Ulubiona wakacyjna destynacja zagrożona. Wszystko przez zmiany klimatu

2 miesięcy temu

Morze Śródziemne to jeden z ulubionych wakacyjnych celów podróży. Jednak nie jest to miejsce tylko dla turystów, to także akwen, który jest domem wielu gatunków zwierzą. Przez globalne ocieplenie mogą ucierpieć zarówno turyści, jak i lokalna społeczność, która żyje z dobrodziejstwa morza. Trujące ryby i parzące meduzy to początek listy problemów, przed którymi ostrzegają naukowcy w najnowszym badaniu.

Morze Śródziemne to obszar, w którym występuje największa wśród mórz i oceanów różnorodność biologiczna. To się jednak może zmienić za sprawą globalnego ocieplenia. Leżący między Europą, Afryką i Azją akwen o powierzchni około 2,5 mln km2 jest domem dla wielu endemicznych gatunków, właśnie ze względu na swoje położenie geograficzne. Chodzi o delikatne i typowe dla danego obszaru gatunki, które w przypadku Morza Śródziemnego mogą łatwo przegrać bitwę ze stworzeniami z Oceanu Atlantyckiego i Indyjskiego.

Morze Śródziemne będą kolonizować gatunki z tropikalnego Atlantyku. Pokazują to nowe badania

Badanie, którego wyniki przedstawiono w Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) ostrzega, iż jeżeli globalne ocieplenie będzie postępować dalej, to gatunki tropikalne mogą do końca tego wieku całkowicie zawładnąć część tego akwenu. To będzie oznaczało śmierć wielu rodzimych gatunków, które wyginą także z racji rosnących temperatur wód. W badaniu przeanalizowano szczegółowy zapis skamieniałości, sprawdzając jak zmieniało się życie morskie od czasów poprzedniego okresu międzylodowcowego, kiedy świat był mniej więcej tak samo ciepły, jak teraz.

W ten sposób naukowcy opracowali model podatności Morza Śródziemnego na gatunki, które normalnie występują u wybrzeży Afryki Zachodniej, czyli np. u wybrzeży Senegalu czy Gwinei.

Badacze stwierdzili, iż Morze Śródziemne stoi w obliczu dramatycznej, wynikającej z postępującej zmiany klimatu reorganizacji różnorodności biologicznej. Zmiany w poprzednim okresie były bowiem mniej znaczące niż te, które są prognozowane przez naukowców. Temperatury rosną szybciej i będą też wyższe niż 130 tys. lat temu.

  • Czyta także: Oceany się duszą. Ocieplenie klimatu i zanieczyszczenie środowiska powodują rozrost stref martwych wód

Na razie przeszkadza im Prąd Kanaryjski, ale to się może zmienić

Według głównego autora badania Paolo Albano, starszego naukowca z Narodowego Instytutu Biologii Morskiej, Ekologii i Biotechnologii w Neapolu we Włoszech region może doświadczyć ogromnych zmian.

Zgodnie z prognozami ONZ należy oczekiwać do końca tego wieku wzrostu globalnej temperatury choćby do 2,9 st. C w stosunku do czasów preindustrialnych. To wartości wyższe niż w czasach poprzedniego interglacjału. Na tej podstawie Albano stwierdził, iż globalne ocieplenie przełamie barierę zimnych wód związanych z Prądem Kanaryjskim. Obecnie wody u wybrzeży Maroka i Sahary Zachodniej oraz wokół Wysp Kanaryjskich są zbyt chłodne, by organizmy żyjące w tropikalnych wodach Atlantyku mogły przebić się do Morza Śródziemnego. jeżeli jednak temperatury wód w strefie zimnego Prądu Kanaryjskiego będą rosły, to sytuacja ta ulegnie zmianie. Cieśnina Gibraltarska stanie się wrotami dla obcych gatunków morskich.

– Istnieje bardzo duży system upwellingu (zjawisko podnoszenia się oceanicznych wód głębinowych – red.), w którym pojawia się głębinowa, zimna woda. Utrudnia to przybycie gatunków czysto tropikalnych z Afryki Zachodniej. Pytanie brzmi: jak długo ta bariera może się utrzymać i co się stanie wraz ze wzrostem ocieplenia? Kiedy ten obszar stanie się wystarczająco ciepły, aby umożliwić gatunkom tropikalnym przedostanie się do Morza Śródziemnego? – zastanawia się Albano.

