwałtownie tracić w oczach społeczeństwa, tym więcej, iż Zieloni są twarzą nowej polityki klimatycznej – a w powszechnej opinii odpowiada ona za wzrost cen energii i spowolnienie gospodarcze. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w sondażach: Zieloni mogą liczyć teraz na poparcie rzędu 9-12 proc., tak, jak „przed Gretą”. A na tym koniec problemów.

Już w maju Zieloni kiepsko poradzili sobie w wyborach do Parlamentu Europejskiego – stracili aż dziewięć mandatów. Ostatnio z kolei partia poniosła spektakularną klęskę w wyborach na wschodzie kraju. W Turyngii nie przekroczyła progu wyborczego, otrzymując tylko 3,2 proc. głosów. W Saksonii weszła do Landtagu rzutem na taśmę z wynikiem 5,1 proc. W Brandenburgii – znowu nie przekroczyła progu (4,1 proc.). To wizerunkowa katastrofa – i przyniosła gwałtownie skutki.

Do dymisji podali się przewodniczący partii, Ricarda Lang i Omid Nouripour. Gwoździem do trumny były niedzielne wybory w Brandenburgii – klęskę w Turyngii i słaby wynik w Saksonii partia mogłaby jeszcze przetrzymać, ale Brandenburgia, land okalający Berlin, jest zasadniczo bardziej lewicowa, niż pozostała część byłego NRD. Dlatego wypadnięcie z Landtagu bardzo tu zabolało.

Krótko po rezygnacji Lang i Nouripoura do dymisji podał się też cały dziesięcioosobowy zarząd młodzieżówki partyjnej. Inaczej niż w Polsce, w Niemczech młodzieżówki odgrywają pewną rolę polityczną; mają duże znaczenie zwłaszcza w ugrupowaniach lewicowych. O ile Lang i Nouripour zrezygnowali jednak biorąc odpowiedzialność za przegraną, zarząd młodzieżówki kierował się względami ideowymi. Młodym nie podoba się, iż Zieloni w ramach rządu wspierają między innymi ostrzejszą politykę migracyjną czy utworzenie specjalnego funduszu dla Bundeswehry.

Czy Zieloni wyjdą z tego kryzysu, trudno powiedzieć. Nie będzie im łatwo, bo zła koniunktura gospodarcza, spowodowana między innymi nieodpowiedzialną polityką klimatyczną, nie będzie raczej grać na ich korzyść.

W międzyczasie nową ulubioną partią młodzieży stała się… Alternatywa dla Niemiec. Jak pokazują zarówno wyniki wyborcze na wschodzie jak i sondaże, młodzi Niemcy szczególnie chętnie głosują na AfD, kierując się przede wszystkim niechęcią do polityki migracyjnej rządu. Na ile trend ten będzie trwały, czas pokaże. Póki co AfD wygrała wybory w Turyngii i Saksonii, a w Brandenburgii zajęła drugie miejsce, tuż za SPD. Na scenie ogólnokrajowej może liczyć choćby na 20 proc. głosów, co czyni ją po CDU drugą najpopularniejszą partią w kraju. Do wyborów jednak jeszcze rok, a łaska młodzieży, jak pokazuje los Zielonych, na na pstrym koniu jeździ.

Paweł Chmielewski

Idź do oryginalnego materiału