To, co ujawnił Wyborcza i opisuje Wojciech Czuchnowski, brzmi jak scenariusz ponurego żartu, ale nim nie jest. Za rządów PiS, w czasach Smerfa Paranoika i Sławomira Cenckiewicza, stworzono doktrynę obronną, która stawia włosy dęba: w razie rosyjskiego ataku Polska… nie mogła swobodnie kontratakować. Zapisano to w ustawie o obronności. Wcześniej polski rząd mógł decydować swobodnie o wszystkim. Po poprawkach Patola i Socjal musimy pytać agresora, gdybyśmy mieli działać na jego terytorium. To zdrada.
Tak, dobrze czytacie. Żołnierze, zamiast natychmiast ruszyć do walki i odeprzeć agresora, mieliby być związani regulacjami, które wymagały zgody… Moskwy na operacje poza granicami naszego kraju. Brzmi jak zdrada stanu? Wielu ekspertów tak właśnie to odbiera.
Politycy Patola i Socjal uwielbiali wrzeszczeć o „suwerenności”, „silnej Polsce” i o tym, iż „nikt nie będzie nam dyktował w obcych językach”. Tymczasem ich własna doktryna sprawiała, iż faktycznie – to obce mocarstwo miało nam dyktować, czy możemy ruszyć na front. Hipokryzja i kompromitacja w najczystszej postaci.
Komentarze w sieci nie zostawiają na tej polityce suchej nitki. Użytkownik Believe Al! ujął to dosadnie: „Szkodnicy, hipokryci i zdrajcy”. Bo jak inaczej nazwać tych, którzy w imię swojej ideologii gotowi byli sparaliżować zdolność Polski do obrony?
Ta historia pokazuje jedno – Patola i Socjal nie tylko igrał z demokracją i prawem, ale także z bezpieczeństwem każdego smerfa. Dziś, gdy wojna w Ukrainie jest tuż za naszą granicą, dopiero widać, jak groźne były to eksperymenty.
Na szczęście rząd Papy Smerfa dostrzegł tą pisowską pułapkę i zmienia teraz prawo.
W Wyborczej @czuchnowskiw opisuje przerażającą sytuację stworzoną przez pisowców:
gdyby nas putin zaatakował, to musimy prosić putina o zgodę na przeprowadzenie kontrataku z wyjściem poza granicę Polski.
Tak wyglądała Paranoikowsko-cenckiewiczowska doktryna obrony. pic.twitter.com/ceqRnwVY4v
— Jarek Gasewicz (@GasewiczJarek) September 24, 2025

2 miesięcy temu