Zapis kopalny, czyli ten pochodzący z badanym skamieniałości, pokazuje, iż takie tropikalne gatunki jak kolczaste muszle grzebieniowe żyły w czasie interglacjału eemskiego w wodach Morza Śródziemnego. Prądy morskie i rozkład temperatur wyglądały wtedy inaczej, więc gatunki te mogły dostawać się do tych wód.

– Ta rodzina ślimaków jest bardzo znana wśród paleontologów. To naprawdę świadczy o warunkach tropikalnych, które panowały wtedy i mogą powrócić – stwierdził Albano. Dodał, iż pokrewny gatunek z Pacyfiku, muszla perska, rozprzestrzenił się już do wschodniej części Morza Śródziemnego przez Kanał Sueski.

Kanał Sueski przyspiesza te zmiany

Poza samym globalnym ociepleniem problem stanowi właśnie Kanał Sueski.

O ile fauna z tropikalnego Atlantyku nie stanowi na razie zagrożenia ze względu na chłodne wody u wybrzeży Maroka, to inaczej jest z wodami Morza Czerwonego. Ich temperatura jest wysoka, a temperatur wód wschodniej części Morza Śródziemnego gwałtownie doganiają te z Czerwonego.

Ten problem istnieje już od dobrych kilku lat. W 2015 roku doliczono się 750 gatunków obcych w wodach Morza Śródziemnego. Kanał Sueski to jedna z najważniejszych dróg wodnych na świecie. Każdy problem na tym szlaku morskim z racji działania np. jemeńskich bojówek Huti oznacza duże reakcje na światowym rynku. Szczególnie w zakresie paliw płynnych pochodzących z państw znad Zatoki Perskiej.

Teraz jednak kanał ten stanowi czynnik przyspieszający migrację gatunków z sektora Oceanu Indyjskiego, do którego należy Morze Czerwone.

Intensywne zmiany w basenie Morza Śródziemnego

– Morze Śródziemne jest gorącym miejscem inwazji biologicznych. Z grubsza szacuje się, iż co dwa tygodnie obserwuje się nowy gatunek. Pomimo pewnych podobieństw ekosystemy Morza Śródziemnego i Morza Czerwonego bardzo się od siebie różnią. Otwarcie Kanału Sueskiego w 1869 roku umożliwiło utworzenie pierwszego przejścia słonowodnego między obydwoma morzami i w tej chwili wschodnia część Morza Śródziemnego – znana jako Morze Lewantyńskie – jest prawdziwym laboratorium ekologów, ponieważ gatunki tropikalne zastępują gatunki endemiczne – powiedział Momme Butenschön z Instytutu Prognoz Systemów Ziemi w Eurośródziemnomorskim Centrum ds. Zmian Klimatu.

We wschodniej części Morza Śródziemnego trwają od kilku lat intensywne zmiany biologiczne, widoczne u wybrzeży Izraela i nie tylko. I co ciekawe, to nie tylko gatunki pochodzące z Morza Czerwonego. To też zwierzęta, które pochodzą z samego Oceanu Indyjskiego, a choćby Pacyfiku. To efekt z jednej strony obecności Kanału Sueskiego, z drugiej zaś coraz bardziej tropikalnych temperatur wód Morza Śródziemnego.

Trujące ryby i parzące meduzy

To np. rozdymka (Lagocephalus sceleratus). Ta śmiertelnie trująca ryba pochodząca z wód Oceanu Atlantyckiego, zadomowiła się pierw w wodach Morza Czerwonego, a potem przez Kanał Sueski zaczęła migrować do wód Morza Śródziemnego. Już w 2017 roku ogłoszono wręcz alarm w związku z obecnością tej szkodliwej ryby. Włoskie Ministerstwo Zdrowia wydało wtedy ostrzeżenia dla rybaków, iż w wodach wokół Sycylii pływa rozdymka zwana też jako ropucha srebrzystą. Spożywanie tej ryby choćby po ugotowaniu może zakończyć się śmiercią. Narządy wewnętrzne tej ryby zawierają tetrodotoksynę, silną neurotoksynę paraliżującą, wywołującą objawy od wymiotów po zatrzymania oddechu, drgawki, a choćby śpiączkę i śmierć.

Innym niebezpiecznym gatunkiem, który ma się coraz lepiej w Morzu Śródziemnym, jest meduza nomadyczna (Rhopilema nomadica). Meduza ta pojawiła się w wodach śródziemnomorskich co prawda już 50 lat temu, ale ocieplenie klimatu dobrze jej służy. Problem ten istnieje od lat i narasta wraz ze wzrostem temperatur. Wyższe temperatury morza wydłużają czas zakwitu meduz i u niektórych gatunków sprzyjają rozmnażaniu się także zimą. Działa tu taki sam mechanizm, co w przypadku np. polskich insektów, jak kleszcze. jeżeli ich więcej, coraz więcej, bo rosną temperatury, zimy są łagodniejsze.

