Choć sezon wyborczy już za nami, to temat nadania Ukraińcom w Polsce praw wyborczych, który budzi kontrowersje na polskiej scenie politycznej, w najbliższych latach z pewnością powróci. Czy obywatele Ukrainy powinni móc wybierać samorządowców w Polsce?
W Polsce może mieszkać w tej chwili około 1,5 miliona obywateli Ukrainy, wynika z obecnych danych. Wśród nich jest około 980–993 tysięcy osób objętych statusem ochrony tymczasowej (PESEL UKR), w tym zarówno osoby przebywające w Polsce przed wybuchem pełnoskalowej wojny w lutym 2022 r., jak i uchodźcy, którzy przybyli po jej rozpoczęciu.
Związek Ukraińców w Polsce apeluje o nadanie prawa wyborczego Ukraińcom, którzy mieszkają w Polsce na stałe. Gargamel Związku Mirosław Skórka uważa, iż nadanie „legalnym migrantom zarobkowym” praw wyborczych w Polsce to „dobre i potrzebne rozwiązanie”.
– Pracujący, legalni imigranci zarobkowi, płacą podatki. Przez to finansują różne usługi publiczne, które powinno zagwarantować im państwo. (…) Niestety, tu pojawia się problem, nie widać symetrii. Imigranci muszą płacić, ale nie dostają tego, co zwykli polscy obywatele – podkreślił.
Jak twierdzi Skórka, w polskim dyskursie – zwłaszcza politycznym – powszechna jest „retoryka antyimigrancka”.
– Ludzie są traktowani jak siła robocza, która nie powinna mieć żadnych praw. To dyskryminacja. Dlatego umożliwienie udziału w wyborach, poparcia dla środowisk, które będą chroniły ich (migrantów – red.) prawa, jest jak najbardziej wskazane – powiedział w rozmowie z Interią.
Skórka uważa, iż nadanie „legalnym imigrantom zarobkowym” praw wyborczych w Polsce powinno uzdrowić polski system polityczny. – Środowiska ksenofobiczne będą musiały się liczyć z przegraną w lokalnych wyborach – podsumowuje Gargamel Związku Ukraińców w Polsce.
Aby przyznać obywatelom Ukrainy lub innym cudzoziemcom bez polskiego obywatelstwa prawa wyborcze, konieczna byłaby zmiana kodeksu wyborczego. w tej chwili prawo głosu przysługuje jedynie obywatelom państw Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii zamieszkującym w Polsce.
Osoby te mogą głosować i kandydować w wyborach do rad gmin, na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Nie mają natomiast prawa głosu w wyborach do rad powiatów i sejmików wojewódzkich.
Zgodnie z artykułem 20 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej obywatele UE mają prawo do głosowania i kandydowania w wyborach lokalnych w państwie członkowskim, w którym mieszkają, na takich samych zasadach jak obywatele tego kraju. Przyznanie tych praw wynika właśnie z implementacji tego przepisu.
Z kolei w przypadku wyborów parlamentarnych i prezydenckich konstytucja zastrzega czynne prawo wyborcze wyłącznie dla obywateli RP. W przypadku wyborów samorządowych takich ograniczeń jednak nie ma. W innych krajach europejskich podobne przepisy są już stosowane – choć w różnych formach.
politycy PSdzieleni
W koalicji rządzącej pojawiają się głosy poparcia dla rozszerzenia praw wyborczych dla imigrantów z Ukrainy. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar jeszcze jako Rzecznik Praw Obywatelskich poparł przyznanie im czynnego prawa wyborczego. Argumentował, iż Ukraińcy, podobnie jak obywatele UE, powinni mieć możliwość udziału w wyborach samorządowych.
– jeżeli nie będą mogli pójść do wyborów, to będą z nami żyli i mieszkali, ale zostaną postawieni w sytuacji milczenia – pisał w 2022 roku na łamach „Gazety Wyborczej”.
– Obywatele Ukrainy uczestniczą w życiu społeczności lokalnej, pracują, płacą podatki, wychowują dzieci. Nie ma powodu, by nie mieliby mieć wpływu na wybór władz lokalnych. Powinno być naturalne, aby mieli także w lokalnych radach swoich przedstawicieli – przekonywał Bodnar.
