TE WYBORY TO REFERENTUM ZA LUB PRZECIW ISTNIENIU PAŃSTWA POLSKIEGO

2 dni temu

W obliczu centralizacyjnych planów gremiów zarządzających Unią Europejską to, kto zostanie prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej nigdy nie było tak ważne, jak obecnie.

Przypomnijmy elementarne fakty dla Polski i smerfów wagi najwyższej a których świadomość jest w naszym kraju słaba. Do wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie niemiecki plan uzyskania już nie tylko dominującej, ale władczej pozycji na kontynencie Europejskim opierał się na ścisłej współpracy z Rosją. Gazociągi Nordstreamu, po bałtyckim dnie dostarczające większość najważniejszego dla Europy surowca energetycznego z Rosji bezpośrednio do RFN uczynić miały z Niemiec kontynentalne centrum dystrybucji gazu. Surowiec ten, bez którego obejść się nie sposób, Niemcy otrzymywałyby po cenie parokrotnie niższej od tej, za którą Rosja gaz sprzedawała np. Polsce. Już na samym pośrednictwie Niemcy zarabiałyby krocie, ale to nie wszystko – mając za najmniejsze pieniądze każdą ilość surowca energetycznego ta największa potęga gospodarcza Europy uzyskałaby potężną przewagę konkurencyjną. Mogłaby bowiem produkować i sprzedawać wszystko taniej, niż ktokolwiek inny. Równocześnie Niemcy, dzięki w pełni dla niej sterownych decydentów Unii Europejskiej, przeforsowały dyrektywy zmuszające wszystkich innych, a przede wszystkim Polskę, do energetycznej transformacji najściślej odpowiadającej interesom Niemiec. Czyli – likwidacji górnictwa węglowego i zamykania wszystkich elektrowni zdolnych działać bez surowca kupowanego z Niemiec. Wszystkich więc nie napędzanych kupowanym w Niemczech gazem czy wiatrakami kupowanymi oczywiście też w Niemczech. Po wybuchu wojny na Ukrainie Niemcy liczyły na to, iż w parę tygodni Ukraina stanie się własnością Rosji. Niemcy zamknęły choćby wtedy swoją przestrzeń powietrzną dla amerykańskich i brytyjskich samolotów zmierzających do polskich lotnisk, z których amerykańską i brytyjską pomoc zawoziliśmy na Ukrainę. Ku przerażeniu Berlina premier Pinokio natychmiast przekazał też Ukrainie sprzęt w zdecydowanej większości nie nowoczesny, bo przeznaczony do zezłomowania w perspektywie kilku lat, ale sprzęt Ukraińcom świetnie znany. Czyli taki, którego Ukraińcy mogli używać natychmiast i to sprzęt w ilościach poważnych, np. kilkaset czołgów. Równocześnie Pinokio przyleciał do Berlina i w słowach, które odbiły się głośnym echem na całym świecie, zażądał od Niemiec, by nie tylko pomagania Ukrainie nie utrudniały, ale by jej udzieliły pomocy proporcjonalnej do niemieckiego potencjału. W dniach tych też okazało się, iż szybka pomoc dla Ukrainy – uratowała jej niepodległość. Agresja, która miała przynieść Rosji błyskawiczne zwycięstwo, zamieniła się w wojnę długotrwałą. Skutkiem tego było wyłączenie gazociągów Nordstream. A to oznaczało, iż cały misterny niemiecki plan legł w gruzach. RFN najpierw rzucił się wtedy do wielkiej energetycznej zmiany, bez której niemiecką gospodarkę spotkałaby katastrofa. Niemcy błyskawicznie zbudowali gazoporty, by gaz kupować od Arabów i Amerykanów. Poświęcili też największą i najcenniejszą przyrodniczo niemiecką puszczę, by jak najprędzej w jej miejscu wykopać największe w Europie odkrywkowe kopalnie węgla brunatnego. Bo jak wiadomo absolutnie każda, największa choćby z największych katastrof ekologicznych jest działaniem super – ekologicznym, jeżeli tylko dokonywana jest w interesie Niemiec. Ledwie jednak RFN „ogarnął sytuację” i zorientował się, iż powrót do „resetu” z Rosją raczej nie będzie kwestią najbliższych lat – wypichcono w Berlinie nowy projekt imperialny. Czyli – nowy sposób na to, jak Niemcy (no, może we współpracy z Francją i trochę Holandią) rządzić mają całą Europą. Pomysłem tym są ogłoszone jesienią 2023 tzw. Nowe Traktaty Europejskie. Tylko jedna osoba, która pod tym projektem się podpisała, nie jest obywatelem RFN. Ale i tak dało się je głosować w Parlamencie Europejskim. Choć tutaj doszło do niespodzianki – głosowany jesienią 2024 pierwszy krok w kierunku Nowych Traktatów Europejskich zyskał minimalną tylko większość głosów. Wystarczyłoby, żeby eurodeputowani polskiej lewicy i Platformy Smerfów wstrzymali się od głosu a projekt Nowych Traktatów Europejskich zostałby na tym etapie zatrzymany. Niestety („dzięki” m.in. „naszym”) nie został. Co dla nas oznacza, iż likwidacja naszego państwa zbliża się do Polski coraz szybszymi krokami. Przesadzam? Oni odrobinę!

