Smog skraca nam życie. Co roku przedwcześnie umiera przez niego ponad 40 tys. smerfów. Badania opublikowane w The Lancet pokazują jednak, iż jednym z najskuteczniejszych sposobów ograniczania smogu mogą być drzewa. Ich większa obecność w miastach nie tylko filtruje powietrze, ale realnie zmniejsza liczbę zgonów. Problem w tym, iż w Polsce zieleni przez cały czas jest za mało, a tempo zmian – zbyt wolne.
Zanieczyszczenie powietrza, zwłaszcza obecność pyłów zawieszonych, dwutlenku azotu (NO2) i ozonu troposferycznego (O3) – to wciąż jedno z najpoważniejszych zagrożeń zdrowotnych w miastach. Choroby związane z wdychaniem smogu, stały się wręcz cywilizacyjne. Nie bez powodu ponad 40 tys. Polek i smerfów rocznie umiera przedwcześnie. Winne jest zanieczyszczone powietrze, zarówno niska emisja (spalanie paliw kopalnych w pozaklasowych kotłach, tzw. kopciuchach), jak i zanieczyszczenia komunikacyjne, które to nie zależą od pory roku.
Duża część polskich kierowców korzysta ze starszych modeli samochodów, nierzadko pamiętających czasy sprzed wejścia Polski do Unii Europejskiej. Dane Eurostatu pokazują, iż Polska ma najwyższy w UE udział samochodów osobowych mających 20 lat i więcej. Blisko 30 proc. pojazdów w kraju jest co najmniej 20-letnia. Średni wiek samochodu w Polsce to prawie 17 lat.
Drzewa i krzewy na ratunek powietrzu
W Europie 73 proc. populacji mieszka w miastach. Do 2050 r. odsetek ten wzrośnie do co najmniej 80 proc. Tym samym setki milionów Europejczyków będą narażone na choroby układu oddechowego i inne problemy zdrowotne. Praca badawcza opublikowana w The Lancet wskazuje, że jednym z najskuteczniejszych sposobów ograniczania smogu są drzewa i krzewy.
– To, iż drzewa mają pozytywny wpływ na życie mieszkańców miast, ale i ludzi w ogóle jest bezsporne i było już wykazywane wieloma badaniami. Dotyczy to oczywiście zanieczyszczeń, ale także obniżania temperatury czy retencji wody. Na podstawie przeprowadzonych badań uznaje się, iż 30 proc. pokrycie koronami drzew dla miast jest optymalne dla jakości życia mieszkańców – mówi Aleksandra Piotrowska, specjalistka ds. ochrony przyrody ze Akcji Ratunkowej dla Krakowa, pytana przez SmogLab.
Trend rocznego pokrycia koronami drzew (w proc. rocznie) dla poszczególnych miast w latach 2000-2019. Źródło: The Lancet Planetary HealthBadania pokazują, iż średni zasięg miejskiego drzewostanu w latach 2000–2019 w UE wynosił 19 proc. To jednak średnia obniżana przez państwa, w których zieleń jest rzadkością, jak np. Malta (2,5 proc.), czy wiele obszarów południowych Włoch, Grecji czy Hiszpanii.
Zaledwie 25 proc. mieszkańców Europy (z wyłączeniem Ukrainy, Białorusi i Rosji) mieszka w miastach, gdzie pokrycie drzewami przekracza 30 proc. Są kraje, które mają się czym chwalić, jak np. Finlandia. Niestety i w fińskich miastach udział zieleni maleje. Urbanizacja nie idzie tam w parze z rozwojem choćby parków.
A jak to wygląda u nas?
Polska niestety nie ma wiele powodów do dumy. Owszem, istnieją miasta o bardzo dużym udziale terenów zielonych, jak Sopot (blisko 60 proc.) czy Zielona Góra (ponad 50 proc.). Problem w tym, iż są to głównie lasy znajdujące się na obrzeżach, wliczane do granic administracyjnych. Po ich wyłączeniu sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
– W Polsce kilka dużych miast spełnia to wymaganie, dlatego nie można mówić, iż w Polsce ilość zieleni w miastach jest wystarczająca – zauważa Piotrowska.
