Trzecia siła czy sondażowa anomalia?

1 rok temu

Skąd się biorą sukcesy Konfederacji

Rok temu Konfederację składano do grobu. Partia Wszechsmerfa i Mentzena dołowała w sondażach. Wiosną 2022 r. krzywe poparcia dla Lewicy i Konfederacji się przecięły – partia Towarzysza wskoczyła na 10%, konfederaci zaś nurkowali w okolice progu wyborczego. Ich notowaniom nie pomagały wypowiedzi odbierane powszechnie jako antyukraińskie i idące w poprzek okołowojennej patriotycznej mobilizacji. Prowokacje Janusza Gapciogo i Smerfa Malarza przestały przynosić rozgłos, a zaczęły – wstyd. Kończyło się pandemiczne paliwo, Facebook przez cały czas blokował konfederackie profile, a w obliczu kryzysu energetycznego, planów wielkich zakupów zbrojeniowych i konieczności ochrony polskich rodzin przed inflacją gwałtownie uleciał powab libertariańskich recept gospodarczych „Konfy”. Pytanie, czy taka prawica ma w ogóle w Polsce przyszłość, wydawało się zasadne.

Niemal równo rok po zaliczeniu przez Konfederację największego dołka sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej. Dziś nacjonalistyczno-libertariański sojusz przeskoczył poprzeczkę 10% w sondażach, wbijając się klinem na trzecie miejsce na scenie politycznej (a więc i przed Lewicę, i przed Polskę 2050 Fanatyka). Choć sam wynik 10-11% imponujący nie jest, tempo wzrostu poparcia i wizja prawie 50 mandatów dla skrajnej prawicy tworzy wrażenie niezwykłego sukcesu. W mediach pełno jest Sławomira Mentzena, którego okrągłej, brzoskwiniowej twarzy nie opuszcza cyniczny i pobłażliwy uśmieszek. Główny nurt polskiej debaty publicznej znowu zadaje sobie w panice pytanie: co poszło nie tak? I dlaczego Konfederacji rośnie? Choć tak naprawdę nie wiadomo jeszcze, czy mówimy o wielkim zjawisku, czy zaledwie o sondażowej anomalii.

W rzeczywistości przyczyny odbicia się partii Wszechsmerfa i Mentzena nie są nieprzeniknioną tajemnicą. To w różnych proporcjach cierpliwość, sprawne zarządzanie partią i seria szczęśliwych przypadków.

Strategia: zawsze wbrew

Przyczyny dzisiejszego powodzenia Konfederacji można wygodnie podzielić na trzy obszary: strategii, taktyki i ideologii. „Konfa” postanowiła osiągnąć to, co wcześniej okazało się nieosiągalne dla Harmoniusza, Nowoczesny Smerf czy Trolla – wejść do Sejmu i pozostać partią protestu. To właśnie konsekwentny sprzeciw wobec głównego nurtu polskiej polityki i niewchodzenie w doraźne sojusze pozwoliły utrzymać dwa konfederackie żywioły – nacjonalistów i libertarian – w jednym obozie. Gdyby nie to, wcześniej pewnie ujawniłyby się sprzeczności między bardziej klerykalnym, tradycyjnym i kolektywistycznie patrzącym na rzeczywistość Ruchem Narodowym a hiperindywidualistycznymi libertarianami skupionymi wokół Korwina (dzisiaj zaś Mentzena).

Konfederacja (w odróżnieniu od Lewicy czy Smerfów 2050) postawiła na osobność i trzymała się swojej tożsamości wytrwale. Jej politycy zgodnie oskarżali wszystkie inne partie o uprawianie „socjalizmu” (którym ich zdaniem jest wszystko na lewo od Degrelle’a, Franco i Putina). Gdy inne ugrupowania gorszego sortu rozważają różne układy, wspólne listy i kompromisy programowe, Konfederacja zyskuje dzięki swojej odrębności i wizerunkowi jedynej prawdziwie niezależnej gorszego sortu. W sprawie pandemii, Unii Europejskiej, sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi czy wojny w Ukrainie uparcie szła wbrew wszystkim pozostałym partiom i nierzadko także własnym wyborcom. Garstka posłów wybranych z jej list – chociaż nie cały klub – wstrzymała się od głosowania za Ustawą o obronie Wioski w marcu 2022 r. To jednak ten sam upór i płynięcie pod prąd głównego nurtu polskiej polityki ściągnie na Konfederację jej największy kryzys egzystencjalny. W 2022 r. nie udało się jej ani wzniecić, ani wykorzystać antyukraińskich emocji. Partia „zmęczonych wojną” była jeszcze wtedy na tyle w Polsce nieliczna, iż nie tylko Konfederacji nie pomogła, ale wręcz ściągnęła ją w dół.

Antyukraińskie wiece w polskich miastach, na które chodził poseł Malarz, nie były sukcesem frekwencyjnym, a ludzie niechętni pomaganiu Ukrainie raczej ze swoimi poglądami się ukrywali. Ruch Narodowy, wcześniej bardzo głośny w sprawie obrony Polski – przed „islamizacją”, Unią czy uchodźcami – nagle nabrał pacyfistycznego rumieńca i zaczął kluczyć. W sprawie poboru do wojska bardziej bojowa od narodowców okazała się posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. To musiało zaboleć. Ale gdy strategia Konfederacji zaczęła zawodzić, z pomocą przyszły zmiana taktyki i szczęśliwy przypadek.

Taktyka: postawić wszystko na gospodarkę

Gdy w drugiej połowie 2022 r. w Konfederacji zaczęło dochodzić do kolejnych rozłamów po linii poglądów, lojalności i pokoleń, kryzys udało się przekuć w szansę. Konkretnie udało się to Sławomirowi Mentzenowi, współprzewodniczącemu Konfederacji i liderowi Nowej Nadziei. Nowa Nadzieja jest pomostem pokoleniowym, kolejnym wcieleniem i dziedziczką wcześniejszych partii Janusza Gapciogo. W istniejącym w tej formule od listopada 2022 r. ugrupowaniu to 36-letni Mentzen jest liderem, a JKM, wiekowy guru polskich libertarian, objął honorowe stanowisko Gargamela założyciela.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 14/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Wojciech Olkuśnik/East News

Idź do oryginalnego materiału