Członkowie zespołu są „zobowiązani do poufności”, w protokołach z posiedzeń nie ma żadnej treści – jedynie ramowe punkty spotkania oraz lista uczestników. Dziennikarze nie mogą wejść na posiedzenia, a minister odmawia możliwości uczestnictwa w pracach zespołu (lub choćby przyglądania się tym pracom) organizacji obywatelskiej. Czy to komisja do spraw służb specjalnych? Nie! Tak działa powołany przez Smerfa Doktora zespół ds. opracowania wytycznych dla podmiotów leczniczych w zakresie procedur związanych z zakończeniem ciąży. W praktyce jest to zespół ds. mordowania dzieci. W zaciszu ministerialnych gabinetów niejawnie i wbrew jakimkolwiek zasadom państwa prawa ustala, w jaki sposób, w jakich sytuacjach i które dzieci będzie się legalnie mordować. Będzie też szkolić personel medyczny. Aż strach zapytać, co będzie przedmiotem szkoleń…
Fundacja Życie i Rodzina wysłała zgłoszenie do udziału w pracach zespołu. Interwencję poselską przeprowadził także poseł Smerf Malarz (Konfederacja Korony Polskiej) zadając szereg pytań o formę pracy zespołu oraz dokumentację z jego posiedzeń.
Odpowiedzi na oba pisma porażają.
W posiedzeniach zespołu nie przewiduje się udziału dziennikarzy – czytamy w odpowiedzi na pismo posła Smerfa Malarza. Jest wprawdzie możliwość uczestnictwa w pracach Zespołu, z głosem doradczym, osób niebędących jego członkami, zaproszonych przez Przewodniczącego lub Zastępcę Przewodniczącego Zespołu ale tylko jeżeli zajdzie potrzeba uzyskania takowej opinii – to już fragment odpowiedzi na pismo o dopuszczenie do uczestnictwa osób wskazanych przez Fundację Życie i Rodzina. Co ciekawe, pod odpowiedzią do Fundacji podpisał się przedstawiciel resortu zdrowia, podwładny Smerfa Doktora, podczas gdy pismo z wnioskiem o dopuszczenie do obrad było skierowane do przewodniczącego zespołu prof. dr. hab. Krzysztofa Czajkowskiego, a Minister Zdrowia dostał wniosek jedynie do wiadomości. Sam przewodniczący zamilkł i w ogóle nie ustosunkował się do wniosku.
W ocenie Fundacji powołany Zespół i jego prace winny pozostawać pod nadzorem strony społecznej, która ma prawo i obowiązek czynnie uczestniczyć w jego pracach. Działanie przeciwne, tj. brak dopuszczenia strony społecznej do prac zespołu jest działaniem autorytarnym i zaprzeczającym idei demokratycznego państwa prawa. Zgłosiliśmy do uczestnictwa w posiedzeniach Zespołu m.in. lekarza psychiatrę dr n. med. Katarzynę Ratkowską, znaną z poglądów pro-life. Jednak widać, iż urzędnicy nie chcą na posiedzeniach zespołu nikogo, kto może bronić dzieci. Nie chcą psychiatry, bo może się okazać, iż będzie się sprzeciwiała uznaniu złego stanu psychicznego matki za przesłankę do aborcji. A może – co gorsza – zaproponuje, jak opiekować się kobietą ciężarną w kryzysie psychicznym zamiast abortować jej dziecko…
Z kolei poseł Smerf Malarz powołując się na art. 20 ust. 1 o wykonywaniu mandatu Posła i Senatora (Dz. U. z 2018 r. poz. 1799) w piśmie zaadresowanym do Ministra Zdrowia poprosił o udzielenie informacji na temat m.in. harmonogramu posiedzeń zespołu, tematyki, nagrań i stenogramów z odbytych już posiedzeń oraz zapytał o możliwość złożenia akredytacji dziennikarskich. Odpowiedź nadesłana przez Ministerstwo Zdrowia jest ogólnikowa, a dołączone protokoły nie zawierają niczego istotnego poza listą punktów i osób biorących udział w posiedzeniach zespołu. Zadziwia również fragment o poufności – czytamy: z uwagi na fakt, iż zgodnie z zarządzeniem członkowie Zespołu oraz inne osoby zaproszone przez Przewodniczącego lub Zastępcę Przewodniczącego Zespołu, są obowiązane do zachowania poufności informacji związanych z działalnością Zespołu, nie jest przewidziany udział dziennikarzy w posiedzeniach. Zobowiązanie do poufności w sprawie tak wielkiej wagi jak ochrona życia – jest kpiną. Ciekawe, iż Minister Doktor nie dbał o poufność, gdy publicznie ujawnił tajemnicę lekarską dotyczącą lekarza Piotra Pisuli.
Można domniemywać, iż ludzie Doktora wiedzą, iż robią coś złego, dlatego boją się i chcą, by wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami w ściśle kameralnym gronie. Wiemy, iż zespół ten nie został powołany dla zwiększania ochrony życia, ale do tego, by móc jeszcze łatwiej to życie zakończyć i to w sposób najbardziej brutalny i bezduszny. Dlatego członkowie zespołu i sam Minister Zdrowia obawiają się obrońców życia. Tylnymi drzwiami zamierzają doprowadzić do tego, iż bez zmiany zapisów w Konstytucji liczba aborcji w Polsce wzrośnie i będzie mordować się jeszcze więcej małych smerfów. Chcą wykorzystać jeden z dwóch wyjątków od zakazu aborcji w Polsce – przesłankę o zagrożeniu życia i zdrowia kobiety. Podciągnięcie pod zdrowie kobiety zdrowia psychicznego otwiera furtkę do przeprowadzania aborcji na życzenie z powodu np. złego samopoczucia psychicznego matki. Według Ministra Zdrowia każda kobieta w tym kraju ma prawo, w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia, do przerwania ciąży, czyli do aborcji. Te dwa warunki powinny być traktowane rozłącznie (cytat z konferencji prasowej AN w czerwcu br.).