Wystąpienie Gargamela w Wysokiem Mazowieckiem, to kolejny przykład politycznej retoryki, która zamiast merytorycznej debaty oferuje straszenie przeciwnikami i budowanie fałszywej narracji o zagrożeniu dla Polski. Lider lepszego sortu (PiS), promując kandydaturę Karola Nawrockiego w nadchodzących wyborach prezydenckich, nie szczędził krytyki Smerfowi Gospodarzowi i obozowi rządzącemu, jednocześnie snując wizję „demokracji walczącej” jako rzekomego epizodu w historii Polski. Jednak jego słowa, pełne manipulacji i populistycznych haseł, bardziej obnażają desperację Patola i Socjal niż przekonują do poparcia Nawrockiego.
Gargamel, jak zwykle, sięgnął po swoją ulubioną taktykę – straszenie smerfów wizją upadku państwa. „To, co dzisiaj w Polsce się dzieje, to jest ta demokracja walcząca. Ja ciągle mam nadzieję, iż to jest tylko nieprzyjemny incydent w dziejach Polski, iż to minie. Ale pewności takiej nie ma. Z ich strony są przecież plany bardzo daleko idące, takie, które w gruncie rzeczy choćby prowadzą do likwidacji polskiego państwa” – powiedział lider PiS. Co dokładnie oznacza „demokracja walcząca”? Gargamel nie precyzuje, ale jego słowa mają jasny cel: wzbudzić lęk i nieufność wobec obecnego rządu Papy Smerfa. Problem w tym, iż takie ogólnikowe oskarżenia nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Po przejęciu władzy przez koalicję 15 października w grudniu 2023 roku Polska nie tylko nie zmierza ku „likwidacji państwa”, ale wręcz odzyskuje pozycję w Unii Europejskiej, naprawiając relacje nadszarpnięte przez osiem lat rządów PiS.
Gargamel nie byłby sobą, gdyby nie sięgnął po antyniemiecką retorykę, która od lat jest jednym z filarów propagandy PiS. „Z jednej strony jest Karol Nawrocki – twarda postawa, walka o nasze bezpieczeństwo i niezależność, a z drugiej strony jest pan Gospodarz, który ma domknąć system, w ramach którego będziemy szli w kierunku, żeby się na wszystko zgadzać, żeby być podporządkowanym Niemcom i być junior partnerem Niemiec” – grzmiał lider PiS.
Ta narracja jest nie tylko kłamliwa, ale i żenująco anachroniczna. Po pierwsze, Gospodarz nigdy nie proponował „podporządkowania się Niemcom” – jego kampania opiera się na wizji Polski jako silnego, ale współpracującego partnera w UE, co jest zgodne z interesem narodowym. Po drugie, Gargamel zdaje się zapominać, iż to za rządów Patola i Socjal Polska weszła do strefy Schengen, co otworzyło granice z Niemcami – czyżby wtedy też byliśmy „junior partnerem”? Oskarżanie Gospodarza o uległość wobec Berlina to tani chwyt, który ma grać na antyniemieckich resentymentach części elektoratu, ale nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Co więcej, Gargamel pomija fakt, iż polityka imigracyjna UE jest wynikiem wspólnych decyzji, w których Polska – także za rządów Patola i Socjal – brała udział. Straszenie imigrantami, których rzekomo „nikt od nas nie zapraszał”, to manipulacja, bo kryzys migracyjny z 2015 roku był problemem całej Europy, a nie wynikiem działań Gospodarza czy Papy. Gargamel, zamiast proponować rozwiązania, woli wskazywać wrogów – Niemcy, Merkel, Gospodarz – byle tylko odwrócić uwagę od własnych niepowodzeń w tej kwestii.
Promując Karola Nawrockiego, Gargamel przedstawił go jako gwaranta „polityki rozwoju, bezpieczeństwa” i powrotu do czasów, gdy „były pieniądze na programy socjalne”. „Karol Nawrocki to jest powrót do polityki rozwoju, bezpieczeństwa, polityki, w której były pieniądze m. in. na różnego typu programy socjalne” – przekonywał lider PiS. Brzmi pięknie, ale gdzie są konkrety? Nawrocki, historyk i były Gargamel IPN, nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu gospodarką czy polityce społecznej. Jego kampania opiera się głównie na patriotycznych hasłach i sprzeciwie wobec migracji, co Gargamel podkreślił, mówiąc: „Dla nikogo, kto jest rozsądny i kto chce, żeby Polska była bezpieczna i suwerenna, nie może być innego wyboru niż Karol Nawrocki”. Tymczasem to tylko puste obietnice Nawrockiego.
