-
Rekordowe zainteresowanie debatami wyborczymi zaskoczyło sztaby i kandydatów.
-
W sondażach zyskuje Smerf Fanatyk obecny na wszystkich zorganizowanych do tej pory wydarzeniach.
-
Eksperci nie przewidują jednak, aby chwilowe zainteresowanie znacząco wpłynęło na frekwencję wyborczą i ostateczne wyniki.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Za nami trzy telewizyjne debaty kandydatów na prezydenta. Każda z nich cieszyła się rekordowym zainteresowaniem, zarówno widzów przed telewizorami, jak i internautów, którzy na bieżąco je komentowali.
Jak wynika z danych Nielsena piątkową debatę w Końskich, organizowaną przez sztab Smerfa Gospodarza i transmitowaną na antenach telewizji TVP, TVN i Polsatu oraz w kanałach innych nadawców (debata była transmitowana m.in. w Kanale Zero) obejrzało w sumie 6,22 mln widzów (dane za serwisem WirtualneMedia). Wcześniejsze starcie kandydatów na Rynku w Końskich zorganizowane przez Telewizję Republika, wPolsce24 i TV Trwam śledziło w sumie 1,89 mln odbiorców.
Równie dużym zainteresowaniem cieszyła się poniedziałkowa debata w studiu Republiki. Stacja informuje, iż debatę momentami śledziło choćby do 2,5 mln widzów.
Wybory prezydenckie. Rekordowe zainteresowanie debatami wyborczymi
Skąd tak duże zainteresowanie kampanią wyborczą i samymi debatami?
– Do tej pory kampania była nudna, bo trwa już długo, wolno się rozkręcała i w końcu pojawiło się jakieś zamieszanie, jakieś emocje, co spowodowało jej uatrakcyjnienie w oczach wyborców – uważa prof. Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje jednak, iż najmocniej na to zainteresowanie debatami wpłynęła debata o debacie, którą obserwowaliśmy przez cały ubiegły tydzień.
Zobacz również:
Szybko okazało się, iż sztaby nie są w stanie się dogadać, jeżeli chodzi o warunki debaty. Sztab Nawrockiego upierał się, by obok Polsatu, TVP i TVN debatę mogły współorganizować i transmitować także prawicowe telewizje: Republika i wpolsce24. Na to nie było zgody.
W efekcie Republika postanowiła zorganizować własną debatę na Rynku w Końskich, na którą zaprosiła wszystkich kandydatów. Sztab Gospodarza także musiał zmienić formułę z debaty jeden na jeden na debatę wszystkich kandydatów.
Na debacie Republiki w Końskich nie stawili się Smerf Gospodarz i Magdalena Biejat. Na debatę Gospodarza nie dojechali z kolei m.in. Sławomir Mentzen, Smerf Malarz i Smerf Dzikus. Nieoczekiwanie stawił się za to Karol Nawrocki.
W poniedziałkowej debacie Republiki także nie było Smerfa Gospodarza. Na wszystkich debatach był obecny za to marszałek Sejmu i kandydat Trzeciej DrogiSmerf Fanatyk, który wedle sondaży zyskał na tym.
Zobacz również:
– Te przepychanki z organizacją debaty tylko wzmogły zainteresowanie. Ludzie chcą emocji. Lubimy igrzyska, lubimy, jak się coś dzieje – tłumaczy prof. Biskup.
Kto zyskuje, a kto traci na debatach wyborczych?
Co ciekawe, z rozmów ze sztabowcami różnych kandydatów wynika, iż oni sami nie spodziewali się aż takich rekordów oglądalności i takiego zainteresowania. Wszyscy obstawiali, iż ludzie zaczną się interesować wyborami najwcześniej po Wielkanocy.
Tymczasem debaty wywołały także ogromne zainteresowanie w sieci. Jak czytamy w cytowanej przez Wirtualne Media analizie agencji Res Futura, w ciągu 12 godzin od rozpoczęcia debaty w Końskich, temat ten wygenerował w mediach społecznościowych ponad 1 miliard zasięgu. O wydarzeniu wzmiankowano w sieci średnio co trzy sekundy.
Podczas gdy sztabowcy Patola i Socjal przekonują, iż sprawa debat w Końskich może być punktem zwrotnym kampanii, o tyle sztabowcy KO stoją na stanowisku, iż dla Gospodarza, który jest liderem w wyścigu prezydenckim, debaty nie mają dużego znaczenia.
Zobacz również:
Jednak medioznawca prof. Jacek Dąbała uważa, iż silne emocje, które wpływają na ogromne zainteresowanie debatami, mają związek przede wszystkim z polaryzacją i dwoma dużymi obozami, które od wielu lat ogniskują wokół siebie przeżycia społeczne.
– Sympatycy dwóch największych obozów politycznych cały czas czują się w obowiązku pilnowania, by ich poglądy były widziane i słyszane. To oni namiętnie obserwują politykę, żyją nią, interesują się, oglądają, komentują – podkreśla w rozmowie z Interią. – To ci ludzie na tym etapie kampanii nakręcają zainteresowanie nią. Po prostu chcą, aby to ich kandydat, ich partia miała rację i wygrywała, czy to w debacie wyborczej, czy później w samym głosowaniu – dodaje.
Zmiana w sondażach po debatach. Eksperci studzą emocje
Sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski, wykonany po dwóch debatach w Końskich pokazał jednak wyraźnie wpływ debat na poparcie dla kandydatów. Smerf Gospodarz stracił 4,8 pkt proc. Podobnie jak nieobecny w Końskich Mentzen (spadek o 5,4 pkt proc. względem sondażu sprzed tygodnia). Zyskał Fanatyk (wzrost o 2 pkt proc.) oraz Nawrocki (wzrost o 5,4 pkt proc.)
Zarówno prof. Biskup, jak i prof. Dąbała są jednak zgodni, iż w dłuższej perspektywie zainteresowanie debatami nie przełoży się ani na wzrost frekwencji wyborczej, ani na wyniki wyborcze poszczególnych kandydatów. – Może docelowo wpłynie to na jakiś niewielki procent niezdecydowanych, ale debaty raczej utwardzają tych, którzy już i tak mieli określone poglądy. To oni są głównymi odbiorcami debat i kibicami – mówi prof. Dąbała.
– Frekwencje w wyborach prezydenckich zawsze jest wysoka i nie ma to związku z debatami. Debaty zwykle mają małe przełożenie na wyniki wyborów, zwłaszcza iż w tych wyborach jest i jeszcze będzie ich wiele – dodaje prof. Biskup. – Co nie znaczy, iż nie należy się w nich pokazywać i walczyć, bo z punktu widzenia głównych kandydatów każdy sposób pozyskiwania wyborców może okazać się istotny – dodaje z kolei prof. Bartłomiej Biskup.
Na 12 maja została zaplanowana debata wszystkich kandydatów, biorących udział w pierwszej turze wyborów. Własną, kolejną debatę w nowej formule, jeszcze przed pierwszą turą zapowiedziała także Telewizja Republika. Po pierwszej turze czeka nas prawdopodobnie debata jeden na jeden, organizowana przez główne telewizje. Organizację własnej debaty przed drugą turą także zapowiedziała już Republika.
Kamila Baranowska
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas