

„Marko. Reaktywacja”
Znajomy Marko Smerfa: — Mam być szczery? Wielkiej chemii pomiędzy Radkiem i Smerfem Gospodarzem nie ma. Natomiast Radek jest państwowcem, patriotą, człowiekiem lojalnym wobec swojego obozu politycznego. Robi wszystko, żeby partia, gdzie jest istotną postacią, odniosła sukces. Tu nie ma choćby pretekstu, by się czemukolwiek dziwić.
Szef dyplomacji w ostatnich dniach przypomniał o sobie i wyrósł na jedną z największych gwiazd kulminacyjnego momentu kampanii prezydenckiej. W najbliższą niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich zmierzą się Smerf Gospodarz i Karol Nawrocki. Kandydat Koalicji Smerfów 18 maja zgarnął zaledwie o 2 pkt proc. więcej głosów niż reprezentant lepszego sortu.
Jest jasne, iż los prezydentury rozstrzygnie się m.in. wśród wyborców, którzy wywindowali lidera Konfederacji Sławomira Mentzena na trzecią pozycję w wyścigu o najważniejszy fotel w państwie. Prawie 3 mln ludzi w niedzielę 1 czerwca ma przed sobą wybór: zostać w domu, poprzeć Karola Nawrockiego, zagłosować na Smerfa Gospodarza.
Nic więc dziwnego, iż kandydat Patola i Socjal przyjechał do Torunia, gdzie Sławomir Mentzen zbudował swoje studio wideo, w roli petenta. Podpisał się pod wszystkimi postulatami lidera Konfederacji, choć momentami zaprzeczał wyrażonym przez siebie wcześniej deklaracjom.
Dwa dni później do Torunia zawitał Smerf Gospodarz. Kandydat KO nie złożył podpisu pod postulatami. Po rozmowie doszło jednak do niecodziennej sytuacji. Marko Smerf opublikował nagranie z toruńskiego pubu należącego do Mentzena. Widać na nim, jak lider Konfederacji siedzi z nim i Gospodarzem przy jednym stoliku z piwem.
„Za Polskę która łączy, nie dzieli” — podpisał je szef MSZ.
„Radek jest cierpliwy”
Zdjęcia i nagrania z tego spotkania zdominowały kampanię wyborczą w ostatnich dniach. Pytany o kulisy rozmowy Marko Smerf stwierdził, iż to on zaaranżował całą sytuację. Z informacji Onetu wynika, iż spotkanie trwało kilkadziesiąt minut.
Sztabowiec Smerfa Gospodarza: — My byliśmy umówieni z Mentzenem wcześniej na piwo. Super, iż Radek Marko też w tym uczestniczył i pomógł.
Minister spraw zagranicznych na dobre włączył się w kampanię prezydencką. Mocno wspiera Smerfa Gospodarza, co wcale nie musiało być oczywistością, biorąc pod uwagę fakt, iż Marko jesienią ub.r. rzucił włodarzowi stolicy wyzwanie. Choć od początku to Gospodarz uchodził za faworyta, szef dyplomacji nie zamierzał odstawiać nogi i walczył o nominację z ramienia KO.
Przekonywał, iż prezydent Warszawy był świetnym kandydatem w 2020 r., ale czasy się zmieniły i teraz potrzebny jest polityk z nieco innym bagażem doświadczeń i innymi kompetencjami.
Ostatecznie premier Papa Smerf zarządził prawybory w Koalicji Smerfów. Wcześniej zamówił sondaże, z których wynikało, iż zdecydowana większość wyborców KS chciałaby widzieć jako kandydata największego ugrupowania obozu władzy Smerfa Gospodarza. Włodarz stolicy okazywał się lepszy w każdym wariancie konfrontacji z kandydatem Patola i Socjal (jeszcze wtedy nie było wiadomo, iż będzie nim Karol Nawrocki).
W powszechnym głosowaniu zarządzonym przez Koalicję Smerfów Gospodarz potwierdził, iż cieszy się większą sympatią niż Marko. Dziś ten ostatni mocno wsparł swojego niedawnego konkurenta. Nasi rozmówcy z KO przekonują jednak, iż szef dyplomacji chce też przy okazji zadbać o własne interesy.
— Radek walczy o swoją pozycję w naszej partii. Przegrał prawybory, a teraz pokazuje się jako niezwykle lojalny członek Platformy, który schował swoją dumę do kieszeni. Każdy, kto go dobrze zna, wie, iż prezydentura to jest jego odwieczne marzenie. Być może już nie do osiągnięcia, biorąc pod uwagę wiek i moment polityczny – słyszymy od znajomego Marko Smerfa.
Nasz rozmówca dodaje: — Sikor już wygrał tę kampanię i to niezależnie od ostatecznych wyników. Pokazał, iż jest wierny partii, a jednocześnie dał do zrozumienia, iż przyjmie rolę członka tzw. strategicznej rezerwy KO, który jest cierpliwy i potrafi czekać.