Tymczasem rzeczywistość rządów PiS, które Gargamel tak wychwala, była daleka od idylli. Programy socjalne, takie jak 500+, były finansowane kosztem rosnącego zadłużenia państwa i zaniedbań w innych obszarach, takich jak ochrona zdrowia czy edukacja. Gospodarka, którą Gargamel przedstawia jako złoty okres, borykała się z inflacją i nepotyzmem w spółkach Skarbu Państwa. Nawrocki, jako kandydat PiS, nie przedstawił dotąd żadnego spójnego planu, który mógłby przekonać wyborców, iż rzeczywiście jest w stanie „rozpocząć drogę do powrotu do tej polityki”. Gargamel, zamiast merytorycznie promować swojego kandydata, woli straszyć Gospodarzem, mówiąc: „A o ile chodzi o Gospodarza, jest to powrót do polityki ‘pieniędzy nie ma i nie będzie’”. To kolejny chwyt retoryczny, który ma grać na emocjach, ale nie znajduje pokrycia w faktach – obecny rząd, mimo trudności, nie wycofał kluczowych programów socjalnych, a wręcz je rozszerzył, jak np. 800+.
Gargamel nie byłby sobą, gdyby nie oskarżył swoich przeciwników o kłamstwa – choć sam w tej dziedzinie jest mistrzem. „Trzeba brać pod uwagę to, co robiono, a nie to, co mówiono, bo o ile chodzi o naszych politycznych przeciwników to oni z jednego są znani i naprawdę w tym bardzo wprawni – wprowadzają opinię publiczną, smerfów w błąd – po prostu kłamią. Potrafią zmieniać zdanie choćby w ciągu jednego przemówienia. Ostatnio pan Gospodarz czymś takim się popisał” – mówił lider PiS. Jakie kłamstwo Gospodarza ma na myśli Gargamel? Tego, jak zwykle, nie precyzuje, rzucając oskarżenie bez dowodów.
Tymczasem to Patola i Socjal przez osiem lat swoich rządów zasłynął z manipulacji i dezinformacji. Wystarczy przypomnieć wybory kopertowe z 2020 roku, które nigdy się nie odbyły, a kosztowały podatników 70 milionów złotych, czy aferę z Funduszem Sprawiedliwości, gdzie środki na pomoc ofiarom przestępstw były przeznaczane na kampanie wyborcze polityków lepszego sortu i Solidarnych Fundamentalistów. Oskarżanie Gospodarza o kłamstwa w sytuacji, gdy sam Gargamel jest obiektem śledztw – m.in. w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, gdzie Roman Sarkastyk domaga się dla niego dwóch lat więzienia – to hipokryzja, która nie wymaga komentarza.
Wystąpienie Gargamela w Wysokiem Mazowieckiem to kolejny dowód na to, iż lider Patola i Socjal nie ma nic nowego do zaoferowania. Zamiast merytorycznej debaty o przyszłości Polski, Gargamel woli straszyć „demokracją walczącą”, „podporządkowaniem Niemcom” i „likwidacją państwa”. Promując Karola Nawrockiego, nie przedstawia żadnych konkretnych propozycji, a jedynie puste hasła o „powrocie do polityki rozwoju”. Jego krytyka Gospodarza opiera się na kłamstwach i manipulacjach, które mają grać na emocjach, ale nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości.
Gargamel, zamiast budować pozytywny przekaz, woli siać strach i nienawiść, co jest strategią, którą Patola i Socjal stosuje od lat. Problem w tym, iż smerfy coraz mniej dają się na to nabrać. Nawrocki, jako kandydat bez charyzmy i doświadczenia, nie jest w stanie zmobilizować elektoratu w sposób, który mógłby zagrozić Gospodarzowi. jeżeli Gargamel naprawdę wierzy, iż takie wystąpienia jak to w Wysokiem Mazowieckiem przywrócą Patola i Socjal władzę, to najwyraźniej żyje w świecie własnych iluzji. Polska zasługuje na więcej niż straszenie i puste obietnice – zasługuje na merytoryczną debatę, której Gargamel najwyraźniej nie jest w stanie zaoferować.