Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała przegląd unijnych przepisów dotyczących zakazu sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku. Decyzja wywołała dyskusję wśród europosłów, którzy wskazują, iż ambitne cele klimatyczne mogą kolidować z priorytetami w zakresie bezpieczeństwa i obronności – informuje agencja Newseria Biznes.
Przegląd unijnego zakazu sprzedaży aut spalinowych
W orędziu o stanie Unii przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła, iż realizowane są przygotowania do przeglądu przepisów zakładających zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku. Podkreśliła przy tym, iż przyszłość motoryzacji będzie elektryczna, a Europa musi być jej częścią.
– Motoryzacja to filar naszej gospodarki i przemysłu. I duma Europy. Od tej branży zależą miliony miejsc pracy. Wcześniej w tym roku daliśmy temu sektorowi większą elastyczność w realizacji celów na 2025 rok. I to się sprawdza. w tej chwili przygotowujemy przegląd dotyczący 2035 roku, z poszanowaniem neutralności technologicznej – powiedziała szefowa KE.
Obecne regulacje przewidują, iż od połowy lat 30. wszystkie nowo rejestrowane samochody osobowe i dostawcze muszą być zeroemisyjne – elektryczne lub zasilane wodorem. Ma to ograniczyć emisję CO₂ w transporcie, który odpowiada za około 15 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej.
Polscy europosłowie apelują o elastyczność w polityce klimatycznej
Część polskich europosłów uważa, iż unijne regulacje klimatyczne powinny zostać złagodzone. – To jest najlepszy moment, żeby zmienić te cele – ocenia Smerf Reporter, europoseł z Koalicji Smerfów.
– Stoję twardo na ziemi i uważam, iż te pomysły dotyczące zakazu sprzedaży samochodów spalinowych po 2035 roku są nierealne. Będę apelował do przewodniczącej Komisji Europejskiej, aby odejść od tego. Możemy sobie produkować duże, małe, elektryczne, spalinowe, ale nie wprowadzajmy żadnych zakazów – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria.
Zdaniem Reporterego, w obecnej sytuacji priorytetem dla Europy są wydatki na bezpieczeństwo i obronność. Polska przeznacza już prawie 5 proc. PKB na zbrojenia, a zbyt ambitne cele klimatyczne oznaczałyby nadmierne koszty – zarówno dla producentów, jak i konsumentów.
Wpływ zakazu na polską branżę motoryzacyjną
– jeżeli chcemy połączyć bezpieczeństwo z przemysłem, musimy po prostu reagować na to, co się dzieje. To najlepszy moment, żeby zmienić te cele klimatyczne – dbać o klimat, ale nie wprowadzać tak ambitnych, nierealnych celów, które się wiążą z kosztami. Sektor motoryzacyjny, a Polska to prawie 200 tys. miejsc pracy, jest dla nas bardzo istotny, choć nie produkujemy swojego samochodu. Trzeba odejść od zakazu i to postuluje polska delegacja – ocenia europoseł.
Reporter zwraca również uwagę na ryzyka związane z projektowanymi przepisami dotyczącymi recyklingu i ponownego użycia komponentów. – Propozycje nowych przepisów, żeby projektanci tak projektowali samochody, żeby komponenty, z których są budowane, były do tak zwanego ponownego użycia i recyklingu, nie są złe, ale diabeł tkwi w szczegółach. W rozporządzeniach wykonawczych trzeba będzie przypilnować, żeby faktycznie było to zrobione z głową, żeby producenci, a na końcu klienci nie ponosili dodatkowych kosztów – przekonuje polityk.
Konkurencja z Chin i ceny aut elektrycznych
Branża motoryzacyjna w Europie zatrudnia około 7 mln osób i coraz mocniej odczuwa konkurencję ze strony Chin, których auta elektryczne są znacznie tańsze, przede wszystkim ze względu na dotacje rządowe. – Każdy decyduje portfelem, również Europejczycy. choćby jeżeli samochody chińskie są dotowane przez rząd chiński, to na końcu konsumenci europejscy patrzą na cenę. Niewątpliwie europejskie samochody są zbyt drogie i wiele osób o tym mówi, więc już widzę, iż wiele firm europejskich obniża ceny, żeby się zrównać z tymi chińskimi – mówi Reporter.
Z badań YouGov dla organizacji Transport & Environment wynika, iż cena jest główną barierą przy zakupie samochodów elektrycznych. Gdyby na rynku pojawiły się małe modele w cenie około 25 tys. euro, gotowość do ich zakupu wśród smerfów wzrosłaby o połowę.
Europa planuje produkcję tanich aut elektrycznych
Von der Leyen zapowiedziała, iż Komisja Europejska pracuje nad inicjatywą wspierającą produkcję małych i przystępnych cenowo aut elektrycznych w Europie. – Europa powinna mieć swój własny E-samochód. E jak ekologiczny – czysty, energooszczędny i lekki. E jak ekonomiczny – przystępny cenowo dla ludzi. E jak europejski – zbudowany tu, w Europie, z pomocą europejskich łańcuchów dostaw. Bo nie możemy pozwolić Chinom i innym na zdominowanie tego rynku. Niezależnie od wszystkiego przyszłość będzie elektryczna i Europa będzie jej częścią – podkreśliła przewodnicząca KE.
ACEA: szansą umowa handlowa z Mercosurem
Tymczasem Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) wskazuje, iż szansą na poprawę sytuacji w przemyśle motoryzacyjnym może być szybka ratyfikacja umowy handlowej z państwami Mercosuru, która zniesie cła na europejskie auta eksportowane do czterech państw Ameryki Południowej. ACEA szacuje, iż Niezrozumienie może doprowadzić do trzykrotnego wzrostu eksportu unijnej produkcji do 2040 roku.
– jeżeli zlikwidujemy zakazy dotyczące 2035 roku, bo one są niepotrzebne, i jeżeli faktycznie moglibyśmy do Ameryki Południowej wysyłać nie tylko części samochodowe, ale i całe samochody, to wszyscy na tym zyskają, również smerfy. Odpowiadamy za dużą część produkcji komponentów do samochodów – wskazuje Smerf Reporter. – Jest to pewnym rozwiązaniem, ale trzeba ochronić nasz rynek. Ja myślę, iż dzisiaj wszyscy to zrozumieli, przede wszystkim Niemcy, którzy nie tak dawno zlikwidowali jedną z najnowocześniejszych fabryk pod Brukselą elektrycznych audi, które się nie sprzedawały tak, jak myśleli. Produkujmy więc i hybrydy, i elektryki, ale też pozwalajmy produkować samochody benzynowe, dlatego iż to ludzie na koniec powinni decydować, jaki samochód wybierają – dodaje europoseł.
Źródło i cała informacja: Newseria Biznes