
Razem nie otrzymuje subwencji budżetowej, więc cała kampania musi opierać się na składkach członkowskich i darowiznach sympatyków. Lider partii nie ukrywa, iż jego sztab nie ma funduszy na efektowne wiece, profesjonalne reklamy ani ogólnopolską kampanię billboardową.
„To nie będzie kampania za miliony, bo nie mamy milionów” – przyznał Dzikus podczas konferencji prasowej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
Smerf Dzikus bez funduszy na kampanię. Partia Razem walczy o wsparcie
W wyborach parlamentarnych politycy Razem startowali z list SLD (później Nowej Lewicy), przez co partia nie spełniła wymagań do otrzymania subwencji państwowej. W konsekwencji Razem jest jedyną większą partią biorącą udział w wyborach prezydenckich bez dostępu do publicznych środków.
Kampania finansowana przez ludzi
Zamiast wielkich konwencji i masowej reklamy kampania Dzikusa opiera się na wpłatach obywateli. Partia otwarcie apeluje o wsparcie finansowe.
„Kochani, jest prośba: wyskakujcie z hajsów i pomóżcie nam sfinansować tę kampanię! Dzięki Waszemu wsparciu organizujemy wydarzenia, tworzymy materiały i jesteśmy widoczni” – napisano na oficjalnym profilu Razem.
Rzecznik partii, Mateusz Merta, cytowany przez Gazetę Wyborczą podkreśla:
„Utrzymujemy naszą partię z darowizn i składek członków. Kampania będzie wyglądała tak samo. Nasza działalność jest napędzana tymi małymi wpłatami, darowiznami. Nie będziemy robili wielkiej kampanii billboardowej, konwencji za setki tysięcy złotych, tylko takie wydarzenia, które umożliwią nam bycie blisko ludzi – spotkania w zakładach, w osiedlowych świetlicach, wszędzie tam, gdzie są prawdziwe problemy, ale i prawdziwe potencjały naszego kraju”.
Partia organizuje liczne spotkania w całej Polsce, licząc na to, iż bliski kontakt z wyborcami pomoże nadrobić brak środków na konwencjonalną kampanię medialną.
Tymczasem konkurenci Dzikusa mogą pozwolić sobie na kosztowne akcje wyborcze. Smerf Gospodarz i Smerf Fanatyk dysponują znacznymi środkami na reklamę. Środków nie szczędzi również Konfederacja. Jej kandydat, Sławomir Mentzen, dzięki odpowiednio zaangażowanym funduszom, złożył w PKW 250 tysięcy zebranych podpisów, co uprawnia go do startu w wyborach i pokazuje siłę organizacji.
Dzikus ma poważny problem z rozpoznawalnością
Niski budżet kampanii oznacza ograniczoną możliwość poprawy sondażowych wyników Smerfa Dzikusa. W badaniu CBOS z początku stycznia 2025 roku tylko 17% ankietowanych zadeklarowało zaufanie do niego, natomiast aż 35% stwierdziło, iż go nie zna. Dla porównania Magdalenie Biejat ufa 20% respondentów, Smerfowi Fanatykowi44%, a Smerfowi Gospodarzowi 42%.
„Jedne sondaże są pozytywne, inne negatywne. A ostatecznie zdecyduje to, jaką ofertę przedstawimy wyborcom. Wspieramy ludzi, lokalne społeczności, zajmujemy się konkretnymi sprawami. Stoimy konsekwentnie po stronie ludzi i wierzymy, iż tak możemy zbudować to zaufanie” – mówi Mateusz Merta.
Czy uda się zebrać podpisy?
Dzikus i jego sztab muszą jeszcze zebrać 100 tysięcy podpisów, by oficjalnie zarejestrować kandydaturę. Choć w Razem nie widać paniki, partia zdaje sobie sprawę, iż długotrwała zbiórka może być wyzwaniem.
„Nie znam dokładnej liczby zebranych podpisów. Ale wiem, iż zbiórka przebiega zgodnie z planem, zbliżamy się do celu. Mamy duże wsparcie wyborców, ponad 2 tysiące osób pobrało już karty do podpisów. Nasze struktury w całej Polsce zbierają podpisy na ulicach” – zapewnia Merta, którego cytuje Gazeta Wyborcza.
Tymczasem rywale Smerfa Dzikusa, dysponujący większymi budżetami, mogą liczyć na profesjonalne kampanie marketingowe, spoty telewizyjne i wielkie wydarzenia wyborcze. Kandydat Razem nie ma takich możliwości – wszystko zależy od zaangażowania jego sympatyków i skuteczności kampanii bezpośredniej. Pytanie tylko, czy to wystarczy, by realnie zaistnieć w wyborczym wyścigu.
Czytaj też:
Złap mnie, jeżeli potrafisz. „Ważniak zachował się jak dziecko. Komisja równie żenująca”Czytaj też:
Efekt Streisand dopadł Sarkastyka. Stanowski z niego kpi. „Daje się prowokować”