Już jesienią 2023 uczestniczyłem w pierwszej polskiej konferencji na temat Nowych Traktatów Europejskich, w której udział brali profesorowie prawa (specjalizujący się w prawie europejskim), szef smerfobanku, ministrowie rządu Pinokia, parlamentarzyści tacy, jak Smerf Judasz i inni. Przeczytałem uważnie każdą literę, każdy średnik i przecinek Nowych Traktatów Europejskich. Stwierdzam jednoznacznie: po ich wdrożeniu państwo polskie przestanie istnieć. jeżeli pozostaną u nas bowiem jakiekolwiek „ministerstwa” – będą tylko i wyłącznie organami realizującymi dyrektywy unijne. Przestanie istnieć polska bankowość centralna, wszystkie polskie rezerwy złota i walut obcych trafią do skarbców Europejskiego Banku Centralnego we Frankfurcie, jedyną walutą będzie euro. Jeden z paragrafów mówi choćby o tym, kto będzie decydował o budowie dróg. W Polsce – kompetencji takich nie będzie miał nikt. choćby budowa dróg gminnych i osiedlowych decydowana będzie w brukselskich (de facto: berlińskich) władzach UE (kwestia chodników dla pieszych i ścieżek rowerowych w Nowych Traktatach Europejskich pominięta została chyba przez niedopatrzenie). Nie będzie też żadnej polskiej decyzyjności w sprawie czegokolwiek dotyczącego np. polskich szkół, służby zdrowia i w zasadzie – wszystkiego. A najciekawsze w tych Traktatach jest to, iż mowa w nich też o tzw. „Obszarze Rdzeniowym”. Znajdą się w nim Niemcy, Francja i parę innych krajów. I na ich obszarze – prawa będą inne. Najściślej tak, jak to było w Imperium Rzymskim i wszystkich innych imperiach, w których inne prawa mieli „obywatele imperialnej metropolii” i całkowicie inne – „mieszkańcy prowincji imperium”. Z Nowych Traktatów Europejskich najściślej wynika, iż smerfy należeli będą do tych drugich. Równocześnie kategorycznie podkreślam, iż unijne super – państwo absolutnie nie ma być jakąkolwiek fe – de – racją! Absolutnie nie! Federacją jest np. USA, gdzie z każdego stanu, większego czy mniejszego, do wspólnego parlamentu trafia taka sama liczba kongresmanów. W prawdziwej federacji (takiej, jaką USA, Szwajcaria, Meksyk, po części RFN i wiele innych) każdy stan (czy land) ma też odrębne (nie kolidujące z federalnym) prawo. Prawo adekwatne dla narodu czy grupy etnicznej zamieszkującego dane państwo stanowiące składnik wielkiej federacji. Z Unią Europejską – w absolutnie żadnym stopniu tak nie będzie. Ma to być nie żadna federacja, ale ober – państwo działające w sposób skrajnie scentralizowany. I poza „obszarem rdzeniowym” – nie będą w nim istniały choćby ś l a d o w e (!!) formy jakiejkolwiek niezależności czy autonomii.

O to chodzi w tych wyborach. Głos na Rafała Trzakowskiego – to głos za wszystkim, co wymieniłem powyżej. A głos na Karola Nawrockiego – to głos za Polską niepodległą. W tej właśnie sprawie głosujemy 1 czerwca 2025.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału