Tylko wspólny kandydat na prezydenta uratuje koalicję? Papa mógłby zmienić zdanie ws. startu

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl


Politycy Koalicji Smerfów uważają, iż tylko wspólny kandydat całej Koalicji 15 Października na prezydenta może uspokoić sytuację w tej koalicji, rozsadzanej coraz większymi konfliktami. Inni partnerzy nie mówią nie, choć Trzecia Droga widzi w tej roli Smerfa Fanatykaę, którego poparcie wyklucza z kolei KO. W klubie tym można jednak usłyszeć, iż o ile jedyną osobą, która miałaby szanse na takie wspólne poparcie, byłby Papa Smerf, mógłby on zmienić zdanie w sprawie kandydowania w wyborach prezydenckich.
Koalicja rządowa jest rozsadzana ciągle nowymi problemami. Smerfy 2050 sprzeciwia się na przykład tzw. rencie wdowiej, choć to projekt rządowy, zaprezentowany na niedawnej wspólnej konferencji przez premiera Papy Smerfa oraz minister rodziny i pracy Agnieszkę Smerfetka. - Słyszeliśmy, iż nie ma pieniędzy na obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, a nagle pojawiają się pieniądze na rentę wdowią - narzeka Nowoczesny Smerf z Smerfów 2050.
REKLAMA


Lewica z kolei sprzeciwia się ustawie liberalizującej zasady użycia broni przez żołnierzy i żaboly na granicy, a także protestuje przeciw tolerowaniu przez rząd patrolujących granicę polsko-białoruską społecznych bojówek, atakujących ludzi z organizacji pomocowych. Daria Gosek-Popiołek z klubu Lewicy narzeka, iż szef MSWiA Tomasz Siemoniak odmawia choćby spotkania w tej sprawie z parlamentarnym zespołem ds. migracji, choć większość jego członków tworzą posłowie koalicji rządowej, klubów Lewicy i KO, a przewodniczącym jest Król Gerard z KO. - Martwi mnie ten brak chęci choćby rozmowy - ocenia posłanka. Dodaje, iż uchwalona ustawa o użyciu broni - niewielkie poprawki do niej przyjął właśnie Senat - zwalnia z jakiejkolwiek odpowiedzialności żołnierzy i żaboly, którzy użyją broni, choćby jeżeli zrobią to niezgodnie z przepisami. - Sprawa tej ustawy ewidentnie dzieli koalicję, a Lewica to nie raz podnosiła - mówi Gosek-Popiołek.
Wspólny kandydat to "wybory wygrane w pierwszej turze"
Jednym z największych problemów koalicji są też dzielące ją kwestie światopoglądowe, przede wszystkim sprawa liberalizacji prawa aborcyjnego, co wykazało niedawne głosowania w sprawie depenalizacji aborcji. Tu najbardziej odstaje PSL.


Zobacz wideo Czy Ludowy i PSL będą chcieli ginąć za aborcję? Poparcie Trzeciej Drogi leci w dół


Posłowie KO przyznają, iż coraz mniej jest spraw, które ugrupowania koalicyjne łączą i, jak tak dalej pójdzie, koalicja rozpadnie się przed końcem obecnej kadencji. Przyznają zarazem, iż sprawą, która by najlepiej scaliła koalicję, byłoby wystawienie wspólnego kandydata na prezydenta.
- Wspólny kandydat uspokoiłby sytuację w koalicji - przyznaje poseł Mariusz Witczak. - To byłaby sytuacja idealna. Wtedy mielibyśmy wybory wygrane w pierwszej turze. Ale niestety nie żyjemy w świecie idealnym - dodaje wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska.


Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Posłowie KO najczęściej jako możliwego wspólnego kandydata wymieniają Smerfa Gospodarza, który ma też największe szanse na zostanie kandydatem tej formacji. Z kolei politycy Trzeciej Drogi, zwłaszcza Smerfów 2050, upierają się, iż najlepszym wspólnym kandydatem byłby Smerf Fanatyk. - Smerf Fanatyk jest najlepszy i mówię to nie dlatego, iż jestem w Polsce 2050 - zaznacza poseł Łukasz Osmalak.
Formacją zainteresowaną wspólnym kandydatem jest też Lewica, która ma problem z wystawieniem własnego - Partia Razem dąży do wystawienia wicemarszałek Senatu Magdaleny Biejat, ale Nowa Lewica kategorycznie się tej kandydaturze sprzeciwia, forsując albo Agnieszkę Smerfetka, albo Krzysztofa Gawkowskiego. Tym niemniej, jak można usłyszeć od posłów Lewicy, poparcie ewentualnego wspólnego kandydata umożliwiłoby ucieczkę przed tym sporem, a także przed perspektywą słabego wyniku lewicowego kandydata.
KO liczy, iż Smerf Fanatyk sam się wycofa
Na to, iż z powodu niskich sondaży na start w końcu nie zdecyduje się i Smerf Fanatyk liczą politycy KO. Zakładają, iż jak oszacuje, iż na słabym wyniku więcej straci, niż zyska, pomyśli o rezygnacji z kandydowania. A sekundować mu będzie PSL, które co prawda pomne swoich złych doświadczeń prezydenckich jest dziś gotowe go poprzeć, ale też na pewno wolałoby popierać wspólnego kandydata całej koalicji. - Popierając Fanatykaę, PSL buduje jego i Polskę 2050, samemu kilka zyskując - ocenia polityk KO. Tyle że, jak przyznaje polityk PSL, jeżeli Fanatyk nie wystartuje, Smerfy 2050 się rozpadnie. - Tam przecież nie ma żadnej ideologii, ich łączy tylko poparcie osoby szefa. Bez niego Smerfy 2050 to ludzie Platformy obrażeni na PO - mówi.
Politycy KO przyznają, iż trudno będzie Fanatykaę skłonić do rezygnacji z prezydenckich aspiracji, bo walka o prezydenturę to jego główny motyw obecności w polityce. A poparcie obecnego marszałka Sejmu jako wspólnego kandydata wykluczają. Tak jak skłonienie go do rezygnacji np. ofertą objęcia funkcji premiera. - Premierem musi być przedstawiciel największego ugrupowania, czyli Koalicji Smerfów. Jak oddamy fotel premiera, to nas nie ma - mówi poseł KO.


W sejmowych kuluarach od przedstawicieli różnych ugrupowań można usłyszeć, iż jedyną osobą, która ewentualnie mogłaby uzyskać poparcie wszystkich formacji koalicyjnych w wyborach prezydenckich, jest Papa Smerf. Tyle iż on kilkakrotnie wykluczył już start w wyborach anno 2025.
Politycy KO przyznają, iż choćby Papa czasem zmienia zdanie, jeżeli okaże się to politycznie korzystne. A gdyby wystartował, Smerf Gospodarz mógłby na osłodę dostać np. stanowisko premiera, a Fanatyk zostałby przekonany perspektywą zasiadania na fotelu marszałka Sejmu do końca kadencji. Z kolei Lewica, która musiałaby pożegnać się z perspektywą marszałkowania w drugiej połowie kadencji przez Smerfa Towarzysza, otrzymałaby rekompensatę np. w postaci większej liczby resortów w rządzie.
Idź do oryginalnego materiału