Meduzy zagrażają lokalnemu rybołówstwu i turystyce

Te meduzy nie tylko mogą zepsuć nam wczasy nad Morzem Śródziemnym. Stanowią one problem dla lokalnego rybołówstwa. Tureckie instytucje naukowe w ostatnich latach prowadzą wnikliwe badania tego problemu, gdyż meduzy w tamtejszym regionie także stanowią problem. Jasno stwierdzają, iż sprawa jest poważna ze względu na inwazyjność tego gatunku.

Wyrzucona na brzeg Morza Śródziemnego meduza. Fot. shutterstock/Zhukovskyi

– Nazywamy ich obecność w morzach „eksplozją”. Powodem jest niewątpliwie globalne ocieplenie. Meduzy nomadyczne nie są gatunkiem rodzimym dla Morza Śródziemnego. Przybywają z Oceanu Indyjskiego przez Morze Czerwone. Po raz pierwszy wykryliśmy je w 1995 roku. Po tym roku zaczęło się ich pojawiać coraz więcej i były widywane coraz wcześniej – powiedział Ahmet Kideys z Instytutu Nauk Morskich.

Jak dodał, meduza ta, to gatunek „kochający ciepło”, więc będzie go coraz więcej ze względu na wzrost temperatur wód Morza Śródziemnego. Dla przemysłu rybackiego w Basenie Morza Śródziemnego to problem, bo meduzy jedzą to, co rodzime gatunki ryb. Stanowią więc dla nich konkurencję. Meduzy nomadyczne stanowią dużą populację wzdłuż wybrzeży wyspy Rodos, Izraela, Libanu i innych części wschodniego Morza Śródziemnego, jak Cieśnina Sycylijska.

– Zwłaszcza we wschodniej części Mersin zaczęły pojawiać się poważne problemy związane z rybołówstwem. Sieci używane do połowu sznurami haczykowymi są całkowicie pokryte tym gatunkiem, a rybacy mają choćby trudności z wyciąganiem sieci z morza. Kiedy rybacy podnoszą sieci, łodzie wypełniają się tymi meduzami – zauważa Deniz Ayas z Wydziału Rybołówstwa Politechniki Bliskiego Wschodu.

Odnosząc się do wczasów na tureckim wybrzeżu (także popularny wśród smerfów kierunek), meduzy te mogą zaszkodzić regionalnej turystyce. Jak stwierdził Ayas, obecność tej meduzy może wpłynąć na popularność tego kierunku. W miarę, jak będą rosły temperatury, meduz będzie jeszcze więcej. Istnieją obawy, iż w końcu ich liczba stanie się tak dużym utrapieniem, iż nikt nad Morze Śródziemne nie będzie chciał jeździć.

Globalne ocieplenie zmieni Morze Śródziemne i tropikalne wody Atlantyku

Wróćmy ponownie do badania dotyczącego Atlantyku. Jak powiedział Aaron O’Dea, naukowiec ze Smitsoniańskiego Instytutu Badań Tropikalnych, wyniki tych badań mają światową rangę, bo „pokazują naprawdę głęboki wpływ, jaki działalność człowieka ma i będzie mieć na ekosystemy oceaniczne”.

– Proces ten doprowadzi do zupełnie nowego składu społeczności biologicznych, jakiego nigdy wcześniej nie widziano. To spojrzenie w przyszłość, które skłania nas do ponownej oceny strategii ochrony i tego, co uważamy za naturalne – powiedział O’Dea. Globalne ocieplenie będzie miało niszczący wpływ na wody Morza Śródziemnego. Życie w tym akwenie nie zniknie, ale pojawi się inne, takie, którego my nie chcemy. Jednocześnie tropikalne wody utracą swoją różnorodność biologiczną, bo wiele gatunków wyginie z racji rosnących repertuar wód.

– jeżeli ocieplenie będzie trwało bez wytchnienia, tropiki popadną w ruinę. Patrząc wstecz na zapis kopalny, kiedy oceany były ostatnio bardzo ciepłe, można stwierdzić, iż tropiki charakteryzowały się mniejszą różnorodnością – ostrzega O’Dea.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Denis Belitsky

Idź do oryginalnego materiału