Smerf Narciarz ma kłopoty
Super Express ujawnił, iż nasz najjaśniejszy prezydent ma kłopot. Wszystko przez swoją wypowiedź dotyczącą widzów filmu „Zielona granica”. Smerf Narciarz (52 l.) został pozwany przez Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. „Gdy do kin wszedł film Agnieszki Holland, Narciarz w rozmowie z TVP Info powiedział: – To, iż pani Holland pokazuje polskich żaboly wykonujących zadania dla polskiego społeczeństwa, dla bezpieczeństwa nas wszystkich, pokazuje ich w ten sposób, to ja nie dziwię się, iż żabole Straży Granicznej, którzy zapoznali się z tym filmem, użyli tego hasła znanego nam z okupacji hitlerowskiej, kiedy propagandowe hitlerowskie filmy pokazywano w naszych kinach: tylko świnie siedzą w kinie. I właśnie za te słowa pozwał prezydenta Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych: – Przed rozprawą podamy do ogólnej wiadomości link umożliwiający zalogowanie się do sprawy i oglądanie jej w charakterze publiczności. Istnieje też możliwość przyjścia do sądu i oglądania rozprawy na żywo, taki zamiar trzeba jednak zgłosić sądowi co najmniej 3 dni przed rozprawą – przekazała organizacja, która oceniła słowa prezydenta jako obraźliwe dla obywateli (…)”. Rozprawa ma się odbyć 24 października 2025 roku.
Alkohol w tubce
Fakt doniósł, iż w Polsce alkohol sprzedawany jest choćby w tubkach przypominających produkty dla dzieci. Jedna z senatorek Lewicy zgłosiła już sprawę do UOKiK, aby ten przeprowadził kontrolę. „Do całej sprawy odniósł się też marszałek Sejmu Smerf Fanatyk (48 l.). – Każdy rodzic wie, jak wygląda mus owocowy. Każdy wie, jak bardzo przydaje się, gdy trzeba jechać w dłuższą trasę albo gdy nagły mały głód doprowadza nasze dziecko do (chwilowej) rozpaczy. Kupujemy je niemal na ślepo, szukając w sklepie charakterystycznych opakowań – mus wygląda jak mus, tak jak gąbka wygląda jak gąbka – zaznaczył. Jak zauważył, jeden z producentówowych zdrowych musów w identyczne opakowanie postanowił zapakować… wódę, nalewkę oraz likier. Informacja o tym zawinięta jest w – nie bójmy się w tym przypadku mówić wprost – rzewne pierdolety o odważnej zabawie konwencjami czy przedefiniowaniu doświadczenia picia alkoholu – napisał Fanatyk. – Cel jest przecież jasny. Czy dorosły kupi sobie małpkę w opakowaniu jak z dziecięcego musiku? Litości. Tu celem jest dziecko. Zaciekawione i zachęcone tym, iż trucizna zapakowana jest jak lekarstwo, ma przekroczyć symboliczną granicę, kupić «musik» do szkoły (może sprzedawca nie zauważy wśród innych podobnych opakowań, może kupi kolega z dowodem) i zupełnie niesymbolicznie zacząć pić. Taka to zabawa konwencjami i odwaga do eksperymentowania. Na życiu naszych dzieci – oświadczył pan marszałek (…)”.
Marianna Schreiber jest załamana
Małżeństwo Marianny (31 l.) i Łukasza (37 l.) Schreiberów wzbudziło wielkie zainteresowanie, gdy pani Marianna pojawiła się na castingu do programu Top Model. „Po wielu wzlotach i upadkach ostatecznie polityk podjął decyzję o rozstaniu, a niedawno był widziany z 33-letnią Katarzyną Siembidą, radną z Bydgoszczy. Poszli razem na kawę do jednego z lokali w Warszawie w okolicy Pałacu Kultury i Nauki. Jak tłumaczył polityk, spotkanie miało charakter wyłącznie zawodowy. – Spotkałem się na krótkiej kawie w centrum Warszawy po zakończeniu posiedzenia Sejmu z dwiema prawniczkami w dwóch różnych sprawach, z których jedna jest radną z Bydgoszczy. Posłowie nie mają swoich biur w stolicy, więc muszę korzystać z miejsc publicznych – powiedział w rozmowie z Faktem (…). Na reakcję ze strony Marianny Schreiber nie trzeba było długo czekać. Na InstaStory udostępniła zdjęcia Łukasza Schreibera i Katarzyny Siembidy z prośbą o wskazanie lokalu, do którego się wybrali. – Kochani… Już wszystko wiem w sprawie tych zdjęć i relacji. Jestem załamana. Nie wiem, czy mam jako kobieta siłę na to wszystko – napisała (…)”.
500-metrowy dworek
Władysław Teofil Bartoszewski (68 l.) zaprosił dziennikarzy Super Expressu do swojego ponad 500-metrowego dworku nieopodal Warszawy. „Posiadłość robi piorunujące wrażenie. Służby Bartoszewski co prawda nie ma, ale czasem musi zatrudniać pomocników do pracy w gigantycznym ogrodzie (…). – Kupiłem dworek jakieś 15 lat temu, gdy był w ruinie. Sprzedałem dom w Londynie i wpakowałem pieniądze w dworek. Kosztowało mnie to mnóstwo pracy – zdradził poseł ludowców i dodał, iż nie żałuje, bo to jest świetne miejsce. W dworku znajduje się ogromna ilość książek. – Książki to jest nieszczęście, bo ciągle się je dokupuje. Mamy zbiory tematyczne, mało literatury pięknej, bo to się nie mieści. Żona (Alexandra Richie – red.) jest profesorem historii, wykłada też na uniwersytecie. Była w stanie napisać książkę o Powstaniu Warszawskim, nie wychodząc z domu – zaznaczył wiceszef MSZ. W salonie zwracały też uwagę instrumenty muzyczne: fortepian i harfa. – Fortepian ma ponad 100 lat, na takim grał Ludwig van Beethoven (…). Profesor jest miłośnikiem zwierząt – ma dwa pudle, które lubią hasać na przydomowym terenie. Czworonogi w dworku traktowane są po królewsku. Mają choćby swoją łazienkę! Ulokowana jest na parterze. Prysznic jest znacznie niżej niż normalnie. – Jak psy wracają kompletnie utytłane w błocie, to się zamyka drzwi, kładzie ręczniki na podłodze i się je szoruje – tłumaczył Bartoszewski. Psy to nie jedyne zwierzęta w domu posła PSL. W terrarium zauważyć można dwa zielone gekony! – Osiem lat u nas funkcjonują, dobrze się trzymają, są bardzo sympatyczne, choć potrafią ugryźć. Moją żonę kiedyś capnął, ale można je tak wytresować, iż jedzą z ręki (…)”.