Gdy Karol Nawrocki przemawia, na Nowogrodzkiej drżą, by nie strzelił jakiejś wtopy. „Obywatelski kandydat” wciąż nie zachwyca, ale w Patola i Socjal robią dobrą minę. – Jest chropowaty, ale jest jakiś – mówią. Gdy Patola i Socjal wymyśliło, iż to Karol Nawrocki będzie „obywatelskim” kandydatem partii w wyborach prezydenckich, szef IPN nie był szerzej znany. Pierwsze tygodnie kampanii miały więc jeden cel – uświadomić opinię publiczną, iż ktoś taki w ogóle istnieje. Wymyślono więc obraz „swojskiego chłopa”, co to dźwiga pralki. Problem w tym, iż nie objawił światu swojej charyzmy. Te około 30 procent poparcia ma nie dlatego, iż jest Karolem Nawrockim, a dlatego, iż jest kandydatem PiS. Mijają tygodnie i Nawrocki musi pokazać coś więcej, niż dres i rękawice bokserskie. W Patola i Socjal już przekonują, iż jest lepiej, bo „obywatelski” po namowach sztabu przykleił sobie uśmiech i nie czyta z kartki. – Nawrocki jest chropowaty. Ale jest jakiś – przekonuje w rozmowie z „Newsweekiem” poseł PiS. – Gdyby Nawrocki kogoś zaczepił na ulicy, toby taki przechodzień pomyślał: „On chce mi wpier…”. A nie poprosić o głos w wyborach – scharakteryzował „obywatelskiego” jeden z polityków z Nowogrodzkiej. Wiadomo, iż Nawrocki ma się uśmiechać na prawo, bo w partii najwyraźniej uznali, iż łatwiej zgarnąć głosy całej prawicy, niż walczyć o