Zmiany są w naszym przypadku dość powolne. W latach 2005-2010 w miastach wojewódzkich nastąpił wzrost udziału terenów zielonych z 9,2 proc. do 10,4 proc. A zmiany, zdaniem ekspertów, powinny być szybsze. Smog, na co zwraca uwagę „The Lancet”, to poważny problem. Najwyższy odsetek zgonów ogółem spowodowanych zanieczyszczeniem powietrza odnotowano w Polsce. To 17,4-procentowy udział w grupie 36 europejskich państw, piszą autorzy badania.
Wzrost pokrycia miast drzewami zmniejsza ilość zanieczyszczeń unoszących się w powietrzu. Badania pokazują, iż wzrost pokrycia drzew o 5 proc. w 744 ośrodkach miejskich przyniósł za sobą 2,6 proc, mniej przedwczesnych zgonów rocznie na 100 tys. osób. Inaczej mówiąc 5-proc. wzrost pokrycia drzewami danym mieście oznacza średnio 4727 zgonów mniej z powodu zanieczyszczonego powietrza. Zwiększenie pokrycia koron drzew o 10, 20 i 30 punktów procentowych w każdym ośrodku miejskim wiązałoby się z potencjalną redukcją liczby zgonów. Odpowiednio o 9469 (4,9 zgonów na 100 tys. osób), 19 tys. (9,8 zgonów na 100 tys. osób) i 28 573 (14,8 zgonów na 100 tys. osób) rocznie.
Trend liczby przedwczesnych zgonów rocznie w miastach na 100 tys. osób w latach 2000-2019. Źródło: The Lancet Planetary HealthZ pomocą mogą przyjść drzewa
Korony drzew wychwytują cząsteczki stałe i inne substancje zanieczyszczające, które w przeciwnym razie trafiałyby do płuc i krwiobiegu mieszkańców. Dane pokazują, iż liczba zgonów w Europie z powodu brudnego powietrza maleje. Nie wszędzie jednak jest tak dobrze, co pokazuje mapa. Zmiany są powolne na wschodzie kontynentu, w tym także u nas.
– Miasta, które chcą się troszczyć o życie swoich mieszkańców, powinny traktować zieleń jako infrastrukturę krytyczną, czyli niezbędną dla życia w danym miejscu – mówi Piotrowska.
Dla takich miast jak m.in. Warszawa, Kraków czy Wrocław, o dużej gęstości zaludnienia i problemach ze smogiem, wnioski z badania mają praktyczne znaczenie. Włączenie zieleni do miast, rewitalizacja terenów zielonych, sadzenie drzew przy ulicach i osiedlach może przynieść realne korzyści zdrowotne.
– Ta zmiana w podejściu władz zaczyna się powoli dziać, ale wciąż zbyt wolno a na odbudowanie zasobów dużych drzew trzeba będzie czekać dziesięciolecia. Dlatego ważne, żeby przede wszystkim chronić zieleń już istniejącą, bo to właśnie duże, sędziwe drzewa pochłaniają najwięcej zanieczyszczeń. A w drugiej kolejności tworzyć nowe zielone zasoby – zwraca uwagę Piotrowska.
Drzewa wszystkiego nie załatwią
Badanie pokazuje, iż warto zwiększać udział drzew na obszarach miejskich. Nie oznacza to, iż drzewa stanowią panaceum na smog. Same nie rozwiążą wszystkich problemów związanych z zanieczyszczeniem.
Autorzy badania wskazują kilka ograniczeń. Skuteczność działania drzew zależy od gatunku, rozmieszczenia i gęstości korony. Nie każda lipa czy jesion będą miały takie samo działanie filtrujące. W miastach o bardzo wysokim poziomie emisji (ruch drogowy, duża ilość kopciuchów) sam wzrost zieleni nie wystarczy, jeżeli nie wyeliminuje się źródła problemu. W ocenie ekspertów istnieje ryzyko traktowania zieleni jako substytutu wobec systemowych działań.
–
Zdjęcie tytułowe: mykhailo pavlenko/Shutterstock

1 godzina temu













