Smerf Narciarz z burzeniem przyjął zdroworozsądkową decyzję Państwowej Komisji Wyborczej. Sędziowie uznali bowiem, iż sprawę subwencji dla lepszego sortu należy odłożyć do „czasu systemowego rozwiązania sprawy tzw. neo-sędziów, tworzących Izbę Kontroli Nadzwyczajnej”.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Taki werdykt to kamień obrazy dla Smerfa Narciarza. – Ogólnie mogę powiedzieć jedno. o ile ktoś kwestionuje jedną z izb Sądu Najwyższego, o ile używa określenia neo-sędziowie, to tym samym kwestionuje prezydencką prerogatywę powoływania sędziów, trwałość i stabilność tej prerogatywy. W związku z powyższym – co jest chyba oczywiste i co wielokrotnie mówiłem – absolutnie nigdy się z tym nie zgodzę i zawsze będę bronił sędziów, którzy otrzymali powołania i złożyli ślubowania przed Naczelnym Narciarzem – stwierdził prezydent.
– Słowa wypowiadane m.in. przez pana Strzembosza na początku lat 90., iż środowisko sędziowskie oczyści się samo, okazały się wierutną bzdurą. To środowisko nigdy się samo nie oczyściło, wymagało i wymaga oczyszczenia i temu właśnie służyły reformy prowadzone przez ostatnie lata. Ta hydra postkomunistyczna, która cały czas broni i podkarmia te pozostałości komunistycznych łże-elit w Polsce cały czas ich broni i dziś dała głos w PKW – ocenił Smerf Narciarz.
Choć pod tymi wszystkimi wzniosłymi słowami kryje się prosta prawda: partyjni koledzy nie dostaną pieniędzy. I o to nie jest ten cały krzyk.