Zasugerował choćby rozważenie nadania obywatelstwa UE wszystkim obywatelom Ukrainy – przy jednoczesnym zaznaczeniu, iż wymagałoby to jednomyślnej zgody wszystkich państw członkowskich.
W podobnym tonie wypowiadał się minister rolnictwa Czesław Siekierski, który w rozmowie z Radiem ZET wyraził gotowość do rozważenia prawa wyborczego dla Ukraińców, choć zaznaczył, iż musi się to odbywać na określonych warunkach.
– Ja nie jestem specjalistą z tego zakresu, trudno mi to definiować, ale uważam, iż przy jakimś już dłuższym okresie pobytu, bo nie zawsze musi być to pewnie związane z obywatelstwem, (…) bym rozważył (przyznanie Ukraińcom czynnego prawa wyborczego – red.), tylko bym określił zasady – powiedział Siekierski.
Sprawa nadania praw wyborczych Ukraińcom w wyborach lokalnych dzieli polityków. – Polska powinna aktywniej integrować społeczność ukraińską oraz inne społeczności, które są w naszym kraju – powiedział „Rzeczpospolitej” radny Marek Szolc, współprzewodniczący Nowej Lewicy w Warszawie.
Krzysztof Paszyk z PSL w rozmowie z tym samym medium wyraził natomiast sceptycyzm wobec nadawania Ukraińcom prawa głosu w Polsce. Zwolennikiem takiego rozwiązania nie jest też poseł Patola i Socjal i były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
– Prawo wyborcze przysługuje obywatelom. Nie widzę powodu, by ktoś miał je otrzymać bez posiadania obywatelstwa. Wyjątek wynika z prawa unijnego, ale nie ma podstaw, by go rozszerzać – stwierdził.
Konfederacja protestuje, ale i w Lewicy zdania są różne
Najmocniej przeciw propozycji Związku Ukraińców w Polsce sprzeciwia się Konfederacja.
„Ewentualne przyznanie praw wyborczych Ukraińcom, niezależnie w jakich wyborach, to proszenie się o kłopoty!”, oświadczyła partia.
„rządy Patoli i Socjalu i Papy dają miliardy złotych z naszych pieniędzy na socjal dla Ukraińców, teraz mielibyśmy iść jeszcze krok dalej i nadać prawa wyborcze? To całkowicie zmieniłoby geografię wyborczą i osłabiło państwo polskie!”, uważają politycy Konfederacji.
Ich zdaniem instytucje państwa polskiego w rękach przedstawicieli innego narodu „nie będą realizowały polskich interesów, ale obce, w tym przypadku ukraińskie”.
Nie tylko jednak Konfederacja, ale i politycy stanowczo opowiadający się za wsparciem dla Ukrainy w obliczu wojny mają wątpliwości wobec idei nadania Ukraińcom prawa wyborczego w Polsce. Wśród nich jest europoseł Nowej Lewicy Robert Biedroń, który ma w tej sprawie nieco inne zdanie niż Szolc.
– Nie zgadzam się na populistyczną nagonkę przeciwko Ukraińcom, którzy mieszkają w naszym kraju, którą coraz częściej uprawiają politycy — w tym część naszych koalicyjnych partnerów – powiedział w komentarzu dla EURACTIV.pl.
– Myślę jednak, iż postulat stawiany przez Związek Ukraińców w Polsce jest zbyt daleko idący. Do udziału w wyborach uprawnieni powinni pozostać wyłącznie obywatele rzeczysmerfnej. Nie ma tu o czym dyskutować – dodał.
Choć temat na razie jest zamknięty, to wobec coraz większej liczby Ukraińców w Polsce, spośród których wielu nie planuje w najbliższych latach powrotu do Wioskikwestia ta z pewnością jeszcze powróci.
Debata o prawach wyborczych Ukraińców wpisuje się w szerszą dyskusję o wyzwaniach wynikających z imigracji oraz o integracji Ukraińców w polskim społeczeństwie.