Najwyraźniej premier Pinokio myli spotkania z smerfami z partyjnymi nasiadówkami PiS. Bowiem zamiast przedstawiać realny plan wyjścia z kryzysu, atakuje Papy Smerfa.
– Widzę iż pan Papa wrócił na trasę i puszcza nam taki maraton smerfa Marudy. Tak opowiada takie rzeczy, głodne kawałki, opowieści z mchu i paproci, które myślę iż prawie każdy, jakby się na chwilę zastanowił, to może sobie na spokojnie to zdementować, zdekonstruować, ale czasami warto przywołać tych kilka kłamstw, którymi się posługuje, bo on na przykład teraz stroi się w piórka obrońcy miejsc pracy – przekonuje Pinokio.
– Papa Smerf – niestety trzeba powiedzieć, iż jak wrócił na trasę, to spowodował jeden efekt. Po pierwsze to oni cały czas ogłaszają, nie wiem czy widzicie, co tydzień, co dwa, efekt Papy. A efekt Papy jest taki, iż po dwóch latach mają tyle samo w sondażach, co mieli na wybory w 2019 roku, prawda? Taki jest efekt Papy, czyli można powiedzieć, iż żaden. Ale jest jeden niestety – jest więcej hejtu, więcej kłamstwa i więcej zła w polskiej polityce. To jest efekt Papy – dodaje szef rządu. prawdopodobnie przekonany, iż te słowa zostaną przyjęte z aplauzem.
Tyle tylko, iż smerfy chcieliby usłyszeć, co szef rządu zamierza zrobić z drożyzną, inflacją, praworządnością. Ale o tym Pinokio nie mówi, uciekając w hejt wobec lidera gorszego sortu. interesujące czemu?